Rozmowy między delegacjami Ukrainy i USA w saudyjskiej Dżuddzie trwały dziewięć godzin. „Ukraina wyraziła gotowość przyjęcia propozycji USA dotyczącej wdrożenia natychmiastowego, tymczasowego 30-dniowego zawieszenia broni, które może zostać przedłużone za obopólną zgodą stron oraz podlega akceptacji i równoczesnemu wdrożeniu przez Federację Rosyjską” — czytamy we wspólnym oświadczeniu wydanym 11 marca. W nocy z 11 na 12 marca agencja informacyjna Reuters podała, że USA przywróciły pełne wsparcie wywiadowcze dla Ukrainy. To samo dotyczyło pomocy wojskowej.
Pierwszy krok
Politolog i historyk Uniwersytetu Witolda Wielkiego Andrzej Pukszto sądzi, że o zakończeniu wojny mówić przedwcześnie.
— Na pewno to jest pierwsza jaskółka, tylko czy ta jaskółka przyniesie wiosnę, nie wiadomo. To jest pierwszy krok w stosunkach Ukrainy ze Stanami Zjednoczonymi. Odpowiedzieć na propozycję ma Putin. Głosy rosyjskie, które wybrzmiały we wtorek (11 marca), Ławrowa i innych, dają podstawę do sądzenia, że strona rosyjska postawi swoje, bardzo surowe warunki. Nie wiadomo, czy dojdzie w ogóle do rozejmu. To po pierwsze, a po drugie nie wiadomo, czy po zakończeniu rozejmu ponownie nie dojdzie do wojny — podkreśla politolog.
— Rosja, jeśli zgodzi się na rozmowy pokojowe, to będzie stawiała wygórowane żądania. Na pewno będzie starała się nie tylko zalegalizować tereny zajęte przed pełnowymiarową wojną, ale również okupowane po 2022 r. Z pewnością żądania Putina do tego się nie ograniczą. Będzie naciskał na Amerykę i Zachód, aby Ukraina wprowadziła język rosyjski, jako drugi oficjalny. Będzie potrzebował ograniczenia zdolności sił zbrojnych Ukrainy i zablokowanie członkostwa w NATO. Będzie też naciskał przez różne kanały, aby powrócili prorosyjscy oligarchowie, jak Miedwiedczuk i inni. Dużo będzie też zależało od działań Trumpa. Wszystko wskazuje na to, że w dużym stopniu los Ukrainy pozostaje w rękach Trumpa. I to rozumie Zełenski, który we wtorek publicznie podziękował amerykańskiemu prezydentowi. Oczywiście jest światło w tunelu, ale do rozproszenia ciemności jest jeszcze bardzo daleka droga — oświadczył Pukszto.

| Fot. Marian Paluszkiewicz
Najgorszy scenariusz
Rezygnacja Ukrainy z części swego terytorium byłoby najgorszym scenariuszem nie tylko dla Kijowa, ale całej UE, uważa rozmówca, ponieważ „wróg zbliżyłby się jeszcze bardziej” do granic Europy.
— Dla większości Ukraińców to byłaby klęska, gdyby ich kraj musiał zrezygnować z części terytorium, ponieważ oni w ciągu trzech lat bronili swego terytorium. Osobiście nie wydaje mi się, że Zełenski podpisałby umowę, w której musiałby uznać okupację terenów. Więc w takich okolicznościach raczej byłaby kontynuowana wojna. Oczywiście nie wiemy, jakie byłyby ruchy Ameryki. Gdyby Trump cofnął pomoc wojskową oraz wywiadowczą, a Europa nie miałaby dobrego pomysłu na wyjście z tej sytuacji, to z pewnością Ukraina długo nie mogłaby walczyć. Moim zdaniem teraz prezydent Ukrainy nie pójdzie na takie ustępstwa względem Rosji. Chyba że padnie front i będzie musiał przyjąć warunki Rosji — podkreśla Andrzej Pukszto.
Przed zamknięciem numeru Kreml nie skomentował porozumienia amerykańsko-ukraińskiego. W rozmowie z rosyjskim dziennikiem „Wiedomosti” ekspert moskiewskiej Wyższej Szkoły Gospodarki Dmitrij Susłow powiedział, że 30-dniowy rozejm nie jest na rękę Moskwie. Władze Rosji, jego zdaniem, wolałyby na wstępie ustalić warunki zakończenia wojny. Natomiast dzień wcześniej szef rosyjskiej dyplomacji Siergiej Ławrow oświadczył, że Rosja nie zaakceptuje obecność żołnierzy NATO w Ukrainie.
Czytaj więcej: Porozumienie dla Ukrainy: To nie jest alternatywa dla NATO i UE