Akcja „Kuriera Wileńskiego” — „Zrób dziecku Święto” dobiegła końca. Krasnale-pomocnicy Świętego Mikołaja w dniu święta Trzech Króli pokonując setki kilometrów śpieszyli od jednego zakątka rejonu wileńskiego do drugiego, aby magicznymi bajkami, pyszną czekoladą, pluszowym misiem lub ciepłymi rękawiczkami do domu dzieci z rodzin problematycznych wnieść odrobinę światła, radości i nadziei…
Za górami, za lasami… rozsianych po całym rejonie wileńskim mieszka ponad 600 dzieci skrzywdzonych przez los. Ich rodzice z powodu nałogów, braku socjalnych nawyków czy też umiejętności w odpowiedni sposób wychowywać swoje latorośle są wciągnięte na listę rodzin problematycznych. Każda z tych rodzin ma swoje problemy, jak też sposoby ich rozwiązania.
Chociaż dzieci kształtują swój świat na podstawie zachowań rodziców, jednak potrafią z każdej chwili wyciągnąć to, co jest najlepsze. w miniony piątek dzięki czytelnikom i redakcji „Kuriera Wileńskiego” tego „dobra” było od groma.
W dniu święta Trzech Króli po zakończeniu akcji „Zrób dziecku Święto”, której celem było przez cały grudzień zebrać jak najwięcej słodyczy, ciepłych ubrań, zabawek i przyborów szkolnych, pracownicy redakcji „Kuriera Wileńskiego” wcielając się w krasnali — pomocników Świętego Mikołaja — wyruszyli na Wileńszczyznę. A że zima tego roku jest nadzwyczaj leniwa i nie chce cieszyć puszystym śniegiem, sanie zostały odstawione na „bielsze” czasy i niezbędne dla dziecięcego święta rzeczy po brzegi załadowane były do mikrobusu, którym z wileńskiej Lipówki wyruszono w drogę.
Pierwszy przystanek — starostwo pogirskie. Składając noworoczne życzenia dla pracowników krasnale część przywiezionych darów zostawiły, aby były rozdane dzieciom z rodzin problematycznych.
Tymczasem Katarzynę Rusielewicz, główną organizatorkę pracy socjalnej w gminie pogirskiej, krasnale zabrały do swoich — załadowanymi prezentami — „sań” i udały się do pobliskiej wsi, gdzie mieszka rodzina pani Teresy.
Kilkanaście kilometrów drogi i z daleka na wzgórzu widnieje chyląca się do ziemi, chwiejąca się jak domek z kart, ponura chatka. Gospodyni, pani Teresa, gości spotyka na progu. Jej rodzina to 11-letnia Jolanta, 7-letnia Virgita, 4–letni Andrius, 4-miesięczna Aistė (najmłodsza uczestniczka akcji „Zrób dziecku Święto”) oraz oczywiście mąż, ojciec dzieci.
Rodzice nie pracują, nie są zarejestrowani na giełdzie pracy. Ich źródłem dochodów są 200 litów, które otrzymują, jak powiedzieli, „za dzieci”. Otrzymują też wsparcie w postaci produktów spożywczych z UE.
— Mąż pije. Pieniądze otrzymane za dorywczą pracę przepija. Tylko kiedy otrzyma jakieś ziemniaki czy buraki, to do domu je przyniesie. Dziś wrócił o północy i śpi. Jego nie obchodzi, że dzisiaj nie mam dla dzieci chleba… — wskazując na chrapiącego męża skarży się pani Teresa.
Jej oczy napełniają się łzami, jednak mimo rozpaczy i złości, czule w swoich ramionach tuli najmłodszą Aistė. Dzieciom — Virgicie, Jolancie i Andriusowi — ojciec, który jak niedźwiedź zapadł w zimowy sen, nie przeszkadza cieszyć się nieoczekiwanymi gośćmi. Przyniesione przez krasnali paczki były w mgnieniu oka rozpakowane i obejrzane. Dzieci opowiadając o świętach spędzonych u rodziców chrzestnych dzieliły się wrażeniami, chwaliły się otrzymanymi prezentami. Na ich twarzach promieniował serdeczny uśmiech, a oczy były pełne już nie łez, a radości.
Dziękowały za każdą zabawkę, za każdy cukierek. Wychodząc z ponurego, jakim wcześniej wydał się krasnoludkom, domku pani Teresy, teraz od dziecięcego śmiechu wyglądał on, że chociaż nadal jest mały, ale jednak bardziej radosny.
— Można wiele zarzucić tej rodzinie. Nie jest przykładem. Jednak jedno jest jasne, że Teresa kocha swoje dzieci. Zawsze są zadbane — umyte, czysto ubrane, nakarmione — opowiada Katarzyna Rusielewicz.
Kolejny przystanek — starostwo Czarnego Boru. Tu redakcyjnych krasnali spotkał gospodarz gminy Tadeusz Aszkielaniec, który towarzyszył im w spotkaniu z kolejną rodziną — pani Anny.
