Więcej

    Bolzano na styku styków

    Czytaj również...

    Wieża EURAC łączy w sobie symbolizm trudnej historii regionu z nowatorskim podejściem do promowania kultury i nauki Fot. Brave New Alps

    Przyglądam się serwetce, jaką otrzymałem z kanapką w pociągu relacji Mediolan-Werona. Napis na niej widniejący — „Heizlich Willkommen und Guten Appetit” — nijak nie wygląda mi na włoski.

    — Dlaczego się tak dziwisz? — posługując się czystą angielszczyzną nie kryje rozbawienia moją konsternacją Claudio, mój współpasażer, z którym przed chwilą raczyliśmy się wyśmienitą kawą (jej z kolei „włoskość” nie mogła budzić najmniejszych wątpliwości).

    — Niemieckie napisy we włoskich pociągach? — pytam, administracyjnie przyzwyczajony do zupełnie innych realiów.

    — Co za różnica?

    — A historia?

    — A skoro tak, to tylko pomyśl: a po włosku mówił Mussolini. Po co wymyślać krzywdy sprzed stu lat, żeby się obrażać na język, w którym serwetka życzy mi smacznego?

    Odpuszczam sobie. We Włoszech różnorodność językowa jest codziennością.

    Jako oficjalnie w różnym zakresie używane w życiu publicznym, poza włoskim, funkcjonują języki: niemiecki, słoweński, francuski, oksytański, piemoncki, neapolitański, wenecki, sardyński, ladyński, friulski, a także masa lokalnych odmian i dialektów. Ostatecznym celem mojej podróży jest Bolzano, stolica Południowego Tyrolu, goszcząca w tym roku czterodniową Wizytę Studyjną MIDAS (Stowarzyszenie Dzienników Mniejszości Narodowych i Etnicznych Europy) oraz finansowany przez Program Kulturalny Unii Europejskiej projekt „Generating Trust by means of culture in a multi-ethnic environment” („Tworzenie zaufania poprzez kulturę w środowisku wieloetnicznym”).

    Koordynatorka projektów kulturalnych EURAC Annelie Bortolotti oraz artysta grafik Dan Perjovschi Fot. EURAC

    MIDAS Study Visit, już dziewiąta, w Tyrolu Południowym ma miejsce po raz drugi — po raz pierwszy gościła w Bolzano w roku 2006. Jest corocznym projektem, mającym zapoznawać dziennikarzy ze specyfiką regionów, zamieszkiwanych przez mniejszości narodowe i etniczne.

    Dzień pierwszy zaraz po przybyciu uczestników rozpoczyna się od spotkania w głównej siedzibie EURAC (European Academy — Akademia Europejska), gdzie ma właśnie miejsce otwarcie wystawy prac Dana Perjovschi w Wieży EURAC oraz koncert Jeana Ruaz i zespołu „4 Free Birds” — w ramach projektu „Generating Trust”. Dan Perjovschi (czyt. „Perżowski” — przyp. red.), urodzony w roku 1961 w siedmiogrodzkim Sibiu (pol. Sybin, węg. Nagyszeben, niem. Hermannstadt — przyp. red.) w Rumunii, znany jest ze swoich rysunków na ścianach. Styl ten wymuszony został na nim przez reżim komunistyczny Rumunii, który nie pozwolił mu zabrać ze sobą swoich prac wykonanych tradycyjnymi technikami za granicę — a z czasem stał się jego wizytówką. Tym razem jako materiał posłużyły mu ściany sześciokondygnacyjnej Wieży EURAC, w której poumieszczał także pojemniki z flamastrami, zachęcając oglądających do wzięcia udziału w jego dziele.

    Na parterze zaś do występu przygotowali się muzycy. Jean Ruaz, ladyński wykonawca muzyki autorskiej grający w duecie z etnologiem z wykształcenia a muzykiem z zamiłowania Emanuelem Valentinem, wykonuje bogaty repertuar utworów z pogranicza kultur w różnych stylowo aranżacjach. Z kolei kwartet wokalny „4 Free Birds” uprawia muzyczną mieszankę rocka i muzyki chóralnej, zespoloną przez talent i ciągłe wokalne eksperymentowanie.

