We wtorek wieczorem w ramach wideokonferencji spotkali się prezydenci USA Joe Biden i Rosji Władimir Putin. „To nie była przełomowa rozmowa, może jedynie zwiększyła szansę na zachowanie status quo” — komentuje politolog dr Andrzej Pukszto.
Rozmowa odbyła się w związku z działaniami Rosji przy granicy z Ukrainą. Od kilku tygodni koncentrowane są tam rosyjskie wojska. Prezydenci nie spotkali się osobiście — Putin łączył się ze swojej rezydencji w Soczi, zaś Biden z Białego Domu. W udostępnionym przez rosyjskie media państwowe materiale wideo z początku spotkania było widać, że prezydenci rozmawiają bez udziału współpracowników.
Rozmowa prezydentów USA i Rosji rozpoczęła się we wtorek o godz. 17:07 czasu litewskiego. Informacja o jej zakończeniu pojawiła się po dwóch godzinach. Dziennikarze nie mogli śledzić jej przebiegu, udostępniony został jedynie początek spotkania. O przebiegu wideokonferencji można więc dowiedzieć się tyle, ile przekazano w komunikatach prasowych.
„Prezydent USA Joe Biden ostrzegł prezydenta Rosji Władimira Putina, że jeśli dojdzie do nowej rosyjskiej inwazji na Ukrainę, to USA wprowadzą dotkliwe sankcje, wyślą Ukrainie większą ilość uzbrojenia i wzmocnią wschodnią flankę NATO”— przekazał po zakończeniu rozmowy doradca Bidena ds. bezpieczeństwa narodowego, Jake Sullivan.
— Ta rozmowa nie zmieniła wiele. Biden przestrzegł Putina przed wszelkimi akcjami militarnymi wobec Ukrainy. Putin zaznaczył, że nie życzy sobie wprowadzania dodatkowych rodzajów broni do krajów wschodniej flanki NATO, jak również ostrzegł przed przyłączaniem Ukrainy do NATO, więc ta rozmowa nie wniosła wiele nowego. Może jedynie uspokojono trochę nastroje, zwiększono szansę na zachowanie status quo — uważa Andrzej Pukszto.
Czytaj więcej: Ukraina jest niezależna
Podczas wideokonferencji Bidena i Putina poruszono też tematy cyberbezpieczeństwa, w tym ataków typu ransomware, dialogu na temat strategicznej stabilności oraz współpracy na temat „problemów regionalnych, takich jak Iran”.
Jeszcze we wtorek prezydent USA miał zdać relację z rozmowy podczas telekonferencji z przywódcami Niemiec, Francji, Włoch i Wielkiej Brytanii, a później to samo ma zrobić w rozmowie z prezydentem Ukrainy, Wołodymyrem Zełenskim. Według zapowiedzi Sullivana przedmiotem dyskusji z sojusznikami ma być m.in. przyszłość Nord Stream 2 w razie rosyjskiej inwazji na Ukrainę.
— Nawet, jeśli kraje Europy Środkowo-Wschodniej nie otrzymują od Stanów Zjednoczonych takich gwarancji bezpieczeństwa, jakich by oczekiwały, nie ma wątpliwości, że to właśnie USA pozostają największym gwarantem bezpieczeństwa na wschodniej flance NATO. Oczywiście, teraz z uwagą obserwujemy również zmiany zachodzące w Niemczech, wiele osób wiąże nadzieję z nowym rządem w Berlinie — ocenia specjalista.
Przypomnijmy, że Bundestag wybrał w środę Olafa Scholza z Socjaldemokratycznej Partii Niemiec (SPD) na nowego kanclerza. Zastąpił on na tym stanowisku Angelę Merkel, która sprawowała ten urząd przez szesnaście lat.
— Jeśli chodzi o kwestie bezpieczeństwa energetycznego, myślę, że musimy jeszcze trochę poczekać, by przekonać się, jaka będzie polityka nowego rządu Niemiec. Jak wiemy, w piątek przybywa do Warszawy nowo mianowana minister spraw zagranicznych Niemiec, w niedzielę do Warszawy wybiera się kanclerz, więc można mówić o zwiastunach zmiany dotychczasowego kierunku, na konkretne posunięcia musimy jednak jeszcze poczekać — komentuje Pukszto.
Czytaj więcej: Litwa popiera Niemcy w sprawie Nawalnego