
Stolica Łatgalii Dyneburg jest drugim co do wielkości miastem na Łotwie. Jest też nieoficjalną stolicą łotewskich Polaków. W ubiegłym tygodniu nieopodal miejscowego Gimnazjum im. Józefa Piłsudskiego został odsłonięty pomnik bohatera kampanii wrześniowej kpt. Władysława Raginisa.
Na odsłonięcie przybył marszałek Senatu RP Stanisław Karczewski. – Chcemy pokazać, jak dużo ważnych znanych i mniej znanych osób, ale niezwykle zasłużonych dla polskości i Polski tu żyło. Są zasłużeni zarówno dla Polski, jak i dla Łotwy – mówił dziennikarzom polski polityk.
Tutaj żyje Polska
Urodzony pod Dyneburgiem Władysław Raginis był dowódcą sił polskich podczas obrony Wizny w 1939 r., kiedy polscy żołnierze, nie patrząc na przewagę nieprzyjaciela, bohatersko odpierali ataki przez trzy dni od 7 do 10 września. 10 września do kpt. Raginisa dotarł parlamentariusz wysłany przez gen. Heinza Guderiana, który postawił ultimatum: albo polska załoga się podda, albo polscy jeńcy wzięci do niewoli w czasie bitwy zostaną rozstrzelani. Wobec tego, że większość obrońców była w różnym stopniu ranna, a amunicja była na wyczerpaniu, po godzinie namysłu Raginis rozkazał swoim żołnierzom opuścić schron, a sam rozerwał się granatem. W ten sposób dopełnił przesięgi, którą złożył wraz z por. Stanisławem Brykalskim, że „żywi nie oddadzą bronionych pozycji”. 8 września 2012 r. Raginis został został pośmiertnie awansowany do stopnia majora przez ministra obrony narodowej Tomasza Siemoniaka.
Spotykając się z miejscowymi Polakami, Karczewski podkreślał, że „ci, którzy nie pamiętają o swojej przeszłości; ci, którzy nie dbają o swoją historię; ci, którzy nie przekazują prawdy historycznej następnym pokoleniom, tak naprawdę nie dbają o przyszłość. Państwo dbają o przyszłość. Wykazujecie wielką troskę o dobre wychowanie dzieci i przekazywanie tych pięknych wartości patriotyzmu i umiłowania ojczyzny”.
To była pierwsza wizyta marszałka Karczewskiego na Łotwie. – Jestem pod wrażeniem tego, co tutaj się dzieje, czyli zainteresowaniem Polską, podtrzymywaniem polskości, nauką polskiego. Tutaj Polska żyje dzięki temu, że Polacy mieszkający na Łotwie bardzo chcą mieć kontakt z Polską i dzielą się tą polskością, polską tradycją z Łotyszami – mówił dziennikarzom Karczewski.
CZYTAJ WIĘCEJ: Karczewski w Dyneburgu: Polacy na Łotwie są zainteresowani Polską
Miejsc upamiętniających polską historię w Dyneburgu jest więcej. W Słobódce – na miejscu byłego, przedwojennego cmentarza wojskowego, na którym spoczywało 237 polskich żołnierzy poległych w walkach z bolszewikami – od 1992 r. stoi betonowy krzyż. W ubiegłym roku w mieście stanął pomnik Stefana Batorego. Na jego odsłonięciu był prezydent Polski Andrzej Duda. Autorem wszystkich pomników jest artysta plastyk Romuald Gibowski.
– O kpt. Raginisie dobrze wiedzą w Polsce. Jest ceniony za bohaterstwo nad Wizną, gdzie przez kilka dni stawiał opór armii Guderiana. W Polsce są ulice nazwane jego imieniem, place, szkoły. Niestety, u nas trochę zapomniano o rodaku. To dla nas wielkie wydarzenie, że tak wielki bohater powróci do Dyneburga. Ważne jest, że pomnik stanie w pobliżu polskiej szkoły. Każdego dnia dzieci idące do szkoły będą myślały o tej postaci. Chcemy przypominać o takich osobach nie tylko Polakom, lecz także miejscowym Łotyszom – mówi „Kurierowi Wileńskiemu” prezes Związku Polaków na Łotwie Ryszard Stankiewicz.
