Więcej

    Manewry dyktatora Łukaszenki między Rosją a Zachodem

    Czytaj również...

    Mińsk jest oficjalnym sojusznikiem Rosji, nie tylko w regionie, ale na całym świecie Fot. EPA-ELTA

    Prezydent Białorusi, Aleksandr Łukaszenka, próbuje balansować między Rosją a Zachodem, a  stosunki Moskwy z Mińskiem są coraz bardziej napięte. Podczas gdy Łukaszenka stara się uzyskać większą niezależność, Rosja wysyła sygnały ostrzegawcze. Coraz częściej spekuluje się o krymskim scenariuszu dla Białorusi.

    ─ Myślę, że Łukaszenka już dawno zadecydował, z kim chce mieć stosunki przyjazne. Już kilkadziesiąt lat Mińsk jest oficjalnym sojusznikiem Rosji, nie tylko w regionie, ale na całym świecie. Być może Rosja nie zawsze to docenia i z góry patrzy na Białoruś. Oczywiście to nie podoba się przywódcy Białorusi. Tu nie ma nic nowego. Takie małe sprzeczki między Rosją a Białorusią zdarzają się dosyć często. W tym roku być może wygląda to trochę ostrzej. Mińsk chce pokazać, że Moskwa powinna być wdzięczna za lojalność Mińska, za taki geopolityczny wybór. Ze względu na trudności ekonomiczne, dla Rosji nie są to jednak najlepsze czasy ─ powiedział Kurierowi Wileńskiemu Vytis Jurkonis, wykładowca, politolog Instytutu Stosunków Międzynarodowych oraz Nauk Politycznych Uniwersytetu Wileńskiego.

    Rosja nie chce mieć już na swoim utrzymaniu Białorusi, dlatego też Kreml proponuje „przykręcić kran i powiedzieć Białorusi, że dalej nie będzie już jechać na ich grzbiecie”. Tym bardziej, że Łukaszenka bardzo często zmienia zdanie. Raz jest po stronie Rosji, raz po stronie Zachodu. Kreml chce pokazać, kto jest prawdziwym gospodarzem i wysyła wiadomość, żeby Białorusini byli posłuszni, ponieważ nie tylko łączy ich sojusz, ale są też na utrzymaniu Rosji. To taka gra między dwoma państwami. Łukaszenka chce wykorzystać Rosję i Zachód, dlatego stara się być sojusznikiem ich obu.

    ─ Nie myślę, żeby Rosja chciała okupować Białoruś. To byłoby dziwne. Oba kraje mają bardzo podobną kulturę, religię, większość Białorusinów rozmawia po rosyjsku i przez ostatnie dwadzieścia lat Aleksandr Łukaszenka nic nie robił, żeby zmniejszyły się wpływy Rosji. Teraz trochę zmienia się jego retoryka, ale nie dlatego, żeby prezydent Białorusi chciał coś fundamentalnie zmienić, ale po postu chce otrzymać iniekcję pieniężną od Kremla. Gdyby nawet Rosja chciałaby zająć Białoruś, to myślę, że w ciągu niecałego dnia wojsko białoruskie zmieniłoby mundury na rosyjskie i nie byłoby tu żadnego konfliktu zbrojnego. Scenariusz byłby zupełnie inny niż na Ukrainie ─ zaznaczył Vytis Jurkonis.
    Jak mówi politolog, Łukaszenka od Zachodu oczekuje kredytów, tak samo jak i od Rosji, dlatego tak manewruje między państwami.

    ─ Obecnie jest dużo chętnych, którzy chcą rozmawiać z Łukaszenką. Wszystkie negocjacje w sprawie Krymu odbywały się na Białorusi, co zostało trafnie wykorzystane. Mińsk postawił siebie w roli pośrednika i w ten sposób może być oczyma i uszami Rosji w Brukseli i odwrotnie ─ uważa Jurkonis.
    O tym, jak nerwowa atmosfera panuje w Mińsku, świadczy piątkowa konferencja białoruskiego dyktatora. Podczas trwającej siedem godzin „Wielkiej rozmowy z prezydentem” Łukaszenka wygłosił tyradę, w której wymienił całą litanię pretensji wobec Moskwy. Oskarżył ją o złamanie porozumień w sprawie cen gazu i ropy, blokowanie importu białoruskiej żywności oraz nielegalne przywrócenie kontroli na wspólnej granicy, co było dla władz w Mińsku dużym zaskoczeniem. Zdaniem Łukaszenki, Białoruś „może przeżyć bez rosyjskiej ropy”, bo jest niezależnym państwem. Twierdzi dalej, że Rosjanie „nie widzą takiego państwa jak Białoruś”. Podkreślił, że przewodzi niepodległemu i niezależnemu krajowi, który „pozycjonuje się w środku Europy i Eurazji”.

