Rozmowa z Eugenią Bujak, pochodzącą z Wileńszczyzny 24-letnią polską kolarką, zawodniczką Grupy Kolarskiej Żyrardów, mistrzynią Polski w wyścigu szosowym ze startu wspólnego, wielokrotną medalistką mistrzostw Polski, wicemistrzynią Europy w torowym wyścigu drużynowym na dochodzenie.
Zacznijmy chyba od tego, skąd Pani pochodzi. I jak się stało, że Pani zamieszkała w Polsce?
Urodziłam się na Litwie, w podwileńskim Landwarowie. Tam mieszkałam kilka lat. W wieku 5 lat zamieszkałam z bratem u babci i dziadka w miejscowości Paislinis, niedaleko miasta Raseiniai. W ciągu dwóch lat uczyłam się w litewskiej szkole podstawowej w Vadžgirisie. W czasie, gdy mną opiekowali się dziadkowie, mama wraz z swoją siostrą wyjechała do Polski w poszukiwaniu pracy. Po pewnym czasie udało się jej tam „zaczepić” ― znalazła dobrą pracę i ułożyła swoje życie osobiste. Wtedy zamieszkaliśmy razem w Czernicy koło Rybnika. Nowy partner mamy został świetnym mężem, a dla nas z bratem ― ojcem. Dla nas zaczęło się nowe życie. Polskie życie. Poszliśmy z bratem do polskiej szkoły, nauczyliśmy się języka polskiego i przyjęliśmy polskie obywatelstwo.
Od kiedy Pani zajmuje się kolarstwem i dlaczego została wybrana właśnie ta dyscyplina sportowa?
Do klubu kolarskiego zapisałam się w 2000 roku. Początkowo chciałam mieć po prostu rower. Mój brat też trenował kolarstwo. Pewnego dnia zaczął mnie motywować w swoisty sposób, powiedział do mnie: ,,Zabierz się w końcu do trenowania, bo mi wstyd przynosisz”. Wtedy byłam dzieckiem, jeździłam w najmłodszych kategoriach, ale mój brat kolarstwo traktował od początku bardzo poważnie. Po tych jego słowach zaczęłam bardziej przykładać się do treningów. Oprócz tego, lubiłam też biegać, grać w piłkę ręczną. Ale nic nie sprawiało mi takiej frajdy, jak jazda na rowerze.
Co Panią motywuje w sporcie?
Na rowerze jeżdżę, odkąd siebie pamiętam. Teraz jest to moja praca i styl życia. Motywuje mnie wynik sportowy, spełnienie największych sportowych marzeń.
W ubiegłym roku Pani została mistrzynią Polski w kolarstwie. „Najlepsza w kraju” — jakie to uczucie?
Bycie najlepszą w kraju jest dla mnie spełnieniem marzeń. Od kilku lat stawiałam na jazdę indywidualną na czas. W tej konkurencji w 2013 roku zajęłam drugie miejsce. Jednak trzeba przyznać, że była to dla mnie swego rodzaju porażka ― jestem perfekcjonistką i dążę do najwyższych wyników. Dwa dni później został rozegrany wyścig ze startu wspólnego. Tego dnia byłam bardzo spokojna, na nic wielkiego już nie liczyłam, po prostu na torze trzymałam się najlepszych. W końcu ukształtowała się mała grupka, z której pozostało mi tylko wygrać! Trzeba przyznać, że jest to niesamowite uczucie, które trudno do czegoś porównać. Ogarnęła mnie wielka radość, jednak w tym samym czasie nie mogłam uświadomić sobie, że naprawdę wygrałam.
Jakimi jeszcze osiągnięciami w karierze sportowej Pani się szczyci?
Podczas mojej kariery sportowej zdobyłam wiele medali Mistrzostw Polski, siedem razy byłam najlepsza w kraju, ale głównie w konkurencjach czasowych. Na podwórku krajowym ubiegłoroczne zwycięstwo jest dla mnie najcenniejszym osiągnięciem. Trenuję także kolarstwo torowe. Właśnie na torze osiągnęłam najwięcej. Zdobyłam na torze 4 medale Mistrzostw Europy ― jeden brązowy indywidualnie i trzy srebrne w konkurencji drużynowej. Rok temu byłyśmy także czwartą drużyną świata. W tym sezonie torowym zdobyłam trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata konkurencji 3 km indywidualnie.
