
Setki ton żywności są niszczone w Rosji. W świetle prawa. W życie wszedł bowiem dekret prezydenta Władimira Putina nakazujący utylizację produktów skonfiskowanych na granicach Rosyjskiej Federacji.
Do zniszczenia przeznaczono żywność pochodzącą z krajów, które nałożyły na Rosję sankcje po jej agresji na wschodzie Ukrainy i zajęciu Krymu. Embargo, które wstępnie ma obowiązywać do połowy 2016 roku, obejmuje produkty pochodzące z krajów Unii Europejskiej, USA, Kanady, Australii i Japonii. To owoce, warzywa, mięso, ryby, skorupiaki, nabiał i orzechy.
— Utylizacja produktów skonfiskowanych na granicach, które zostały wwiezione nielegalnie jako kontrabanda, to praktyka międzynarodowa. Na Litwie kiedyś odbyła się utylizacja alkoholu, który był wwieziony nielegalnie. Czyli prawnie to, co teraz odbywa się w Rosji, jest w porządku, ale niemoralnie. Gdyż tyle osób tam teraz cierpi z głodu, zwłaszcza w małych miejscowościach — powiedział podczas rozmowy z „Kurierem” Gitanas Nausėda, znany litewski analityk, doradca finansowy prezesa banku SEB.
Jak mówi, ekonomika Rosji obecnie jest w trudnej sytuacji. Bardzo dużo ludzi ma problemy finansowe i nie może pozwolić sobie na zakup żywności, gdyż ostatnio tam wszystko bardzo zdrożało.
— Myślę, że niszczenie produktów żywnościowych to akcja na pokaz. Władza Rosji chce pokazać dla całego świata, że nie są w tak złej sytuacji, gdyż mogą pozwolić sobie na taki krok. Z ich strony to cynizm, gdy niszczą żywność na oczach ludzi starszych, głodnych. Mają prawo konfiskować produkty, to jest legalne i tak czyni wiele państw z przemytem, ale nie wolno tak postępować z produktami żywnościowymi. Przecież można je rozdać ludziom potrzebującym, zwłaszcza, że w tym kraju jest ich bardzo wielu — zaznaczył Gitanas Nausėda.
Kościół katolicki przypomina, że marnowanie żywności jest wielkim grzechem, ponieważ wielu osobom jej brakuje.
— Żywność jest darem Bożym, a marnowanie daru Bożego jest wielkim grzechem. To, co teraz czyni Rosja, jest wielkim grzechem, ale nie musimy iść tak daleko. Proszę zobaczyć, ile żywności wyrzucamy, a ilu jest wokół nas ludzi potrzebujących… Nie wolno niszczyć tego, co dał nam Pan Bóg. Trzeba dzielić się z potrzebującymi — powiedział „Kurierowi” ks. prałat Wojciech Górlicki.
Mimo embarga rosyjskie służby graniczne często zatrzymują duże ilości mięsa, serów, owoców, warzyw oraz innych produktów, których import jest zakazany.
6 sierpnia z różnych miast napływały doniesienia o utylizacji zatrzymanej żywności. W Smoleńsku — na przykład — rozpoczęto niszczenie 55 ton nektarynek, brzoskwiń i pomidorów, wwiezionych do Rosji na podstawie podrobionych dokumentów.
Z kolei w Biełgorodzie zniszczono 9 ton żółtego sera niewiadomego pochodzenia. Natomiast w Petersburgu utylizowano partię nielegalnego mięsa wieprzowego.
Decyzja władz o utylizacji żywności została przyjęta przez społeczeństwo niejednoznacznie. Wielu Rosjan uważa, że rząd stracił z oczu zwykłych obywateli i ich codzienne problemy. Ponad 267 tys. osób podpisało się pod petycją organizacji Change.org, wzywającą Władimira Putina do uchylenia decyzji i przekazania żywności potrzebującym. Sankcje doprowadziły do wzrostu cen produktów spożywczych na półkach. Rosyjscy emeryci, weterani, wielodzietne rodziny, niepełnosprawni i inne grupy ubogich musieli bardzo ograniczyć swą dietę, wręcz głodować.