Wreszcie dobrnął do zmęczonego księdza. Szybko wypalił serię swoich potknięć życiowych i już czekał na karę. Przycisnął do kratownicy swoje spocone, gorące ucho, a w myślach już przygotował gruby notes do spisania modlitw…
„Zrób, synu, dobry uczynek…”
Jakiś, niewidziany dotąd młody ksiądz długo myślał, a wreszcie szepnął: „Zrób, synu, dobry uczynek…” i odpukał.
Zbaraniały, jeszcze przez kilka chwil klęczał, aż zniecierpliwiona kolejka chrząśnięciami dała mu znać, że może już iść z „Panem Bogiem”.
Zamyślony wyszedł z kościoła. Ruszył samochodem do domu.
Przejście. W jego stronę żwawo truchtało stadko babek.
„O! Przepuszczę i będę miał problem – dobry uczynek z głowy!” – pomyślał radośnie, ale zaraz zabrał nogę z hamulca i przyśpieszył: „Nie, to będzie za łatwo…”.
Nieodpokutowany rok
Tak niezauważalnie minął rok, a Janek nie zrobił przykazanego, dobrego uczynku. Nadal był bez „zaliczonego” rozgrzeszenia, co przy sporadycznych „wizytach” w kościele jednak, ale go gnębiło…
W korytarzu omal nie wpadła na niego zamyślona piękność firmy – Jolanta – referentka szefa. „I co się stało, kochana?” – zagadnął radośnie, a ta niemal płacząc opowiedziała o swoim kłopocie. Otóż kierownik, zazdroszcząc kolegom ich świątecznych pomysłów reklamowych, kazał jej też znaleźć jakiś wabik na klientów. I to ciągu trzech dni!
– Spokojnie, nie rycz… – przytulił do swego ramienia zapłakaną już głowę Joli.
I nagle – zwany w pracy kopalnią pomysłów – wypalił: „Stop, mam! Zróbmy konkurs dla dzieci. Niech napiszą, co zrobili dobrego w tym roku. A nasi chłopcy zrobią na przykład – wesołe pociążki”.
Ich firma produkowała meble na zamówienie,
więc było wiele odpadów, dzięki czemu czasami zdarzało się „puszczać” niestandardową linię produkcji drewnianych zabawek, np. samochodzików.
Tym razem niech dla dzieci klientów będzie konkurs a nagrodą – małe pociągi od Mikołaja!
Trzy pociążki z roześmianymi, kolorowymi lokomotywami-gąsienicami miały być przeznaczone dla dzieci na konkurs, a jeden – do witryny sklepowej.
Szef był bardzo zadowolony z pomysłu: „Wszystko zgodnie z naszą filozofią – z ekologicznego drewna możemy zrobić wszystko!”
O jeden uczynek za dużo…
Dzieci, aby zdobyć wymarzoną zabawkę, musiały pochwalić się dobrym uczynkiem.
I popłynęły listy! Było i o znalezieniu zagubionego psiaka sąsiada, wywołaniu pogotowia dla tonącego kolegi czy… znalezieniu zgubionych okularów dla babci.
„Kocham swoją mamę!”
Wreszcie wybrano trzech zwycięzców, są trzy wspaniałe nagrody i jest jedna… znowu zapłakana Jola.
„Co tym razem?!” – ryknął Janek, ale musiał przeczytać podsunięty pod nos list: „…Mieszkam sama z mamą, bo tata przed trzema laty zginął w wypadku drogowym. Pomagam jej, jak mogę. Myję podłogi, brudne talerze. Obieram ziemniaki, marchewkę, a nawet cebulę!”. ,,I to są te dobre uczynki?’’ – najpierw zaśmiał się kpiąco Janek, ale potem zakręciła mu się łza w oku…
Ale co robić? Pociągów już nie ma.
Zaraz! Jest jeszcze – wystawowy.
Była i „Cebulowa sierotka”
Tego zaśnieżonego wieczoru w firmie była piękna, wzruszająca uroczystość. Dyrektor zwycięzców obdarował wspaniałymi pociążkami. Swój otrzymała i – jak ją w firmie ochrzcili – „Cebulowa sierotka”.
Janek był dumny jak paw – w końcu to jego pomysł.
Zaraz, zaraz. Dobry uczynek… On go przecież wreszcie zrobił! Nieświadomie, ale prawdziwie.
Uf!
Czytaj więcej: Edukacyjne prezenty gwiazdkowe dla różnych grup wiekowych
Opowieść prawdziwa, poza zmianą rodzaju działalności firmy i imion bohaterów.