1. Babiniec
Chociaż wiele słowników może klasyfikować „babiniec” jako słowo staropolskie, to faktycznie w Polsce jest dziś już nieużywane. Z kolei na Litwie można to słowo jeszcze wśród Polaków spotkać. Oznacza tyle co przedsionek w kościele, w dawniejszym czasie przeznaczony dla kobiet (stąd nazwa, od „baby”). Dziś słowo używane na Wileńszczyźnie bez negatywnego wydźwięku, ot po prostu: „poczekaj na mnie w babińcu, nim ja z proboszczem rozprawię się”.
2. Caca, cacka, cackać się
Jest to słowo bardzo ciekawe ze względu na to, że w pewnym sensie weszło też do języka ogólnopolskiego – ale pod innym znaczeniem. Najczęściej podawane znaczenie „cacka” to „artystycznie wykonany przedmiot”. Na Wileńszczyźnie z kolei cacka jest zabawką, a cackanie się jest bawieniem się, z czego ma to wydźwięk raczej negatywny – ale nie zawsze!
Przykładem negatywnego skojarzenia będzie zdanie: „dość cackania się z tymi zbirami” (cytat z zapisków wileńskich oddziałów AK z lat 40. ub.w.). Zresztą tego słowa używał także Michał Römer. Pisał o swojej córce Kotuni (tak na nią pieszczotliwie mówił): „Nosiła się i cackała z lalką od rana do wieczora”. Słowo to najpewniej pochodzi z jęz. białoruskiego, ale jak to bywa w wielojęzycznych środowiskach – już nie wiadomo, co gdzie się jako pierwsze pojawiło.
Na pewno jednak jest to słowo powszechnie rozumiane i akceptowane. Do tego stopnia, że w latach 90. i na początku XXI w. nie było polskiego tytułu prasowego na Wileńszczyźnie, który tego słowa na swoich łamach by nie stosował – nawet dość purystyczny językowo magazyn „Znad Wilii”! Z kolei „caca” jest używane wymiennie z określeniem „zuch” – czyli dziecko dobre, pokorne, posłuszne.
3. Ciamcialamcia
„Z niego taki ciamcialamcia, że lepiej jemu niczego nie dowierzać”. Czyli człowiek słaby, guzdrzący się, nijaki, niekonsekwentny. Jest to określenie pogardliwe, chociaż stonowane. W Polsce słowniki podają wyraz „ciamciaramcia” i najczęściej jako określenie wobec kobiety – ale tak jak po Mickiewiczu wśród poetów wybuchła moda na „litwinizmy” (czyli wyrażenia językowe, które mogłyby brzmieć jak gwara „litewskiej” odmiany polszczyzny), tak i dziś polszczyzna litewska ma swoich naśladowców – nie zawsze skrupulatnych. Takim ciamcialamciom mówimy „nie”!
4. Ciućka, ciucia, ciuciuńka
Ciucieńka, ciucieczka. Czyli po prostu pies, piesek. Ciućka to pies, ciucia to bardziej zdrobniała forma, piesek. Jest to tak uroczo brzmiące słowo, że na pewno nie można go użyć wobec jakiegoś wielkiego agresywnego wilczura (chyba że jest potulny).
A w prasie naszej można znaleźć taki żart językowy: „nawet ciućka chce do Mejszagoły”! Polska językoznawczyni ze Lwowa Zofia Kurzowa podaje, że słowo to najpewniej pochodzi od białoruszczyzny i w białoruskim ma swój odpowiednik.
5. Cybaty, dzybaty, dzyba
Słowo to już zaczyna wychodzić z użycia, zna je raczej pokolenie 35+. Oznacza osobę mającą długie nogi lub po prostu wysoką. Na Wileńszczyźnie coraz częściej wypiera je rosyjskie słowo – choć uznawane za przestarzałe – „dyłda” (najczęściej o dziewczynach). Starsze pokolenie, które jeszcze łączyło starsze tradycje językowe z nowymi, podyktowanymi nową okupacją sowiecką, słowo „cybaty” zna i rozumie. Młodzież już mniej, chociaż ci szczególnie zawieszeni w literaturze wileńskiej również będą je rozumieli. Tego słowa używali w swoich zapiskach nawet filomaci!
6. Czaban
Również słowo, które będzie kojarzyło pokolenie 35+. W tym przypadku z racji zmiany trybu życia. Czaban to pastuch, a pastuchy nie są już nieodłącznym elementem Wileńszczyzny, jak kiedyś. Zatem nic dziwnego, że słowo to wyszło z użycia. Jednak czasem można usłyszeć to jako pogardliwe określenie wobec osoby nieoczytanej lub nienadającej się do czegoś. Na przykład: „jeśli ten czaban jest doktorem, to mój ciućka profesorem”. Akcent raczej na drugie „a”. Jest to słowo tatarskie, które przywędrowało z językiem ruskim (czyli dzisiejszym ukraińskim/białoruskim, nie mylić z rosyjskim) do gwary wileńskiej.
