Rozpoczął się nowy rok szkolny, a także nowa procedura usprawiedliwiania ucznia w razie choroby czy nieobecności. Do tej pory należało fizycznie dostarczyć zaświadczenie lekarskie w placówce edukacyjnej.
Od 1 września uczeń nie ma obowiązku dostarczenia zwolnienia wystawionego przez lekarza, wystarczy prośba bądź wniosek jednego z rodziców lub opiekuna prawnego. To znaczy, gdy dziecko zachoruje, tego samego dnia rodzice lub opiekunowie dziecka muszą powiadomić o tym placówkę edukacyjną. W ten sposób odpowiedzialność za opuszczone lekcje rodzice biorą w całości na siebie.
Podczas choroby ucznia, jeżeli jest taka potrzeba, dziecko ma udać się do lekarza. Jeżeli przez kolejne dni po wyzdrowieniu rodzice zadecydują, że ich pociecha ma jeszcze pozostać w domu, wizyta u lekarza nie jest już potrzebna. Nie jest ustalone na razie, ile dni może usprawiedliwić rodzic. Jeżeli o nieobecności dziecka w szkole nie poinformują rodzice, to wychowawca powinien sam skontaktować się z rodzicami i wyjaśnić przyczynę nieobecności.
„To na razie początek. Jeszcze nie wszystko zostało ustalone. Pracujemy nad tym. Zmiany przede wszystkim dotyczą tego, że gdy dziecko wyzdrowieje nie trzeba znów iść do lekarza rodzinnego po zaświadczenie. Lekarze uczyli się przez tyle lat nie po to, żeby pisać zaświadczenia, ale żeby leczyć. Pisząc zaświadczenie, lekarz nie może przyjmować pacjentów, po prostu traci czas. Te zmiany pomogą zaoszczędzić czas lekarzy, którzy będą mogli przyjąć więcej pacjentów i będą krótsze kolejki. W ten sposób będzie można zaoszczędzić nie tylko czas lekarzy, ale także i pieniądze” – mówiła w lipcu Lina Bušinskaitė-Šriubėnė, rzeczniczka ministra zdrowia.
Tymczasem niektórzy rodzice mają wiele wątpliwość co do wprowadzonych zmian.
– Te zmiany mają swoje plusy i minusy. Oczywiście, dobre jest to, że ze zdrowym dzieckiem nie trzeba ponownie iść do lekarza rodzinnego, zwłaszcza w okresie przeziębień. W ten sposób rodzice i lekarze zaoszczędzą czas. Ale przecież często po chorobie dzieci otrzymują zwolnienie z wychowania fizycznego. A jak będzie teraz? Jestem matką uczennicy klasy trzeciej i ucznia drugiej klasy gimnazjalnej. O młodszą jestem spokojna. Ona na pewno nie będzie korzystała z tego.
Ale co ze starszym? W ubiegłym roku bez przyczyny opuszczał lekcje. Z tego powodu miał wiele nieprzyjemności w szkole. Musiał nadrabiać. Myślę, że teraz, jeśli opuści lekcje i przyjdzie do mnie po zaświadczenie, napiszę mu je, tak zrobi chyba każda matka. Dzisiejsza młodzież jest bardzo pomysłowa, mogą zadzwonić do nauczyciela i przedstawić się jako rodzic albo podrobić zaświadczenie. Trzeba nad tym wszystkim dobrze się zastanowić – powiedziała nam zaniepokojona mama Renata.