Więcej

    Ostatni franciszkanin na Litwie

    Czytaj również...

    „Kurier Wileński” i franciszkańskie ślady na LitwieW wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” kontynuujemy realizację projektu finansowanego ze środków Polskiej Fundacji Narodowej. W 14 wydaniach magazynowych ukażą się artykuły poświęcone m.in. historii i działalności wileńskich franciszkanów – pierwszych misjonarzy na Litwie, wybitnych postaci z dziejów zakonu oraz obiektów związanymi z dziejami franciszkanów, które na trwałe zapisały się w historii Polski i Litwy.


    Wierny posłudze kapłańskiej o. Kamil pozostał i po powrocie z zesłania w 1957 r. Nie mógł jednak zamieszkać w Wilnie Fot. z archiwum franciszkańskiego

    W 1948 r., po przyjęciu przez Radę Ministrów Litewskiej SRR uchwały o trybie nacjonalizacji domów modlitewnych i klasztorów, przystąpiono do akcji likwidacji zakonów. Publikujemy drugą część artykułu dotyczącego polityki władz sowieckich wobec zgromadzeń zakonnych na Wileńszczyźnie.

    Księża zakonni w latach 40. musieli „dobrowolnie” złożyć rezygnację na ręce pełnomocnika ds. kultów z przynależnosci do zakonu i przejść do stanu księży diecezjalnych, a zakonów żeńskich po prostu nie rejestrowano. Zakonnice miały odtąd prowadzić życie „świeckie”, szukając mieszkania i pracy na własną rękę.
    Likwidacja zgromadzeń żeńskich odbywała się w zawrotnym tempie. Litewski pełnomocnik w piśmie z 27 sierpnia 1948 r. do władz moskiewskich donosił: „24 sierpnia br. prowadzono prace zgodnie z powziętym planem i w ciągu dnia w Kownie żeńskich klasztorów nie zostało żadnego”. W październiku 1949 r. litewski pełnomocnik donosił do Moskwy, że nastąpiła „samolikwidacja” zakonów i zgromadzeń zakonnych na Litwie. Kościoły żeńskich zgromadzeń zakonnych zamknięto, a męskich – większość zamknięto, a niektóre pozostawiono jako parafialne.

    Życie zakonne na Wileńszczyźnie
    Represjom, którym poddano zgromadzenia zakonne na Litwie, ulegli również członkowie zgromadzeń zakonnych w Wilnie i na Wileńszczyźnie. Pierwotnie siostry zakonne ze wszystkich zgromadzeń mających klasztory w Wilnie miały być przeniesione do jednego domu sióstr urszulanek w Czarnym Borze. Takiemu przeniesieniu, według dokumentacji litewskiego pełnomocnika ds. kultów, podlegało: 11 sióstr wizytek, 9 bernardynek, 6 dominikanek, 18 benedyktynek. Z powodu trudnych warunków materialnych siostry na krótko pozostawały w Czarnym Borze albo w ogóle się tam nie przenosiły i w rozproszeniu próbowały prowadzić życie zakonne. Na przykład dominikanki z klasztoru w Kolonii Wileńskiej 3 sierpnia 1948 r. otrzymały nakaz opuszczenia w ciągu 24 godzin swego domu.
    Jak wyglądało to na praktyce, czytamy w relacji sióstr: „Nazajutrz rano, 4 sierpnia, w uroczystość św. Dominika przyszli [wykonawcy]: oddali pościel sióstr, garnki i łyżki, kazali to wynieść z domu. Siostry związały to w tobołki i postawiły przed drzwiami. Najgorzej odnosili się do siostry Imeldy [przełożonej], łagodniej zaś do nowicjuszek. Zabrali krowę, owieczkę z jagniątkiem, dużą świnię i trzy prosiaki. Zamknęli na klucz dom, stodołę i stajnię”.
    Siostry szukały schronienia u znajomych, sąsiadów, na plebaniach. Niektóre posiadały domy letniskowe w odległych od Wilna wsiach, jak np. siostry od Aniołów, które prowadziły życie wspólnotowe we wsi Pryciuny aż do czasu, kiedy pod pretekstem wrogiej działalności zostały aresztowane w 1950 r.
    Likwidacji życia zakonnego w Wilnie sprzyjała też tajna uchwała Komitetu Wykonawczego m. Wilna z 15 września 1948 r., na mocy której zamknięto 13 kościołów należących do zakonów i zgromadzeń zakonnych męskich i żeńskich. Zakonnicy mogli pełnić posługę jako kapłani diecezjalni, jeżeli napisali „umotywowane” podanie o wyjściu ze stanu zakonnego. Podlegali oni wzmożonej inwigilacji służb bezpieczeństwa, aresztom i karom zsyłki do łagrów.