7. Czoboty, czobot
Dla bardziej „politycznie obeznanej” części Wileńszczyzny słowo „czobot” przede wszystkim skojarzy się z polskim działaczem i posłem, śp. Medardem Czobotem. O ile trudno będzie zbadać etymologię nazwiska Czobota, tak słowo czobot ma już etymologię jaśniejszą. Słowo szczególnie popularne w wileńskiej polszczyźnie międzywojennej, dziś już mniej. Czoboty to robocze buty, ale można tak też powiedzieć na buty ciężkie lub buty brudne. Słowo pochodzi z języka tatarskiego i tutaj, podobnie jak „czaban”, przyszło z językiem ruskim.
8. Harhara
Jest to wyraz osobliwy. Kto wie, może nawet biblijny? O jakiejś Gargarze tam żeśmy czytali… Na Wileńszczyźnie jednak harhara oznacza coś bardzo wielkiego, niekształtnego. Na przykład: „piec jak harhara”, albo: „przyszedł i mnie położył na stole jakaścik harhara, czarna wielka rzecz”. Na Wileńszczyznę to przyszło z gwar południowych, białorusko-ukraińskich, ale się zakorzeniło.
9. Hudzić, hudzenie
To słowo, które zna niemal wyłącznie pokolenie starsze. Hudzenie to niski, nieprzyjemny hałas, hudzić to hałasować. Na przykład: „ten agregat jakoś tak hudzi, może co z nim robi się niedobrego”. Tutaj „h” musi być twarde, nie może być wymawiane podobnie do „ch”. Dla Polaków z Polski może to być trudne do wymówienia, gdyż w nowoczesnej polszczyźnie „h” i „ch” brzmieniowo nie różnią się. „Cherbatę” i „herbatę” Polak z Polski wymówi tak samo.
10. Hultaj
Tego to nawet wyjaśniać nie trzeba! To ktoś nieporządny, leniwy. „On serca dobra ma, tylkoż hultaj straszny, do roboty jego nie zapędzisz” – można usłyszeć na ukochanej naszej ziemi, w Wileńszczyzny drogim kraju. To słowo przywędrowało do nas z języka ruskiego, tylko jest wymawiane znacznie twardziej.
11. Busi
Pocałunek! W powszechnej polszczyźnie jest wyrażenie podobne, „buzi”. Jest to jeden z tych przypadków, gdzie trudno jest odgadnąć, co było pierwsze: polszczyzna wileńska czy polszczyzna warszawska? Ot zagwozdka. Ale wiemy, że Mickiewicz pisał „busi”! Z kolei czynność to „busianie”, „busiać kogoś” – a tego już na pewno w polszczyźnie powszechnej nie ma!
12. Bajramować
Kolejny dowód, że gwara wileńska powstawała jako łącznik wszystkich narodowości zamieszkujących tę przeżłobioną historią ziemię. Kto za przyjaciół Tatarów ma, tego przyjaciele ci zapraszają co roku na Kurban Bajram. W dużym uproszczeniu to tatarskie dożynki, święto ofiarowania. Kibiny, pyszne zupy, stupłatowce – procedurę każdy zna, wyjaśniać nie trzeba. I tak oto wyjaśnia się wyrażenie słowa „bajramować”. Czyli nic nie robić, odpoczywać! Słowo to zapisane było jeszcze w roku 1608!
13. Koczan, kaczan
Dowód na precyzję gwary wileńskiej. Znalazła ona określenie nawet na tę twardą, głęboką i zdrzewniałą część kapusty! Tak samo możemy powiedzieć na kolbę kukurydzy, gdy już wszystkie ziarna są zjedzone. Na Wileńszczyźnie mamy też takie nazwisko. Słowo przyszło najpewniej z języka tatarskiego lub tureckiego przez język ruski (białoruski, ukraiński). Zdarzają się ciekawe przykłady: „on pracowity, ale w miejsce głowy ma koczan, to lepiej jemu nie dawać żadnej pracy, w której trzeba myśleć”.
14. Skorynka, skoryna
Czasem też jako skaryna, skarynka (to już bliżej Grodna, językowo zaliczanego do Wileńszczyzny). To skórka chleba. Gdy „Kurier Wileński” podpytał naszych Polaków, okazało się, że odpowiadający 40+ znali niemal wszyscy to słowo i używali. Z kolei młodsi już mniej. To pewnie przez to, że powszechniejszy dziś chleb sklepowy nie ma takiej skoryny, co ten własnej roboty, to i nie ma czego nazywać. Ale jak uschnie…
Czytaj więcej: Babulki z Wileńszczyzny: Tradycja z humorem w nowoczesnej odsłonie
Artykuł opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” Nr 26 (72) 28/06-04/07/2025