— Krasnoludki! Krasnoludki od Mikołaja! — od progu wołały roześmiane dzieci.
„Od Mikołaja, a może też od Trzech Króli… Najważniejsze, że z dużymi prezentami i mnóstwem słodyczy!” — uśmiechały się tajemniczo krasnale.
W mgnieniu oka do dużego pokoju przy choince zbiegła się cała rodzina. Rodzice Anna i Iwan oraz Andrzej, Tomek, Beata i najmłodsza Małgosia. Dzieci okrążyły krasnali. Patrzyły tymi swoimi wielkimi oczami czekając na obiecane prezenty.
„Lalka dla małej Gosi. Barbie z Kenem dla Beaty. Te duże pudełko z samochodzikami dla Andrzeja i Tomka. Rodzicom — kalendarz „Kuriera Wileńskiego” jako dowód, że dziennik tu gościł. Duży biały, polarny niedźwiedź. Świąteczne upominki i słodycze dla wszystkich” — wyjmując prezenty z worków wymieniały krasnale.
Rodzina pani Anny w tym roku święta spędziła w nowym domu. Z inicjatywy zaradnej babci, która praktycznie jest głową rodziny, sprzedali 3-pokojowe mieszkanie i kupili nieduży domek. Dzisiaj gospodarze mają mnóstwo planów. Chcą rozbudować się, zainstalować system kanalizacyjny. Rodzina żyje jedynie z zasiłków. Za każdego członka rodziny otrzymują po 315 litów. Pan Iwan chętnie bierze się prac dorywczych. Jak powiedział, oficjalnie pracować nie opłaca się. Zasiłki są większe od proponowanych mu wynagrodzeń.
Jak powiedział starosta Tadeusz Aszkielaniec, oboje są zarejestrowani na giełdzie pracy, a więc jeżeli będzie chęć, tymczasowa praca przy pracach publicznych dla obojga zawsze się znajdzie…
Tymczasem chłopcy opowiadali o swojej szkole, o wychowawczyni „pani Stasiuni”, dziewczynki z ciekawością oglądały lalki. A krasnale musiały już jechać dalej.
Przyszedł czas na gminę Mariampol, gdzie na prezenty czekali Greta, Jolanta i mały Danielek. Chłopak gości nie doczekał się i usnął.
— Nie pracujemy nigdzie, ale mamy duże gospodarstwo: kury, świnie, konia, krowę, króliki. Zbieram i sprzedaję metal, tak mamy na chleb. Greta chodzi do szkoły. Jola z Danielem bywają w domu z mamą. Tak żyjemy… — opowiada gospodarz domu, ojciec dzieci, pan Iwan.
Większość rodzin ryzyka socjalnego w rejonie wileńskim nadużywa alkoholu. O swoich nałogach półsłówkiem mówiły też rodziny odwiedzone przez krasnali. Dlatego z okazji Nowego Roku życzono im jak najwięcej cierpliwości, dużo zdrowia, nadziei oraz jak najszybszego rozwiązania zaistniałych problemów, które nie pozwalają być wykreślonymi ze spisu rodzin problematycznych.
W dniu święta Trzech Króli redakcyjne krasnale przejechały około 300 kilometrów, odwiedziły 10 starostw rejonu wileńskiego, przekazując dary 260 dzieciom. Osobiście krasnale odwiedziły 11 pociech w gminie Pogir, Czarnego Boru i Mariampola. Pozostałym dzieciom paczki w najbliższym czasie rozdzielą pracownicy socjalni, którzy chętnie zgodzili się być pomocnikami redakcyjnych krasnali.
W ciągu trwania akcji od 1 do 30 grudnia czytelnicy i sympatycy „Kuriera Wileńskiego” ofiarowali dla dzieci z rodzin ryzyka socjalnego ponad 25 kilogramów słodyczy, 190 litów (na które krasnale kupiły jeszcze ponad 16 kilogramów cukierków, czekolad, batoników i lizaków), 200 miękkich maskotek, 10 pięknych lalek Barbie, 5 dobrej jakości plecaków, 3 komplety pościeli, około 100 bloków do rysowania, ponad 100 opakowań flamastrów, kolorowych ołówków, farbek i pudełek z plasteliną. A także wiele kolorowanek, książek dziecięcych w języku polskim, litewskim i rosyjskim, gier planszowych, układanek puzzle; kilka szczoteczek do zębów, mydełek, ręczników; sporo ciepłych czapek, rękawiczek, skarpet, kurteczek, spodenek, dżinsów, spódniczek, sweterków i wiele innych ubranek dla dzieci różnego wieku. Wśród darów było również kilka nowiutkich kompletów ubranek dla niemowląt.
