Ruch Liberałów w Wilnie podjął decyzję o opuszczeniu koalicji rządzącej, którą tworzyli wspólnie z konserwatystami.
Liberałowie zapowiadają utworzenie nowej większości. „Dążąc do większych zmian i bardziej efektywnych rozwiązań w stolicy, współpraca z frakcją konserwatystów zostaje wstrzymana” – napisano w oświadczeniu.
– Postanowiliśmy, że nie będziemy dalej współpracować z konserwatystami. Już od kilku miesięcy widzimy, że zachowują się jak opozycja w opozycji. Przestali współpracować, przeszkadzają w realizacji projektów, przyjmują błędne decyzje, nieadekwatne w sprawie finansowania oraz wielu innych spraw, z powodu których rozwój miasta się komplikuje. Postanowiliśmy więc przyznać się do tego, co tak naprawdę dzieje się, a nie udawać, że wszystko jest w porządku – powiedział „Kurierowi Wileńskiemu” Remigijus Šimašius, mer miasta oraz lider liberałów.
Remigijus Šimašius oznajmił, że ostateczna decyzja odnośnie pracy w koalicji zostanie podjęta w środę podczas posiedzenia rady. Potwierdził też, że w sprawie nowej koalicji trwają narady z koalicją Akcji Wyborczej Polaków na Litwie-Związek Chrześcijańskich Rodzin i Aliansu Rosjan, którą tworzy 10 członków, oraz trzema przedstawicielami partii Porządek i Sprawiedliwość.
– Na razie nic nie mogę komentować. Gdy już będą jakieś konkrety, to wtedy nasza rada polityczna przyjmie decyzję. Oczywiście, wszystkich poinformujemy – powiedziała „Kurierowi Wileńskiemu” Renata Cytacka, starosta frakcji AWPL-ZChR w samorządzie wileńskim.
Tymczasem konserwatysta, wicemer samorządu stołecznego, Valdas Benkunskas, w rozmowie z naszym dziennikiem powiedział, że pozostają nadal jedną z największych frakcji w radzie i będą szczerze pracować w opozycji.
– W polityce zawsze i wszystkiego można się spodziewać. Mamy bardzo pryncypialne zasady w sprawie korupcji, którą teraz mają liberałowie. Nie zaczekali na ostateczną decyzję naszej partii i sami podjęli decyzję o opuszczeniu koalicji rządzącej, twierdząc, że jakoby nie mogą dalej współpracować z nami. To niezwykle dziwna decyzja partii, która ma bardzo poważne kłopoty. Zamiast zmobilizować się i pracować rzetelnie, to stwarzają jeszcze jakieś niepotrzebne problemy, napięcie – zaznaczył Valdas Benkunskas.
Koalicję rządzącą samorządu wileńskiego tworzy 31 polityków: 15 liberałów, 8 konserwatystów, 4 socjaldemokratów i 4 członków partii Lietuvos sąrašas.
– Próbowaliśmy wyciągnąć rękę pomocy dla liberałów, staraliśmy się uwierzyć, że ani Remigijus Šimašius, ani inni członkowie Ruchu Liberałów nie mają nic wspólnego z tą sprawą korupcyjną. Myślę, że w taki sposób szykują się do sprawy sądowej, w czasie której może ujawnić się wiele skandalicznych informacji. Być może politycznie wszystko będzie w porządku, ale moralnie już nie. Wiedząc, że tak być może i znając nasze pryncypialne zasady, chcą wcześniej się do tego przygotować. A jaka będzie koalicja rządząca, zobaczymy. Jeżeli to będzie Porządek i Sprawiedliwość, to będzie bardzo ciekawie śledzić ich współpracę, ponieważ te dwie partie są zamieszane w skandale korupcyjne. My będziemy dalej pracować – podkreślił Valdas Benkunskas.
Partia socjaldemokratyczna oznajmiła, że pozostają w koalicji w stołecznym samorządzie, ale stawiają wobec partnerów żądania.
Marius Skarupskas, starosta frakcji socjaldemokratycznej w stołecznej radzie, mówi, że wraz z powstaniem nowej koalicji ma być wręczona lista żądań. Wśród nich, między innymi – stworzenie grup dnia przedłużonego dla uczniów klas od 1-5-ych, do 2019 roku ma być stworzone 1 000 dodatkowych miejsc w przedszkolach, do połowy listopada ma też być rozpatrzone zarządzanie spółkami samorządowymi, w tym celu powoła się specjalna komisję w radzie, ponadto socjaldemokraci żądają więcej uprawnień dla starostów.