    Sztuka Perjovschiego jest interaktywna — każdy może dodać własne „trzy grosze” Fot. Annelie Bortolotti

    Dnia drugiego uczestnicy obu projektów mogli się bliżej zapoznać z siedzibą EURAC — jednej z najważniejszych instytucji edukacyjno-badawczych w regionie. Siedziba Akademii, wybudowana w roku 2002 na bazie budynku szkoły dla dziewcząt z lat trzydziestych, łączy w sobie nowoczesną architekturę z racjonalistycznym stylem włoskiego międzywojnia i jest jedną z największych inwestycji publicznych w Bolzano ostatniej dekady. W ten sposób powstała budowla, zadziwiająca kontrastami: czy to między monumentalnym monolitem starej wieży a przesuwanymi ścianami centrum konferencyjnego, czy też między spokojnym jak świątynia wewnętrznym dziedzińcem a ultranowoczesną biblioteką — na każdym kroku potrafi wywołać zdumienie. Jak się dowiadujemy od kuratorki projektów kulturalnych EURAC Annelie Bortolotti, EURAC od sześciu lat prowadzi program „EURAC Tower — Journeys through art and science” („Podróże przez sztukę i naukę”), mający na celu wykorzystanie budynku siedziby EURAC do zbliżenia sztuki i nauki poprzez działalność kulturalną, mającą przybliżyć te dwie, zdawałoby się tak różne, sfery życia.

    Następnym punktem, objętym programem wizyty studyjnej, był Wolny Uniwersytet Bolzano — jedna z młodszych uczelni (założony w 1997 roku) i jedyna oficjalnie trójjęzyczna szkoła wyższa. Studia na WUB odbywają się w językach angielskim, niemieckim i włoskim (jedyny wyjątek to studia pedagogiczne), więc każdy student w trakcie studiów musi poznać te trzy języki. Studia na mającym 5 wydziałów WUB są zorientowane przede wszystkim na praktykę i nierzadko studenci zamiast siedzieć na wykładach, uczą się poprzez wspólną z profesorami pracę nad projektami badawczymi.

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo
    Landtag w Bolzano ma daleko idące uprawnienia ustawodawcze w ramach Autonomicznej Prowincji Południowego Tyrolu Fot. HaTe, Wikipedia

    Trzeci dzień rozpoczął się od zwiedzenia Muzeum Sztuki Współczesnej Bolzano — Museionu. Założony w roku 1985 przez miłośników sztuki przy wsparciu rządu Autonomicznej Prowincji Bolzano, Museion mieścił się początkowo w pomieszczeniach dawnego szpitala, jednak w roku 2008 przeniósł się do zaprojektowanego przez berlińskie studio architektoniczne KSV budynku, wzorowanego na figurze geometrycznej teseraktu. Z tylko muzeum Museion przerósł się w instytucję o szerszym profilu — i kiedy jego dyrektor Letizia Ragaglia płynnym angielskim, pięknie z włoska akcentując ostatnie samogłoski wyrazów, opowiada zebranym o kurowanej przez siebie wystawie dzieł ikony minimalizmu Carla Andre, tuż obok odbywają się zajęcia plastyki dla pierwszoklasistów z jednej z pobliskich szkół.

    Z Museionu delegacja dziennikarzy rusza do redakcji niemieckiego dziennika „Dolomiten”, mającego siedzibę w przemysłowej dzielnicy Bolzano. „Dolomiten” jest dziennikiem o czterdziestu stronach, ukazującym się pięć razy w tygodniu w nakładzie 55 000 egzemplarzy. Dziennik zatrudnia na stałe 134 osoby, z czego 51 dziennikarzy, ma także rozległą sieć około 200 korespondentów, drukuje także wkładkę w języku ladyńskim. Redaktorem naczelnym „Dolomiten” jest Toni Ebner, współzałożyciel i wieloletni prezydent MIDAS. „Dolomiten” należy do grupy kapitałowej „Athesia”, która jest jednym z największych pracodawców w regionie — w skład jej pakietu wydawniczego wchodzi nie tylko dziennik „Dolomiten”, ale także tygodniki, magazyny, pisma kobiece i dla dzieci oraz portal internetowy stol.it; posiada także własne drukarnie, księgarnie, sieć kolportażu oraz udziały w sektorze turystycznym i rolnym.