    Pogrzeb o. Kamila Wełymańskiego. Zmarł w Wilnie 14 marca 1999 r. w wieku 89 lat Fot. Marian Paluszkiewicz

    „Wilno na pewno będzie moje – dla Jezusa i Maryi”
    Aresztowano także ostatniego franciszkanina, który nie wyjechał do Polski, ale został w Wilnie – o. Kamila Wełymańskiego. Aresztowano go w lutym 1949 r. pod zarzutem wychowywania polskiej młodzieży „w antyradzieckim, nacjonalistycznym duchu”. Zarzucono mu, że kierował „klerykalno-nacjonalistyczną organizacją Sodalicja Mariańska” i był kapelanem harcerzy w Wilnie. Został skazany w maju 1949 r. „za aktywną antyradziecką działalność nacjonalistyczną”.
    Do sprawy dołączono „dowody rzeczowe”, na które złożyły się konfiskowane podczas aresztowania pisma, takie jak: litania więzienna; „Droga krzyżowa naszej Ojczyzny” nieznanego autora; wiersz „Żegnaj, Wilno!” nieznanego autora; dziennik Hanny (imię podane błędnie – powinno być Heleny) Majewskiej, zakonnicy, której kierownikiem duchowym był o. Wełymański; notes ze zdjęciami członkiń Sodalicji i ich życzeniami dla o. Kamila, ofiarowany mu 8 grudnia 1948 r. z okazji 11. rocznicy święceń kapłańskich.
    Wiersz „Żegnaj, Wilno!” był pożegnaniem repatrianta, który z bólem żegnał groby przodków „co zginęli, krew przeleli/by wywalczyć Wilno nam”, „a tym Wilnem każdy rządzi,/kto nie przyjdzie tu ma głos,/a nam każą się wynosić/jakiż smutny jest nasz los”, „żegnaj, piękne nasze Wilno/wróg cię niszczy tak jak nas/wielkie pustki świecą wszędzie/jakiż smutny nadszedł czas”. Ostatnie zaś strofy wyrażają nadzieję, że jednak „cało powrócimy do rodzinnej strony swej”.
    Fragmenty dziennika s. Heleny Majewskiej, które zostały przetłumaczone w MGB, zawierają też odniesienie do Polski. Na przykład pod datą 26 marca 1946 r. przytoczono fragment mówiący o tym, jak bardzo mroczny jest świat, jak wiele jest cierpienia: „Świat pod wpływem komunizmu. Końca tej niewoli nie widać. Możliwie, że trzeba będzie tutaj pozostać i doczekać się lepszego losu. (…) I znów myśl: Polska prawdopodobnie nie zmartwychwstanie – tyle grzechów, mordów na świecie. Bóg na pewno zwycięży zło, ale my nie doczekamy się tego. I znów ogarnia jakiś strach, trwoga. Nie, nie może to się stać. Jezus przecież miłosierny, szczodrze obdarzy swymi łaskami i da Bóg wszystko będzie dobrze”.
    Wpis pod datą 19 kwietnia 1946 r.: „Zaczęłyśmy się modlić do Serca Jezusowego (…) aby nie wyjeżdżać z Wilna, ściślej, aby Wilno zostało dołączone do Polski”. 26 maja 1946 r.: „Dzisiaj przypomniałam, że prosiłam Boga za Wilno, i czuję, że moja prośba będzie wysłuchana. Wilno na pewno będzie moje – dla Jezusa i Maryi”.