Czy Pani podzieli się z nami swoimi najbliższymi planami?
Niedawno wróciliśmy z trzytygodniowego zgrupowania na Teneryfie, potem w Pruszkowie nabieraliśmy szybkości na torze. Przygotowywaliśmy się w ten sposób do startu w Mistrzostwach Świata, które już wkrótce odbędą się w kolumbijskim Cali. Potrwają od 26 lutego do 3 marca. Obecnie przebywamy w Pruszkowie i nabieramy szybkości na torze. Po mistrzostwach będę miała kilka dni odpoczynku w domu. A następnie rozpoczynam sezon szosowy w nowej ekipie BTC City Ljubljana.
Kariera sportowa wymaga dużego poświęcenia, siły woli i czasu. Jak wygląda codzienność mistrzyni kolarstwa?
Niestety, kolarstwo, jak każdy inny sport, wymaga po prostu ogromnego poświęcenia. Większość dni w roku spędzam na zgrupowaniach kadrowych. Na ściganiu na torze i szosie. Ciężkie to są dni bez ukochanej osoby… Kiedy jestem w domu, spędzam wszystkie wolne chwile z rodziną, szkoda tylko, że tak szybko one mijają…
Czy sport pozostawia czas na życie osobiste? Jak udaje się pogodzić te dwa „bieguny”?
Mam wspaniałego męża, który popiera wszelkie moje dążenia. Dzięki niemu jestem dalej w sporcie i to już na takim poziomie. Jest, oczywiście, bardzo ciężko w rozłące. Ale może dlatego, że dla męża kolarstwo też jest pasją, hobby, to potrafimy się uzupełniać, motywować, wspierać nawzajem i cieszyć z wspólnych sukcesów. Mówię „wspólnych”, bo to mój mąż, Miłosz, jest też moim trenerem.
Jak często Pani odwiedza swoje rodzinne podwileńskie strony? Co Panią tutaj przyciąga?
Ostatni raz na Litwie byłam w październiku ubiegłego roku, na Mistrzostwach Europy w Poniewieżu. Wtedy wróciłam bardzo szczęśliwa, udało się przywieźć srebrny medal. W konkurencji drużynowej ustąpiłyśmy jedynie gospodarzom, czyli litewskiej drużynie. Niestety, z powodu aktywnie prowadzonej kariery sportowej, nie mam czasu na częste odwiedziny. Mam jednak wielki sentyment do Litwy i zawsze chętnie tam wracam, gdy mam taką możliwość. Mieszka tu przecież większość moich krewnych. Gdzieś na ziemi wileńskiej jest też pochowany mój tata… Chcę odnaleźć jego grób i jest to też jeden z głównych powodów, który najbardziej tu przyciąga. Co prawda, mam też inne ― bardziej wesołe plany, związane ze sportem i Wileńszczyzną.
Jakie to plany?
To, że jestem sportowcem na tak wysokim poziomie, zawdzięczam wielu dobrym ludziom, których spotkałam w swoim życiu. Ci ludzie stali się dla mnie przykładem, dlatego właśnie też sama chcę komuś pomagać. A plany są duże! Chcę założyć fundację wspierającą polskie dzieci na Liwie. Fundacja miałaby wspierać dzieci i młodzież uprawiającą sport. Pragnę pomagać dzieciom spełniać sportowe marzenia.
Pani zdaniem, dlaczego sport jest ważny dla człowieka?
Sport jest niezmiernie ważny, ponieważ w dużej mierze kształtuje człowieka. Uczy on życia, pokory, dyscypliny, wytrwałości, dążenia do swojego celu. Człowiek, który w życiu znajduje miejsce na uprawianie sportu, staje się silniejszy.
Jak najskuteczniej motywować młodzież do uprawiania sportu?
Myślę, że dzieciom trzeba pokazywać przykłady dobrych sportowców. Warto je zachęcać najpierw poprzez różnego rodzaju zabawy i w żadnym przypadku nie zaczynać od narzucania, że coś muszą osiągnąć. Pewien mądry człowiek kiedyś do mnie powiedział: „Wynik zatroszczy się sam o siebie”. Teraz, gdy mogę widzieć sytuację z pozycji własnego doświadczenia, mogę stwierdzić, że ten człowiek miał rację.