Od kilku tygodni władze Białorusi prowadzą szeroko zakrojoną kampanię wymierzoną w polską oświatę w tym kraju. W ubiegłym tygodniu została zatrzymana dyrektorka polskiej szkoły w Brześciu Anna Paniszewa, natomiast w tym tygodniu Prokuratura Generalna rozpoczęła kontrolę polskich placówek oświatowych.
Zdaniem zapytanego przez „Kurier Wileński” Polaka z Białorusi, który poprosił o zachowanie anonimowości, represje wobec Polaków są elementem represji ogólnopaństwowych.
– Jesteśmy świadkami tego, jak aparat przemocy i propagandy potrzebuje coraz więcej paliwa. Muszą uzasadniać swoje istnienie i dofinansowanie, a więc muszą dzielnie walczyć z wewnętrznym i zewnętrznym wrogiem. Polska i Polacy na Białorusi – generalnie nie Polacy jako tacy, a wszystko, co się tyczy organizacji społecznych, gdzie oddolnie samoorganizują się – jest bardzo wygodnym celem ataku, uwzględniając zwłaszcza zakorzenioną polonofobię wszelakiego rodzaju „siłowików” – powiedział nasz rozmówca, który obecnie przebywa poza granicami swego kraju.
Działacz polskiej społeczności na Białorusi Andrzej Poczobut ma podobne zdanie.
– Celów jest kilka. Na tle rosnących problemów gospodarczych i politycznych – nie zważając na to, że Aleksander Łukaszenka i służby specjalne opanowały sytuację na ulicach, to niezadowolenie pozostało i władze zdają sobie z tego sprawę – trzeba zaprezentować zewnętrznego wroga. Tradycyjnie wrogiem zostaje Polska, a odpowiednim wrogiem wewnętrznym jest mniejszość polska. To jest trik, który Łukaszenka kilkakrotnie robił – zaznacza działacz społeczny.
Nagonka na polskie szkoły i polskich działaczy rozpoczęła się 28 lutego, kiedy uczniowie i nauczyciele Polskiej Harcerskiej Szkoły Społecznej w Brześciu wraz z konsulem RP Jerzym Timofiejukiem uczcili Dzień Żołnierzy Wyklętych. Władze Białorusi uznały obchody za propagowanie nienawiści na tle narodowościowym. Zdaniem prokuratury w tym dniu zorganizowano „nielegalną imprezę masową” z udziałem osób niepełnoletnich i młodzieży. „Ubrani w narodowe mundury polskiej organizacji harcerskiej młodzi ludzie śpiewali pieśni i czytali wiersze wysławiające przestępców wojennych, w tym Romualda Rajsa, znanego pod pseudonimem »Bury«” – podała prokuratura. Polska placówka dyplomatyczna zaprzeczyła, że na obchodach był wspominany „Bury”.
Anna Paniszewa została zatrzymana 12 marca, kiedy wracała autokarem z Polski. Dzień wcześniej białoruskie MSW poinformowało o zatrzymaniu w Brześciu 43-letniego współzałożyciela organizacji polskiej szkoły w tym mieście w ramach postępowania karnego w sprawie „heroizacji przestępców wojennych”. Paniszewej grozi kara więzienia od lat 5 do 12. Andrzej Poczobut podkreślił, że mówiąc o przyszłości dyrektorki, to każdy scenariusz jest możliwy.
Czytaj więcej: „Prędzej piekło zamarznie”. Ministerstwo Spraw Zagranicznych odpowiada Białorusi
– Czy władze pójdą na to, aby odbył się proces? Czy zostanie zwolniona? Nie wiem. Nie znam tak daleko idących planów władzy. Faktem jest, że obecnie na Białorusi padają bardzo surowe wyroki pod byle jakim protestem – komentuje Poczobut.
W tym tygodniu śledczy prokuratury weszli na teren polskich szkół w Grodnie, Brześciu i Baranowiczach. „Polskie szkoły społeczne w Brześciu przeżyły nalot wszystkich możliwych instytucji – poza prokuraturą także sanepidu, straży pożarnej i urzędników ds. ideologii – poinformowała na Facebooku Andżelika Borys, prezes nieuznawanego przez władze Związku Polaków na Białorusi. Później w komentarzu dla Biełsatu Borys oświadczyła, że „Celem prokuratury jest walka z językiem polskim i polskością. Wpisuje się to w ogół represji”.
W ubiegłym tygodniu białoruskie ministerstwo spraw zagranicznych poleciło polskiemu konsulowi w Brześciu Jerzemu Timofiejukowi opuszczenie Białorusi w związku z jego udziałem w wyżej wymienionym wydarzeniu. W odpowiedzi Polska uznała w środę za persona non grata dyplomatę z ambasady republiki Białorusi w Warszawie. Dzień później z kolei białoruskie MSZ poleciło, aby dwóch polskich dyplomatów – konsul generalny w Grodnie i konsul z tej samej placówki – w ciągu 48 godzin opuściło terytorium Białorusi. Wiceszef polskiego MSZ, Marcin Przydacz, zapowiedział, że Polska – zgodnie z zasadą wzajemności – odpowie na tę nieuzasadnioną decyzję Mińska.
Czytaj więcej: Litwa zezwoliła na przyjazd 798 obywatelom Białorusi ze względów humanitarnych