Związki zawodowe nauczycieli zapowiadają kolejne strajki. O co chodzi pracownikom oświaty? Czy tylko o pieniądze? O żądaniach związków zawodowych „Kurierowi Wileńskiemu” opowiada Anna Pawiłowicz-Janczys, członkini Litewskiego Związku Zawodowego Nauczycieli pod przewodnictwem Andriusa Navickasa.
Związki zawodowe zapowiadają na Litwie kolejne strajki nauczycieli. Jakie są główne powody niezadowolenia pracowników oświaty?
Reforma systemu wynagrodzenia nauczycieli jeszcze bardziej uwidoczniła niesprawiedliwość społeczną, jakiej doświadczamy. Obecnie wysokość wynagrodzenia została niemal całkowicie uzależniona od dyrekcji szkoły, co może prowadzić do nadużyć. Nie ma przepisów określających, że przy konkretnych godzinach i obowiązkach należą się konkretne pieniądze. Nauczyciele zauważają, że obowiązki w szkole są dzielone niesprawiedliwie, decydują osobiste sympatie. Podobnie jest w tej chwili z wynagrodzeniami. Związki Zawodowe Nauczycieli domagają się uregulowania tych spraw. Chcemy, aby na etat składało się 36 godzin tygodniowo i aby godziny były liczone tygodniowo, a nie w skali roku. Teraz faktycznie nauczyciel nie wie nawet, ile dokładnie musi mieć lekcji, aby miał pełny etat. To, czy etat jest przyznany, czy nie, zależy nie od liczby godzin, ale decyzji administracji szkoły i przydzielonych etatów według ilości.
Czy można powiedzieć, że nowe przepisy, które tak wiele pozostawiają decyzjom administracji szkoły, prowadzą do pogorszenia się relacji między dyrektorami a gronem pedagogicznym?
CZYTAJ WIĘCEJ: Strajk nauczycieli Litwy: nie tylko o pieniądzach
Na pewno nie ułatwiają one współpracy. To, czy pogorszą relacje, zależy od zespołu. W praktyce bardzo wielu nauczycieli mówi o tym, że dyrekcje szkół wykorzystały wprowadzenie etatowego wynagrodzenia do narzucenia na pracowników dodatkowych obowiązków, za które nie płacą. Niezdrowe jest również to, że dyrektorzy, podając ogólne sprawozdania swej pracy, mogą przyznawać sobie samym dodatek za dobrą pracę w wysokości do 25 proc. wynagrodzenia.
W ramach reformy wprowadzono także kadencyjność dyrektorów szkół. Czy to dobre rozwiązanie?
To krok do przodu, ale jednocześnie można powiedzieć, że planowane obecnie są dwa kroki do tyłu. Wprowadzono kadencyjność dyrektorów, ale jednocześnie teraz stara się uprościć system ich mianowania. Od nowego roku dyrekcję szkół będzie zatwierdzać tylko mer, a nie jak wcześniej również rada samorządu. To znów ułatwi powstawanie wszelkiego rodzaju nie do końca przejrzystych układów, tym razem na szczeblu samorządowo-szkolnym.
Wielokrotnie zapowiadano, że po reformie wypłaty nauczycieli wzrosną. Czy rzeczywiście jest to odczuwalne?
CZYTAJ WIĘCEJ: Skutki kolejnej rządowej reformy: nauczyciele czują się oszukani
Pewien wzrost wynagrodzenia jest ze względu na podniesienie stawki za godzinę lekcyjną. Pojawiły się natomiast inne problemy. W tej chwili np. wynagrodzenie nauczycieli, którzy mają wysokie kwalifikacje oraz staż powyżej 15 lat, mało się różni od nauczycieli, którzy pracują w szkołach od niedawna. Odczuwalna jest także poprawa sytuacji małych szkół ze względu na zmiany dotyczące „koszyczka klasowego”. Niestety, duże szkoły na tym rozwiązaniu ucierpiały. Przyszłoroczny budżet Litwy nie pozwala nam jednak mieć złudzeń – nasze wynagrodzenia nie wzrosną, a sytuacja finansowa szkół nie ulegnie poprawie, stąd zapowiedź kolejnych strajków.
Należy Pani do oddziału rejonu wileńskiego Litewskiego Związku Zawodowego Nauczycieli, którego prezesem jest Andrius Navickas. Czy w związku jest wielu nauczycieli z polskich szkół?
Niestety, niezbyt wielu. Nie znam statystyk, ale w rejonie, gdzie przeważają szkoły mniejszości, może ok. 10 proc. członków związku zawodowego to Polacy. Na pewno mają na to wpływ czynniki finansowe. Przynależność do związku wiąże się z przekazywaniem co miesiąc 1 proc. od wynagrodzenia. Przy niewielkich nauczycielskich zarobkach nie można się dziwić, że wiele osób nie chce ponosić jakichkolwiek, dodatkowych kosztów. Szkoda, bo przynależność do związku dużo daje, np. bezpłatną pomoc prawnika w przypadku konfliktu z dyrekcją. Niestety, w obecnej sytuacji dochodzenie swoich praw w sądzie czasem może być konieczne.
Jaka jest sytuacja szkół w rejonie wileńskim?
Na pewno rejon stara się wykorzystywać różne okazje, by poprawić sytuację nauczycieli. Pracuję w Gimnazjum im. św. Rafała Kalinowskiego w Niemieżu i rozumiem, że na tle innych szkół nasza sytuacja jest bardzo dobra. W rejonie wileńskim zwracane są np. koszty podróży, nasze wynagrodzenia są obliczane według najwyższych ustalonych współczynników, dzięki czemu nauczyciele czują, że dyrekcja docenia ich pracę. Bardzo wiele zależy od konkretnej szkoły, jej wielkości, w końcu – dyrekcji.