
W Ponarach – miejscu szczególnie trudnym dla historii Polaków z Wileńszczyzny zakończyły się obchody 72. rocznicy Operacji „Ostra Brama”. „Są takie miejsca, w których wybrzmieć musi cisza i milczenie” – mówił przy pomniku pomordowanych Polaków minister Jan Józef Kasprzyk.
Tegoroczne obchody 72. rocznicy Operacji „Ostra Brama” były bardzo rozbudowane i trwały aż 11 dni. W ciągu całego tego czasu na Wileńszczyźnie przebywali polscy przedstawiciele, reprezentacji rządu i instytucji.
„Obecność w Wilnie, w miejscach uświęconych krwią polskich żołnierzy, walczących 72 lata temu o wolną Wileńszczyznę, jest źródłem mocy dla nas wszystkich – podkreślił w rozmowie z „Kurierem” p. o. kierownika Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych minister Jan Józef Kasprzyk. – Jestem bardzo wdzięczny Polakom z Wileńszczyzny za to, że trwają przy swojej kulturze, polskości, tradycji niepodległościowej. Z ogromnym podziwem patrzymy z Warszawy na to, co Polacy z Wileńszczyzny tutaj czynią, aby każde miejsce uświęcone Polską krwią było podtrzymywane”.
Udział w uroczystościach miał jednak nie tylko sentymentalny charakter – był wyrazem kierunku polityki polskiego rządu.
„Rząd premier Beaty Szydło tak jak kancelaria prezydenta Andrzeja Dudy szczególny nacisk kładzie na politykę historyczną – zauważył minister. — Bez polityki pamięci nie można myśleć o teraźniejszości ani budować przyszłości. Chcemy, aby szczególnie młode pokolenie włączyć w to, co jest pewnym łańcuchem historii, przekazać im to, co najpiękniejsze – naszą Ojczyznę”.

Wyjątkowy charakter tegorocznych obchodów podkreślił także ambasador Rzeczypospolitej Polskiej na Litwie Jarosław Czubiński.
„Obchody były bardzo rozbudowane. Pierwsza grupa z kraju pojawiła się już 5 lipca – zauważył. — Od 7 lipca, czyli od początku oficjalnych obchodów przez cały czas uczestniczyło w nich wielu Polaków z Polski, lokalnych środowisk, a także naszych kombatantów. Cieszy mnie także to, że w uroczystościach na Rossie dołączyły do nas polskie wycieczki”.
Ten rok był niezwykły także ze względu na obecność grup rekonstrukcyjnych, a zwłaszcza polskich ułanów.
„Byłem prawie w każdym miejscu, gdzie stacjonowali i były to wyjątkowo wzruszające momenty, także ze względu na serdeczne przyjęcie przez mieszkańców, którzy witali ich kwiatami, chlebem i solą – mówił ambasador. — Ułani odwdzięczali się wspaniałymi pokazami jazdy konnej i władania białą bronią. Były to bardzo piękne, wzniosłe spotkania”.
Jarosław Czubiński zauważył, że obchody były przede wszystkim okazją do poznania historii Wileńszczyzny.
„Goście z Polski przejechali przez większość miejsc związanych z historią wileńskiej AK. Odwiedzili nie tylko Ponary czy Rossę, ale także Kalwarię Wileńską, Bogusze, Miedniki, Kolonię Wileńską. To znaczy, że nie tylko my – mieszkańcy Wileńszczyzny — pamiętamy o tych wydarzeniach, o tych chłopcach i dziewczętach, którzy służyli Polsce” – podkreśla ambasador. — Dłuższe obchody i duża grupa Polaków, którzy przez cały ten czas przebywali na Wileńszczyźnie, jest dla mnie znakiem, że coraz większa jest potrzeba poznawania historii, która w Polsce nie do końca jest znana”.
Wielu gości, którzy w tych dniach odwiedzili Wileńszczyznę, ma tutaj swoje korzenie.
„Znów widziałem swoje ukochane rodzinne Wilno – mówił Kawaler Orderu Orła Białego sędzia Bogusław Nizieński. – Urodziłem się w tym mieście i chociaż niedługo potem wyjechaliśmy razem z ojcem, który był żołnierzem Korpusu Ochrony Pogranicza, nie ma miasta, które bym tak kochał, jak to”.
W uroczystościach brała też udział młodzież z Wileńszczyzny. W Ponarach hołd ofiarom zbrodni oddały też uczennice Wileńskiej Szkoły Technologii Biznesu i Rolnictwa.
„Młodzież chętnie bierze udział w tego rodzaju wydarzeniach – podkreśla nauczycielka języka polskiego Anna Adamowicz. — Wystarczy ją zachęcić. Ja sama jestem związana uczuciowe z tymi wydarzeniami, bo mój wujek Edward Ilewicz brał udział w Operacji »Ostra Brama«, potem był internowany w Miednikach, Kałudze i wreszcie – wyjechał do Polski”.
Żołnierzem Armii Krajowej był także ojciec drugiej pedagog, towarzyszącej uczennicom, Honoraty Gawryłowskiej. –
„Braliśmy także udział w uroczystościach na Rossie, wówczas było nas jeszcze więcej” – mówi.
Obchody zakończyły się w miejscu szczególnie bolesnym dla Polaków na Litwie – w Ponarach. W czasie wojny w dołach w lesie ponarskim razem z Żydami rozstrzelano tu tysiące Polaków, w tym wielu żołnierzy Armii Krajowej, duchownych, przedstawicieli inteligencji i młodzieży. Wydarzenia te — ze względu na udział litewskich kolaborantów — pozostają jedną z najtrudniejszych kart w polsko-litewskiej historii.
„O takich wydarzeniach trzeba rozmawiać, ale pewno na ołtarzu poprawności politycznej nie można składać prawdy – podkreśla minister Jan Kasprzyk. – To miejsce bardzo ważne w polsko-litewskiej historii, gdzie trzeba po prostu stanąć w prawdzie, przeprosić się nawzajem, przebaczyć i iść dalej”.