Fundament polsko-łotewskich stosunków
Zdaniem prezesa Stankiewicza upamiętnianie miejsc i postaci związanych z historią Polski i Łotwy jest bardzo ważne do podtrzymywania dobrych stosunków między dwoma krajami. – Polacy mieszkają tutaj od dawna. Mówimy, że Polacy mieszkają tutaj od Batorego. W ubiegłym roku spełniło się nasze marzenie, w Dyneburgu stanął pomnik Stefana Batorego. Na terenach dawnych Inflant Polskich jesteśmy od 400–450 lat. Dyneburg jest stolicą Inflant, dzisiejszej Łatgalii, i tutaj mieszka najwięcej Polaków, ok. 15 tys. – podkreśla prezes Związku Polaków na Łotwie.
Stankiewicz jest przekonany, że dobre relacje między Warszawą a Rygą mają podłoże historyczne. Chodzi o polsko-łotewską operację dyneburską z przełomu lat 1919 i 1920, kiedy wojskom polskim i łotewskim wspólnie udało się wypędzić z terytorium Łotwy Armię Czerwoną. – Wspólna walka o niepodległość Łotwy jest takim fundamentem w stosunkach polsko-litewskich. Razem walczyli, razem zwyciężyli i wydaje się, że w ciągu tych stu lat te relacje się nie psują – uważa polski działacz na Łotwie.
Podobne stanowisko zajmuje dyrektorka Gimnazjum im. Józefa Piłsudskiego w Dyneburgu Halina Smulko. – Takie miejsca pamięci, jak krzyż na Słobódce czy cmentarze wojskowe w okolicznych miejscowościach, są historią. Historią, która w pewnym momencie była zniekształcana, inaczej podawana – mówi „Kurierowi Wileńskiemu” dyrektorka.

Polska babcia w każdej łotewskiej rodzinie
W trakcie swojej wizyty w Dyneburgu marszałek Stanisław Karczewski wręczył polskim pierwszakom na Łotwie wyprawki szkolne. – Pomoc i opiekę Senatu czujemy bez przerwy. Szczególnie w ostatnich czterech lat zobaczyliśmy, że Senat bardzo pomaga Polakom mieszkającym z zagranicą, w tym na Łotwie. „Bon pierwszaka” jest bardzo dobrą akcją. Sądzę, że bon ma wpływ na to, że rodzice wybierają polską szkołę dla swoich dzieci. Wskazuje na to zwiększająca się liczba pierwszaków. Przez ostatnie cztery lata mieliśmy każdego roku po dwie klasy pierwszaków. W tym roku udało się skompletować trzy pierwsze klasy. Poza tym Senat wspiera polską kulturę na Łotwie, wspiera szkolnictwo oraz media – tłumaczy Stankiewicz.
CZYTAJ WIĘCEJ: Prezydent Polski z wizytą na Łotwie
Halina Smulko również uważa, że „Bon pierwszaka” jest bardzo cenną inicjatywą, ponieważ wzmacnia polskość na tych terenach. – Dyneburg jest miastem, gdzie wszystko jest wymieszane. W jednej rodzinie mogą być Polacy, Rosjanie, Białorusini, Łotysze. Jednocześnie możemy w jednej rodzinie spotkać coś takiego, że ktoś jest katolikiem, a ktoś prawosławnym. Są rodziny, w których jedno dziecko jest katolikiem, a drugie prawosławne, ale oba chodzą do polskiej szkoły – ujawnia dyrektorka.
W tym roku do polskiego gimnazjum w Dyneburgu uczęszcza 398 uczniów. Podstawowym zadaniem polskiej szkoły na Łotwie jest zapewnienie edukacji na dobrym poziomie. – Wykładamy na wysokim poziomie język łotewski. To jest bardzo ważne, ponieważ chcemy, aby jak najwięcej Polaków zostało tutaj. Mogą studiować i kształcić się w Polsce, ale chcemy, aby później wrócili na Łotwę – nie kryje dyrektorka.
Oficjalnie na Łotwie mieszka 44 tys. Polaków. – Moim zdaniem Polaków jest o wiele więcej. Jest ich ponad 60 ty., a być może nawet 65 tys. osób. Bo kiedy spotkamy jakiegoś Łotysza i będziemy długo rozmawiali, to na końcu się przyzna, że jego babcia lub prababcia była Polką – uśmiecha się Ryszard Stankiewicz, prezes polskiej wspólnoty na Łotwie.
Fot. Antoni Radczenko
Artykuł opublikowany w wydaniu magazynowym “Kuriera Wileńskiego” nr 36(174); 14-20/09/2019