    Próby retorycznego dystansowania się Łukaszenki od Rosji nie są niczym nowym, to stały element białoruskiej dyplomacji i jego prób balansowania między Wschodem i Zachodem. Ale obecna sytuacja wydaje się wyjątkowa ze względu na siłę jego słów i stopień napięć między krajami pozostającymi w formalnym Związku Rosji i Białorusi. Od czasu aneksji Krymu przez Rosję, Mińsk znajduje się w delikatnej pozycji zależności gospodarczej od Rosji, potęgowanej pogarszającą się sytuacją gospodarczą oraz obawami przed imperialnymi zakusami wielkiego sojusznika. W ostatnim czasie Łukaszenka coraz wyraźniej próbuje podkreślić swoją niezależność. Pod koniec grudnia Białorusin nie wziął udziału w szczycie Unii Eurazjatyckiej w Sankt Petersburgu. Tydzień temu zaś określił wojnę w Donbasie jako walkę o niezależność „bratniej Ukrainy”, dodając, że „nie możemy dopuścić do tego, abyśmy teraz musieli walczyć o niepodległość”. Od dłuższego czasu białoruski dyktator stara się też ułożyć lepsze stosunki z Zachodem i stawia opór rosyjskim planom rozmieszczenia bazy sił powietrznych na Białorusi.

    Taka postawa zdecydowanie nie podoba się Moskwie, co budzi obawy o jej przyszłe plany wobec Białorusi. Kiedy w Mińsku zdecydowano o zniesieniu obowiązku wizowego dla obywateli 80 państw, Rosja odpowiedziała przywróceniem kontroli granicznej między krajami, co wzbudziło oburzenie i alarm po stronie białoruskiej. Niepokój odczuwany na Białorusi jest znacznie większy.

    Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Afisze

    Więcej od autora

    Sytuacja gospodarcza w kraju polepsza się, ale nie wszyscy mieszkańcy to odczuwają

    Badanie przeprowadzone w marcu przez spółkę Baltijos tyrimai na zlecenie agencji informacyjnej ELTA wykazało, że 23 proc. mieszkańców Litwy w wieku 18 lat i starszych uważa, że sytuacja na Litwie zmierza ostatnio w pozytywnym kierunku, podczas gdy trzech na...

    Polsko-litewskie ćwiczenia: 1,5 tys. żołnierzy sprawdza, jak bronić przesmyku suwalskiego

    — Ćwiczenia te poprawiają naszą współpracę z Polską. Ostatnio pojawiło się wiele pytań o to, czy Polska będzie bronić Litwy, a jeśli tak, to w jaki sposób, i w pewnym sensie te ćwiczenia są odpowiedzią — mówi w rozmowie...

    Coraz więcej Ukraińców wraca do kraju: „Mieszkańców nie da się złamać”

    — Nie zważając na ciągłe ataki wojsk rosyjskich na infrastrukturę energetyczną, saldo migracji na/z Ukrainy wciąż schyla się w stronę powrotów, a nie wyjazdów. To bardzo cieszy. Według statystyk ukraińskiej Straży Granicznej w styczniu wyjechało z Ukrainy o 67...

    Rolnicy: wczesny wysiew wcale nie oznacza wcześniejszych plonów

    Jak zauważa w rozmowie z „Kurierem Wileńskim” Jonas Sviderskis, dyrektor generalny Związku Przedsiębiorstw Rolniczych, z praktycznego punktu widzenia nie ma to większego sensu, ponieważ na początku kwietnia gleba nie jest jeszcze wygrzana do odpowiedniej temperatury i w drugiej połowie...