Z powodu błędnej kalkulacji cen ogrzewania wileńscy użytkownicy w ciągu kilku lat francuskiemu koncernowi „Dalkia”, który zarządza spółką „Vilniaus energija”, za ogrzewanie przepłacili dziesiątki milionów litów.
Obecnie Państwowa Komisja Cen oraz Kontroli Energii wyjaśniają, ile pieniędzy spółka powinna zwrócić użytkownikom, kto ponosi winę za niewłaściwe obliczenie ceny i dlaczego milionowa inwestycja w urządzenie do oszczędzania paliwa nie była uzgodniona z samorządem stołecznym.
— Na razie nie wiadomo, ile w ciągu tych lat zostało przepłaconych pieniędzy. Jesteśmy w trakcie podliczania. Mam nadzieję, że już w lutym będzie wiadoma dokładna suma. Wtedy też zadecydujemy, jak będą zwracane te pieniądze użytkownikom. Sposobów jest wiele, np. zmniejszyć cenę, rozłożyć przepłacone pieniądze na określony czas — mówił „Kurierowi” Darius Biekša, zastępca kierownika Państwowej Komisji Cen oraz Kontroli Energii .
„Vilniaus energija” w 2009 roku za około 32 mln litów zainstalowała w elektrowni kocioł biopaliwa z ekonomizerem (urządzenie oszczędzające), który, jak zaznaczyły Państwowa Komisja Cen oraz Kontroli Energii — o 6,8 proc. zmniejszył zużycie paliwa. Ale komisja tego nie wkalkulowała do formuły cenowej ciepła, dlatego też koszty za zużyte paliwo były obliczane tak jakby urządzenie ekonomizer nie istniał.
— Na razie wszystko sprawdzamy i podliczamy. Zależy nam nie tylko na tym, żeby podliczyć, ale też, by w przyszłości zapobiec takim rebusom. Każda taka inwestycja powinna być zgłaszana i zatwierdzona przez samorząd. Dlaczego tego nie zrobiono? Nie wiadomo — mówi Darius Biekša.
Radny miasta Wilna Vidas Urbonavičius w rozmowie z „Kurierem” zaznaczył, że Państwowa Komisja Cen oraz Kontroli Energii powinny bardzo dokładnie przeliczyć, ile wileńscy użytkownicy przepłacili za ogrzewanie i zwrócić im wszystko co do centa. Jak to zrobić? Dobrym przykładem jest „Lietuvos energijos gamyba”, „Lesto” i „Litgrid”, które zmniejszyły użytkownikom opłaty do tego czasu, dopóki nie odzyskają wszystkich przepłaconych pieniędzy.
Vidas Urbonavičius, który był radnym także w 2009 roku i twierdzi, że do stołecznych polityków nikt nie zwracał się w sprawie inwestycji.
— Nie przypominam, żeby w 2009 roku do samorządu ktoś zwracał się w sprawie tak dużej inwestycji w kocioł biopaliwa. W tym czasie dyskutowaliśmy o tym, by zerwać umowę z „Vilniaus energija”. Ale nie została ona zerwana — mówi Vidas Urbonavičius.
Jak zaznaczył, prawdopodobnie spółce „Vilniaus energija” opłacało się nic nie uzgadniać z samorządem w sprawie tej ponad milionowej inwestycji.
— Dzięki temu urządzeniu mniej zużywano paliwa na ogrzewanie, a użytkownicy płacili tyle, ile by musieli płacić bez ekonomizera. Natomiast gdzie szły te przepłacone przez użytkowników pieniądze? Myślę, że to wszystko było dobrze obmyślane… — twierdzi radny.
Jego zdaniem, Państwowa Komisja Cen oraz Komisja Kontroli Energii i „Vilniaus energija” powinny być odpowiedzialne za to, że za ogrzewanie użytkownicy Wilna w ciągu 5 lat przepłacili dziesiątki milionów litów.
— Uważam, że jest to także błąd Państwowej Komisji Cen oraz Kontroli Energii. Teraz starają się naprawić swój błąd. Komisje wiedziały o ekonomizerze, dzięki któremu jest oszczędzane paliwo i że użytkownicy muszą płacić mniej. Niestety, przymykano na to oko. Dzisiaj muszą naprawić ten błąd. Jak to zrobią, nie wiem — zaznaczył Vidas Urbonavičius.
Tymczasem były szef sieci ciepłowniczej w Wilnie Bronius Cicėnas w rozmowie z „Kurierem” powiedział, że wileńscy użytkownicy ciepła niekoniecznie przepłacili.
— Nikt zwracać pieniędzy nikomu nie powinien. Inwestycje w urządzenie ekonomizer w ciągu 2-3 lat odkupiły się. Dlatego też Państwowa Komisja Cen oraz Komisja Kontroli Energii zaproponowały, by w tym roku zmniejszyć o 0,5 ct za kilowatogodzinę ciepła. Natomiast „Vilniaus energija” nie zgadza się z tym, odwrotnie — chce podnieść ceny — mówi Bronius Cicėnas.