Już w najbliższą niedzielę, w Drawsku Pomorskim, przed siedzibą starostwa zostanie posadzony dąb Marszałka Piłsudskiego, dąb, który wyrósł z pobranych pięć lat temu żołędzi w Zułowie.
W Drawsku oczekiwany jest także inny marszałek, marszałek polskiego Sejmu Bronisław Komorowski. Planowane jest spotkanie z lokalną społecznością, bo co, jak co, ale wojsko marszałkowi Komorowskiemu, tak jak i Marszałkowi Piłsudskiemu głęboko leży na sercu. To w Drawsku Pomorskim padnie zapowiedź wrześniowej prezentacji kolejnej książki wileńskich autorów Rimantasa Šalny i Wojciecha Piotrowicza „Kobiety w życiu Adama Mickiewicza”.
W niedzielę ich książka „Adam Mickiewicz na zesłaniu” zostanie oficjalnie zaprezentowana w szczecineckim kinie „Wolność” i też prawdopodobnie z udziałem marszałka Komorowskiego, ale i z udziałem autorów. Drawsko i Szczecinek leżą po sąsiedzku. Łączy te oba miasta linia kolejowa, ta sama, którą w 1945 jechali na Zachód repatrianci z Wileńszczyzny, z Kresów.
Powiat drawski, na Pojezierzu o tej samej nazwie to przepastne lasy, mnóstwo jezior, tyleż samo przycupniętych kolorowych osad i wiosek spiętych doskonałą siecią dróg, no może o nie najlepszym standardzie, ale z czasem i one będą wizytówką tej części Pomorza Zachodniego.
Ze stolicy powiatu do Berlina niecałe 300 km, do stolicy Polski ponad 400 i wcale nie dziwi fakt, że naszych zachodnich sąsiadów przybywa tu coraz więcej, na odpoczynek, na zakupy, do znajomych, do starych swoich miejsc pochodzenia.
Nikt z drawszczan nie spogląda krzywo na Niemców, nikt tu nie używa nacjonalistycznych gestów, lokalne media nie piszczą rewizjonistycznie. W Drawsku każdy gość zza Odry przyjmowany jest serdecznie jak członek rodziny, europejskiej rodziny.
Drawsko Pomorskie w Europie znane jest nie tylko z walorów przyrodniczych, klimatycznych. Tu znajduje się jeden z największych w tejże Europie poligonów wojsk lądowych. Co roku na ćwiczenia przyjeżdżają związki taktyczne z Wielkiej Brytanii, USA, Holandii, Belgii, Niemiec. Tu były ćwiczone elementy zadań operacji „Pustynna Burza” czy misji w Afganistanie, ale wcześniej, jeszcze przed II wojną światową, wojska hitlerowskie na tym właśnie poligonie przygotowywały napad na Polskę, a potem na swego „sojusznika” Związek Radziecki. Ta ziemia kryje wiele tajemnic, ale też mocno jest wpisana w historię minionych wieków, wieków wojen, podbojów i marzeń „nadludzi”.
Teraz tu cicho, spokojnie, sielsko, normalnie. Przyroda kusi meandrującymi rzekami, lasy bogactwem runa i zwierzyny łownej, a mieszkający tu ludzie, swoją otwartością i także bogactwem swojej duszy, kuchnią przywiezionych receptur z Kresów. Tak, tak, tu zdecydowana większość mieszkańców ma swoje kresowe korzenie, z Wilna, Lwowa, Sambora, Grodna, Zamojszczyzny, Bieszczad, Stanisławowa czy Łucka.
Wymieszały się te rody. Dziś jest to jedna wielka rodzina, na tyle, że w rankingu Stowarzyszenia Powiatów Polskich powiat drawski uplasował się najwyżej na liście polskich małych ojczyzn.
Stanisław Cybula — starosta drawski nie uważa siebie za ojca tego sukcesu. On uważa, że to wspólny dorobek samorządowców z Drawska, Kalisza Pomorskiego, Czaplinka, Złocieńca, Ostrowic, miasteczek i gmin wchodzących w skład tego dynamicznego, ambitnego powiatu.
Pojezierze Drawskie, głównie powiat drawski mocno lobbuje na rzecz turystyki kwalifikowanej i recepcyjnej. Tu przebiegają malownicze szlaki kajakowe rzeką Drawą (kilkakrotnie biskup krakowski Karol Wojtyła pokonywał ten szlak), piesze i kołowe. Sieć stacji agroturystycznych uzupełniają liczne gościńce i zajazdy. Ciekawostką jest fakt, że w tym powiecie na stacjach benzynowych paliwo jest tańsze niż w ościennych regionach. To te klimaty sprawiają, że Ziemia Drawska jest naturalnym rekreacyjnym zapleczem wielkiego stołecznego Berlina, a wiadomo, że berlińczycy to wyjątkowo wymagający ludzie. Nie wystarczy im chleb z dżemem i miodem.
— Jesteśmy przygotowani na te wyzwania — mówi „Kurierowi” starosta Stanisław Cybula. Jesteśmy przygotowani na wymagania praktycznie każdego turysty, chociaż zdajemy sobie sprawę, że zdecydowana większość to poszukiwacze pereł przyrody. To grzybiarze, to wędkarze, uganiający się za pstrągiem i lipieniem, to amatorzy ciekawych przyrodniczych fotografii. Mamy też świadomość, że mazurską regionalną kuchnię ratuje sielawa z naszych głębokich jezior. To jest nasza przewaga nad Mazurami i Warmią. U nas są jeszcze ryby, i to jakie! — dodaje starosta drawski.
Stanisław Cybula nie ukrywa, że bardzo chce znaleźć w Litwie partnera, samorząd na poziomie ich powiatu. Łatwiej aplikować projekty i współdziałania do Unii Europejskiej, łatwiej wspólnie uzyskiwać dotacje na ich realizację. Na sierpień planowany jest rekonesans. W centrum uwagi jest — na razie — rejon święciański. Leśnicy z Pomorza już współpracują z kolegami leśnikami z Nowych Święcian.
Na zapleczu Berlina niebawem pojawi się partner ze wschodniej granicy zjednoczonej Europy. I chyba o taką Europę chodziło Marszałkowi Piłsudskiemu.