    Wierność przynosi owoce
    Takich dowodów rzeczowych wystarczyło, aby skazać o. Kamila Wełymańskiego na 25 lat łagrów. W skardze do przewodniczącego Rady Najwyższej ZSRS z dnia 28 stycznia 1955 o. Wełymański stawia powtarzające się pytanie: „Za co?” – aresztowany, osądzony, skazany na 25 lat łagrów, schorowany musi poniewierać się na obczyźnie, i sam odpowiada: „Za to, żem Polak?”. Potwierdzają to zaprotokołowane pytania, jakie zadawano mu podczas przesłuchań: dlaczego nie wyjechał do Polski? Na co o. Kamil odpowiadał, że nie chciał opuścić swoich parafian.
    Wierny posłudze kapłańskiej o. Kamil pozostał i po powrocie z zesłania w 1957 r. Nie mógł zamieszkać w Wilnie, ale aktywnie pracował wśród Polaków na Wileńszczyźnie, na długie lata osiadając w parafii w Miednikach Królewskich pod Wilnem.
    Jak bardzo potrzebna była miejscowym Polakom opieka duszpasterska, jaką ich otaczał o. Kamil, może świadczyć list jednej z członkiń Sodalicji Mariańskiej, Kazimiery, pisany do niego z zesłania, datowany na 26 kwietnia 1955 r.: „List z opłatkiem otrzymałam w czwartek przed Wielkanocą, zrobił na nas miłe wrażenie, już trzy listy napisałam, żadnej odpowiedzi nie mam. (…) Drogi Ojcze, proszę się nie martwić, taką jestem, jaką mnie ostatnio widział, nic mnie nie zmieniło. Jestem twardą, mocną i silną, dzięki Dobremu Pasterzowi, tylko postarzałam się fizycznie. Całuję Jego rekę, która podawała mi nieraz mojego najsłodszego Pana. Kazia”.
    Służąc Polakom na Wileńszczyźnie, o. Kamil doczekał się odrodzenia niepodległości Litwy i powrotu swoich współbraci do Wilna. Niestety, nie zdążył odprawić mszy świętej w odzyskanym, ale zrujnowanym kościele oo. Franciszkanów przy ul. Trockiej w Wilnie, który został zabrany im w 1949 r. Dziś owocnie pracują w nim oo. Franciszkanie zarówno wśród Polaków, jak i Litwinów. Mogą to robić, ponieważ kiedyś z repatriacji do Polski nie skorzystał o. Kamil, zapłacił za to latami łagrów i prześladowań. Wierność przynosi owoce.

    Irena Mikłaszewicz
    Autorka jest historykiem, polonistą, doktorem nauk humanistycznych, pracownikiem naukowym Uniwersytetu w Białymstoku Wydział Ekonomiczno-Informatyczny w Wilnie.


    Artykuł opublikowany w wydaniu magazynowym “Kuriera Wileńskiego” nr 31(151); 10-16/08/2019

    Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Afisze

    Więcej od autora

    „Diamenty polskiej chóralistyki” w Wilnie

    Koncerty odbędą się: we czwartek, 2 maja o godzinie 19:00 w kościele św. Józefa w dzielnicy Zameczek (ul. Tolminkiemio 4); w piątek, 3 maja o godzinie 19:00 w kościele św. Ducha przy ul. Dominikonų; w sobotę, 4 maja o...

    „Powstali 1863–64”. Wystawa Muzeum Historii Polski w Wilnie

    Plenerowa wystawa zorganizowana z okazji 160. rocznicy Powstania Styczniowego będzie prezentowana na dziedzińcu Muzeum Narodowego — Pałacu Wielkich Książąt Litewskich w Wilnie. Pierwsza część — historia powstania 1863–1864 przedstawiona w szesnastu pawilonach Ekspozycja w litewskiej, polskiej i angielskiej wersji językowej składa się...

    Przegląd BM TV z Jerzym Wójcickim, redaktorem naczelnym „Słowa Polskiego” w Winnicy, na Ukrainie

    Rajmund Klonowski: Jak się ma „Słowo Polskie” obecnie? Jak wpływa na to sytuacja rosyjskiej agresji na Ukrainę? Zacznijmy od tego, kto jest czytelnikiem „Słowa Polskiego”? Jerzy Wójcicki: Jesteśmy jednym z trzech polskojęzycznych czasopism na Ukrainie, po „Dzienniku Kijowskim”, „Kurierze Galicyjskim”....

    „Nadzieja wtedy się rozpala, kiedy miłość pochyla się nad bólem”. Opowieść Elvyry

    — Los wystawił mnie na wiele trudnych prób — zaczyna swą opowieść pochodząca z Olity Elvyra. — Czasami nawet mam wrażenie, że całe moje życie to jedna wielka próba. Tę ostatnią przetrwała, jak twierdzi, tylko dzięki ludziom szlachetnego serca, którzy...