
Większość mieszkańców Litwy nie zgadza się na zwiększenie finansowania sektora obronnego. Władze Litwy planują, aby w 2030 r. wydatki na obronę wynosiły 2,5 proc. PKB. Eksperci sądzą, że państwo powinno tłumaczyć obywatelom, dlaczego kwestie bezpieczeństwa i obrony są czymś ważnym.
Z badań opinii publicznej, wykonanych przez spółkę Vilmorus na zlecenie agencji informacyjnej BNS wynika, że 52 proc. mieszkańców kraju nie zgadza się lub raczej nie zgadza się na zwiększenie budżetu obronnego. 30,3 proc. badanych poparło zwiększenie budżetu, natomiast 14,5 proc. nie miało wyrobionego zdania w tej kwestii.
– Sądzę, że czynnik materialny zawsze był ważny dla społeczeństwa. To jest oczywiste, że wszyscy chcą żyć lepiej i być bardziej bogatymi. Na pewno wpływ na sytuację mają również wypowiedzi niektórych polityków, którzy próbują przeciwstawiać sprawy socjalne sprawom obronnym. Moim zdaniem takie podejście jest wadliwe, bo jeśli nie będziemy w stanie obronić się, to kwestie socjalne staną się czymś drugorzędnym. Myślę, że musimy w ten sposób ten problem tłumaczyć mieszkańcom – mówi „Kurierowi Wileńskiemu” ekspert od spraw obronności Wiktor Denisenko.
CZYTAJ WIĘCEJ: Żelazny Wilk II: Rosja szykuje się do wojny, musimy być gotowi do obrony
Dodaje, że partnerzy w NATO docenili starania Litwy w tej materii.
– To świadczy o powadze sytuacji. Zresztą mieszkamy w takim regionie, gdzie obrona jest czymś bardzo ważnym – zaznacza Denisenko.
Podobnego zdania jest również analityk Wileńskiego Instytutu Analizy Politycznej Marius Laurinavičius. „Dlatego musimy klarownie i w zrozumiały sposób tłumaczyć ludziom, jaka jest nasza sytuacja i jeśli chcemy bronić się wspólnie z sojusznikami, to przede wszystkim musimy być w stanie obronić się sami” – napisał na swym profilu na Facebooku analityk.
We wrześniu 2018 r. sześć partii – konserwatyści, liberałowie, Socjaldemokratyczna Partia Pracy, Związek Chłopów i Zielonych oraz AWPL-ZChR – podpisało porozumienie zakładające, że do 2030 r. środki na obronę muszą wynosić 2,5 proc. PKB. „Dokument nie jest idealny, ale jest maksymalnie bliski temu, co chcemy zrealizować” – skomentował wówczas premier Saulius Skvernelis.
Do porozumienia nie dołączyli socjaldemokraci.
„Socjaldemokraci bardzo poważnie podchodzą do kwestii obrony i bezpieczeństwa. Jednak jesteśmy przeciwko temu, aby te kwestie zostały zawężone tylko do mocy wojskowej lub możliwości obronnych. Sądzimy, że wola społeczeństwa do obrony jest bardzo ważna, dlatego owoce wzrostu gospodarczego muszą być skierowane nie tylko na potencjał wojskowy, ale również na eliminację zagrożeń dla bezpieczeństwa, takich jak nierówność społeczna, bieda i tego typu sprawy” – tłumaczył się przed rokiem szef socjaldemokratów Gintautas Paluckas.
Prezydent Gitanas Nausėda zaapelował do partii, aby wywiązały się z podpisanych zobowiązań. W tym roku po raz pierwszy w nowoczesnej historii Litwy budżet obronny przekroczył 2 proc. PKB. Nasz kraj zrezygnował z zasadniczej służby wojskowej w 2008 r., ale po aneksji Krymu i agresji rosyjskiej na wschodzie Ukrainy pobór do wojska przywrócono jednak w 2015 r. na okres pięciu lat.
– Tak, obecnie sytuacja jest inna, niż w 2014 r., kiedy wszyscy byli przestraszeni działaniami Rosji. Niestety obecnie temat Ukrainy zszedł z pierwszych stron gazet. Wszyscy przyzwyczaili się do sytuacji. Problemu nie udało się rozwiązać Ukrainie, ale Rosja również ostatnio nie podjęła żadnych większych akcji na Donbasie. Sądzę, że to częściowo miało wpływ na wyniki sondażu – tłumaczy Wiktor Denisenko.
Według danych Ministerstwa Obrony Narodowej od 2015 r. służbę w wojsku pełniło już prawie 13 tys. poborowych. Z tego ok. 3 tys. osób postanowiło zostać w wojsku i służyć tam zawodowo. „Przywrócenie poboru do wojska niewątpliwie było jedną z najważniejszych decyzji, przyczyniających się do wzmocnienia bezpieczeństwa i ochrony kraju. Sprawdziło się ono z wielu powodów. Po pierwsze, sojusznikom oraz potencjalnemu agresorowi posyłamy w ten sposób jasny sygnał, że jesteśmy gotowi do obrony. Po drugie, poborowi wzmacniają wojsko – wzrasta liczba zawodowych żołnierzy oraz wzmacniana jest gotowość obywateli do obrony kraju. Cieszymy się też, że nadal wiele osób zgłasza się na ochotnika. Niestety, aż 30 proc. najbardziej zmotywowanej młodzieży nie odpowiada ustalonym kryteriom zdrowotnym. Jest to smutne odzwierciedlenie współczesnych realiów społecznych” – tłumaczył na początku bieżącego roku szef resortu obrony Raimundas Karoblis.