    Mosty dla pieszych i rowerzystów przy Museionie powstały także jako dzieła sztuki Fot. Andrea Cavagnolo

    Po zwiedzeniu imponującej drukarni niemieckiego dziennika i udzieleniu wywiadów jego dziennikarzom, uczestnicy programu MIDAS zawiezieni zostali do kompleksu winnicy Weinschenke Vineria Paradeis w miejscowości Magre, należącej do Aloisa Lagedera, konesera sztuki i jednego z mecenasów Museionu. Winnica należy do rodziny Lagederów od blisko dwustu lat i duża część jej budynków niewiele się od tego czasu zmieniła — w ciągu ostatniej dekady wybudowano jedynie dodatkowy budynek, dbając o to, by odpowiednio komponował się z zabytkowymi zabudowaniami. Właściciel dba o, by produkcja wina zgodna była z zasadami biodynamiki — przebiega niemal bezodpadowo, a dzięki wykorzystaniu energii odnawialnej winnica jest niemal w zupełności niezależna od zewnętrznych dostaw energii. Poza własną hodowlą o łącznej powierzchni 50 hektarów, winnica Aloisa Lagedera skupuje także owoce od drobnych rolników z okolic, którzy ze względu na niewielką produkcję nie mogliby samodzielnie przetrwać na rynku.

    Czwartego dnia wizytę studyjną zakończyło spotkanie w Parlamencie Autonomicznej Prowincji Tyrolu Południowego i rozmowa z marszałkiem Landtagu Mauro Minittim oraz parlamentarzystką Veroniką Stirner, którzy przybliżyli dziennikarzom historię regionu i rozwoju jego systemu politycznego, a także zapoznali z niuansami systemu politycznego prowincji.

    ***

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Wsiadam do taksówki, by dojechać na pociąg. Taksówkarz na angielskie „Train station” wzrusza ramionami i mówi: „No English”.

    — Bahnhof? — próbuję niemieckiego.

    — A, stazione ferroviaria! Yes!

     


    Tyrol Południowy (niem. Südtirol, wł. Alte Adige) jest najbardziej wysuniętą na północ prowincją Włoch, graniczącą z Austrią. Przez Włochy został zaanektowany w 1919 roku, poprzednio należał do Austro-Węgier jako część księstwa Tyrolu. W okresie międzywojennym region poddawano intensywnej italianizacji, po II WŚ niemieckojęzyczna ludność zaczęła się starać o prawo do samostanowienia. Dzięki intensywnej pomocy Austrii, interweniującej także na forum ONZ, region otrzymał daleko idącą autonomię i jest dziś uznawany za wzorzec rozwiązań harmonijnego współistnienia mniejszości narodowych z większością.

    Prowincja ma powierzchnię 7400 km2, liczy ok. 500 000 mieszkańców, z czego ok. 300 000 osób należy do mniejszości niemieckiej, a około 20 tys. — do mniejszości ladyńskiej. W Bolzano, liczącej 100 tys. mieszkańców stolicy regionu, 70 proc. populacji stanowią Włosi.

    Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Afisze

    Więcej od autora

    Koszt bezpieczeństwa narracyjnego

    Bezpieczeństwo jest rzeczą trudną do wycenienia. Ile kosztuje bycie bezpiecznym? To pytanie, na które można odpowiedzieć na różne sposoby. Z jednym z nich przychodzi nauka ekonomii – chodzi o obliczanie kosztów alternatywnych. O ile nie jest możliwa jednoznaczna odpowiedź,...

    „Tani” politycy drogo kosztują

    Po kolejnej akcji „uprzejrzystniania” wydatków polityków – tym razem posłów na Sejm Republiki Litewskiej – pojawiła się i kolejna fala oburzenia w kwestii sposobów, w jakie posłowie wydają pieniądze na działalność poselską. To, co napiszę, będzie niepopularne i niepopulistyczne...

    Skąd pieniądze na obronność?

    Takie pytanie pojawia się coraz częściej w litewskiej przestrzeni informacyjnej jako sugestia, że pieniędzy nie ma. Pojawiają się od razu też głosy nadwornych „ekspertów” na usługach biurokracji bądź wielkiego kapitału – że należy podnosić podatki. Jest to element sprytnej...

    Wszyscy jesteśmy rolnikami

    W Europie jest niemało miejsc, w których jedna rodzina rolników pracuje na swojej ziemi od wielu pokoleń. Dokonane przez dziadków inwestycje służą już wnukom – i to jest pewna akumulacja kapitału, o której trudno mówić w przypadku Litwy, gdzie...