Premier Saulius Skvernelis oświadczył, że od 1 stycznia 2020 r. ma być wprowadzony podatek na auta, które zanieczyszczają środowisko.
Minister środowiska, Kęstutis Mažeika, nie wyklucza, że środki finansowe uzyskane z podatku samochodowego mogą być wykorzystane na pokrycie kosztów związanych z wprowadzeniem darmowej komunikacji publicznej. Tymczasem, prezydent Gitanas Nausėda nadal uważa, że na razie taki podatek nie jest potrzebny.
Minister zaznacza, że darmowy transport miejski należy do kompetencji władz samorządowych, jednak rząd może zaproponować zachętę finansową.
Premier Saulius Skvernelis oznajmił w lipcu, że podatek od samochodów, które zatruwają środowisko, zostanie wprowadzony od 2020 r. W opinii Mažeiki do budżetu państwa z tego tytułu rocznie może wpłynąć do 100 mln euro.
Na razie nie podjęto decyzji, ile by taki podatek wynosił. Wstępnie proponowana jest suma 20 euro w ciągu roku za auto, którego emisja dwutlenku węgla przekracza 130 gr/km.
W ramach planu rząd będzie namawiał mieszkańców Litwy do zmiany wysłużonego auta na nowe, przyjazne środowisku. Ma temu służyć zachęta finansowa w wysokości 1 000 euro.
Žygimantas Mauricas, starszy ekonomista banku Luminor, w rozmowie z „Kurierem Wileńskim” powiedział, że podatek od samochodów, które zatruwają środowisko, powinien być wprowadzony.
– Do 2030 r. musimy spełnić nasze zobowiązania dotyczące emisji CO2. Jeżeli tego nie zrobimy będziemy musieli płacić ogromne pieniądze. Podatek powinien być wprowadzony, ale tylko na auta zarejestrowane od 2020 r. Pieniądze te musiałyby nie popełniać budżetu państwowego, ale musiałyby być przeznaczone na zmniejszenie aut zanieczyszczających powietrze. Na przykład na pieniężne kompensacje podczas zakupów nowszych aut. Należałoby też przeznaczyć część pieniędzy na informowanie społeczeństwa o tym, jak bardzo niebezpieczne jest używanie samochodów zanieczyszczających powietrze – zaznacza Žygimantas Mauricas.
Mieczysław Karpowicz, właściciel 27-letniego volksvagena, w rozmowie z naszym dziennikiem stwierdził, że chętnie zamieniłby swego „staruszka” na nowy, bardziej przyjazny środowisku, ale niestety, nie ma takich pieniędzy.
– Ci, którzy jeżdżą starymi gratami, robią to nie dlatego, że chcą, ale dlatego, że ich nie stać na lepsze. I sytuację właśnie tych biednych ludzi jeszcze bardziej chcą pogorszyć. Słyszałem, że dadzą tysiąc euro na zakup nowego, ale skąd wziąć jeszcze 10 000? Ja swojego grata mogę sprzedać za jakich 500 euro na złom, bo już do eksploatacji nikt go nie kupi. Sprzedam, państwo da mi tysiąc euro, ale co ja kupię za 1 500? Takiego samego grata – oburza się Mieczysław Karpowicz.
Tymczasem prezydent Gitanas Nausėda nadal uważa, że na razie taki podatek nie jest potrzebny. Przede wszystkim dlatego, że może zwiększyć rozpiętość społeczną. Szef państwa proponuje najpierw wprowadzić podatek od luksusu.
„Podatek zależny od emisji dwutlenku węgla jest w większości krajów europejskich. Już nieraz jednak mówiłem o tym, że dziś przeniesienie zachodnich podatków na grunt litewski byłoby nie tylko socjalnie niesprawiedliwe, ale i niebezpieczne, bo najbardziej obciążone finansowo byłyby osoby, które jeżdżą najgorszymi autami, gdyż nie mają środków na lepsze” – powiedział Nausėda.
W opinii głowy państwa należy zacząć od podatku od luksusu – tzn. od objętości silnika, opodatkowania z bardzo nieznacznym elementem związanym ze środowiskiem.
W czerwcu, świeżo po wyborach, prezydent twierdził, że rozważałby propozycje opodatkowania pojazdów wg. mocy i wartości, zaś podatek ze względu na ilość emitowanego dwutlenku węgla wprowadzałby stopniowo. Podobne zdanie ma prezydent w kwestii podatku od nieruchomości. W opinii Nausėdy ma on być adekwatny do obecnej sytuacji finansowej mieszkańców i sprawiedliwy socjalnie.
Plany ograniczenia emisji gazów cieplarnianych z samochodów osobowych i dostawczych do 2030 r. zostały przyjęte podczas głosowania posłów Parlamentu Europejskiego. Europosłowie oraz Rada UE uzgodnili wyższy cel (37,5 proc.) niż zaproponowała Komisja Europejska (30 proc.) zmniejszenia emisji spalin nowych samochodów w UE do 2030 r. Uzgodniono również cel redukcji CO2 dla nowych samochodów dostawczych na poziomie 31 proc. do 2030 r.