
Wczoraj w Wilnie rozpoczęła się konferencja, na której zostaną podsumowane wyniki projektu „Zostań na rynku pracy” („Išlik darbo rinkoje”).
Projekt został sfinansowany dzięki wsparciu przez Europejski Fundusz Społeczny. Głównym kuratorem projektu wystąpiła Państwowa Giełda Pracy.
Projekt był realizowany na Litwie w ciągu dwóch lat. Jego celem było zatrudnienie jak największej liczby osób, które szukają pracy. Szczególnie ważną była kwestia dotycząca młodzieży.
— Podczas konferencji eksperci oraz koordynatorzy podsumują wyniki projektu. Już wiadomo, że biorąc w nim udział, prawie 29 tys. bezrobotnych znalazło pracę — powiedziała „Kurierowi” Indrė Laučienė, rzeczniczka prasowa Państwowej Giełdy Pracy.
W konferencji udział wzięli m. in. minister pracy i opieki socjalnej Algimanta Pabedinskienė, wiceminister tego resortu Gintaras Klimavičius, dyrektor departamentu pracy Eglė Radišauskienė doradca premiera Audrius Misevičius, kierownictwo Stowarzyszenia Litewskich Pracodawców.
Za aktywny udział w programie „Zostań na rynku pracy” zostali uhonorowani pracodawcy, którzy stworzyli najwięcej miejsc pracy.
— Bezrobocie u nas w kraju stabilnie zmniejsza się – z 18 proc. w 2010 roku do 8,1 w br. Najbardziej poszukiwani przez pracodawców są wykwalifikowani robotnicy, wzrasta zapotrzebowanie na pracowników w sektorze obsługi oraz handlu — zaznaczyła Indrė Laučiene.
— Na Litwie jest stale odczuwany brak specjalistów wysokiej kwalifikacji, np. inżynierów i kierowników przedsiębiorstw, którzy na odpowiednim poziomie potrafiliby zorganizować pracę zespołu, kontrolować jej przebieg — powiedział w rozmowie z „Kurierem” Bernard Niewiadomski, prezes Forum Przedsiębiorczości Polskiej na Litwie „Korona”.
Jak zaznaczył prezes Niewiadomski, brakuje także personelu ze średnim wykształceniem zawodowym.
— Katastrofalnie zmniejsza się liczba osób, które idą do uczelni średnio-technicznych, brakuje również samych uczelni. Zapotrzebowanie na wykwalifikowanych elektryków, hydraulików czy specjalistów od gazociągu ciągle wzrasta. Powodem tego w dużej mierze jest emigracja. Za granicą też odczuwa się niedobór personelu technicznego — mówi Niewiadomski.
Co roku średnie wykształcenie zawodowe zdobywa 400-500 młodych osób.
— Połowa abiturientów wyjeżdża do pracy za granicę. Logika jest bardzo prosta. Wykwalifikowany spawacz u nas, w kraju, zarabia około 1 500 euro, zaś w Norwegii około 6 000 euro. Spawaczy w całym Wilnie jest zaledwie około 50 — to stanowczo za mało, uwzględniając pewne ożywienie gospodarcze — dodał prezes „Korony”.
Specjaliści szukają sposobów na zmniejszenie bezrobocia.
— Dostosowując się do globalnych wymogów gospodarczych, rynek pracy powinien być bardziej elastyczny. Trzeba zwiększać gwarancje zatrudnienia, czyli doprowadzić do sytuacji, aby osoby, które straciły pracę, jak najszybciej mogłyby znaleźć nową. Jednym z najważniejszych warunków przy zatrudnieniu powinna być również motywacja pracownika – sądzi prof. Bogusław Grużewski, dyrektor Instytutu Pracy i Badań Socjalnych.
Zgodnie z danymi ogłoszonymi przez Państwową Giełdę Pracy, we wrześniu br. najmniejsze zapotrzebowanie było m. in. na inżynierów-chemików, ekonomistów, prawników, architektów, geologów, psychologów, pracowników muzealnych, fizjoterapeutów, florystów, fryzjerów, trenerów i instruktorów sportowych, specjalistów rybołówstwa, językoznawców, tłumaczy i dziennikarzy.