26 kwietnia mija 30 lat od katastrofy w Czarnobylu.
Dziś już prawie wszystko wiadomo o jednym z najtragiczniejszych wydarzeń XX wieku. Świat pamięta o dniu, kiedy miało ono miejsce, i o ludziach, którzy likwidowali skutki awarii. Jednak władze Litwy wolą nie pamiętać o „czarnobylcach”.
Dlaczego tak się dzieje? Odpowiedzi na to pytanie szukano podczas konferencji prasowej „Rany Czarnobylu dzisiaj” zwołanej wczoraj w Sejmie.
Uczestnicy konferencji nie szczędzili krytyki pod adresem rządu za to, że zapomniano o mieszkańcach Litwy przed 30 laty biorących udział w akcji ratowniczej oraz w likwidacji skutków awarii.
— Za kilka dni będziemy obchodzić 30. rocznicę katastrofy nuklearnej w Czarnobylu. Groźba podobnych katastrof jest nadal aktualna w całym świecie.
W żadnym wypadku nie powinniśmy zapominać o mieszkańcach naszego kraju, którzy przymusowo byli wywiezieni na miejsce katastrofy, by likwidować skutki awarii. Dotychczas ludzie cierpią na choroby przewlekłe — onkologiczne, układu krwionośnego. Na całe życie został zachwiany ich stan psychiczny — powiedziała Orinta Leiputė, członek frakcji Litewskiej Partii Socjaldemokratów oraz sejmowego komitetu oświaty i nauki.
Były przewodniczący ruchu „Czarnobyl” Gediminas Jančiauskas zaznaczył, że świat co roku wspomina szkodę, jaką spowodowała ta katastrofa, jednak u nas w kraju władze wolą unikać tego tematu.
— Eksperci ONZ nadal akcentują, jak bardzo niebezpieczne dla ludzkiego zdrowia skutki pozostawił Czarnobyl, ale urzędnicy naszych resortów nie chcą słyszeć ich argumentów. W kraju został zrujnowany nie tylko system opieki socjalnej, ale zlikwidowano również centrum zdrowia dla likwidatorów katastrofy. Takie centrum jest czynne w sąsiedniej Łotwie, zatrudnieni tam specjaliści pomyślnie dokształcali się w Japonii — powiedział „Kurierowi” Gediminas Jančiauskas.
Zaznaczył, że w Japonii pamięta się nie tylko o ludziach, którzy przed kilku laty ucierpieli podczas katastrofy nuklearnej w elektrowni Fukushima, ale również o ofiarach ataku atomowego na Hiroszimę i Nagasaki, który miał miejsce w 1945 roku.
— Ludzie, którzy ucierpieli podczas tych wydarzeń, są pod stałą kontrolą medyków. Co roku nieodpłatnie badani są przez specjalistów, szczególnie onkologów, nawet ich dzieci i wnukowie. My zaś powinniśmy ciągle upominać się o swe prawa, udowadniać dla klerków w różnych urzędach państwowych, że jesteśmy likwidatorami skutków katastrofy w Czarnobylu. Taka sytuacja jest po prostu absurdalna — zaznaczył Jančiauskas.
Jeszcze przed pięciu laty obiecano „czarnobylcom” darmowy przejazd transportem miejskim.
— Władze dużo obiecują, ale nic nie robią. Obietnice byłej minister zdrowia Rimantė Šalaševičiūtė, jak się okazało, nie są nic warte. Takie postępowanie tyko potęguje chęć do emigracji. Wydaje się im, że nikt oprócz samych ofiar katastrofy nie interesuje się ich losem. A tak nie jest. W innych krajach nawet dzieci „czarnobylców” są pod szczególną opieką, przysługuje im szereg ulg oraz solidne wsparcie finansowe — dodał Gediminas Jančiauskas.
Obecnie państwowe emerytury przysługują 1 276 osobom, które ucierpiały w wyniku katastrofy w Czarnobylu. Kwota zależy od stanu zdrowia.
Inwalidzi I grupy, czyli osoby, którym przyznano niezdolność do pracy 75-100 proc., otrzymują 116 euro miesięcznie.
II grupy (niezdolność do pracy 60-70 proc.) — 87 euro
III grupy (niezdolność do pracy 45 -55 proc.) — 43,50 euro
Emerytom przysługuje dodatek do emerytury w wielkości 58 euro.