A jak ta akcja powstała? Na pomysł „zrobienia dziecku Święta” dziennikarek-krasnali „Kuriera” natchnęła przede wszystkim… magia okresu bożonarodzeniowego. Inspirowały też inne akcje, o których sporo mówiono w mediach: pomoc samotnym osobom starszym, dzieciom z domów dziecka, dzieciom niepełnosprawnym, bezdomnym zwierzętom.
Z kolei „kurierowskie” krasnale postanowiły poświęcić akcję dzieciom z rodzin ryzyka socjalnego, gdyż im społeczeństwo poświęca najmniej uwagi. Koledzy redakcyjni z entuzjazmem poparli pomysł i z ich operatywną pomocą już następnego dnia, czyli 1 grudnia, akcja ruszyła.
Początkowo krasnale obawiały się, czy zdążą zaledwie w ciągu 4 tygodni zebrać dostatecznie darów. Jednak widocznie po prostu nie doceniły hojności czytelników „Kuriera Wileńskiego”, gdyż do 30 stycznia zebrała się ogromna ilość darów.
Szczególnie wzruszył fakt, że ludzie ofiarowali rzeczy na akcję bardzo osobiście. W paczkach, które przynosili dobroczyńcy, często znajdowały się piękne pocztówki ze świątecznymi życzeniami dla dzieci Wileńszczyzny. Pocztówki, które były podpisane przez dzieci, dzielące się z innymi tym, co mają.
Szczególnie aktywni dobroczyńcy byli po Bożym Narodzeniu. Jednak krasnale rozumiały, że przyniesionych darów nie wystarczy dla wszystkich dzieci z rodzin problematycznych, gdyż w 23 starostwach rejonu wileńskiego jest ich ponad 600. Dlatego postanowiono drogą losowania wybrać 10 starostw, do których zostaną dostarczone zebrane rzeczy.
Wylosowane były następujące starostwa: Pogiry, Czarny Bór, Mariampol, Zujuny, Sużany, Suderwa, Podbrzezie, Ławaryszki, Bujwidzie oraz starostwo m. Niemenczyna.
Następnym etapem (który właśnie potrzebował najwięcej czasu i wysiłku) było sortowanie przyniesionych darów. Krasnale podzieliły je na 10 części w zależności od liczby dzieci w starostwach — im więcej w gminie dzieci, tym większą szykowano dla niej paczkę.
W przededniu finału akcji po kilkudniowej pracy wszystkie dary były podzielone i czekały w muzeum „Kuriera Wileńskiego” na swoich nowych właścicieli, do których już wkrótce miały trafić. W obszernym pomieszczeniu brakowało miejsca, gdyż było ono zapełnione darami dla dzieci Wileńszczyzny.
Ale entuzjazm i zadowolenie na zmęczonych twarzach krasnali powoli zaczęło zmieniać zamyślenie. Ogromna góra ofiarowanych rzeczy w ich oczach przekształciła się w maleńką wyspę dobroci, która sprawi radość dla sporej liczby dzieci. Jednak ta liczba wyglądała jeszcze zbyt mała. Przecież jeszcze jedna lalka, kilka czekolad lub jeszcze jeden sweterek ucieszyłby jeszcze jedno dziecko…
Krasnale zastanawiały się, co jeszcze można byłoby zrobić dla dzieci i że być może pomysł „zrobienia dziecku Święta” powstał zbyt późno. Ile czasu potrzeba, aby zebrać dostateczną ilość rzeczy — miesiąc, dwa, sześć? O tym trzeba będzie chyba się zastanowić przy okazji kolejnej akcji.
A tymczasem krasnale wraz z całą redakcją cieszą się, że akcja „Zrób dziecku Święto” udała się lepiej, niż tego spodziewano się. Więc „Kurier Wileński” serdecznie dziękuje tym dobroczyńcom, którzy nie zostali obojętni wobec dziecięcych potrzeb i dzięki którym udało się uzbierać tę „wyspę dobroci”. Są nimi: Michał Kunicki, Beata Gasperowicz, Oksana Ignatavičienė, Raja Mieżaniec, Witold Mieszkuniec, Edward Klonowski, Zofia Gajdukiewicz, Mirosława Żyngel, Violeta Araminaitė, Miglė Gumbaragytė, Irena Ostrowska, Aleksander Ruszkulis, Alina Czerniawska, pan Tadeusz z Wilna, a także koledzy redakcyjni oraz inni dobroczyńcy, którzy woleli pozostać anonimowymi „mikołajami”.
Za duże paczki z bogatymi darami redakcja szczególnie dziękuje Mościskiej Szkole Podstawowej, 4b klasie z wileńskiej szkoły-przedszkola „Wilia” oraz rodakom z Polski. Osobistą wdzięczność krasnale wyrażają kierowcy Wiktorowi Sipowiczowi, z którego pomocą w ciągu jednego dnia zdążono dostarczyć paczki do 8 starostw. A wczoraj ostatnie paczki dotarły do starostwa sużańskiego oraz niemenczyńskiego.
Ewa Gedris
Brygita Łapszewicz