Więcej

    O tym, co boli i niepokoi młodych. Ważne przedstawienie Polskiego Teatru w Wilnie

    Relacje rodzic–dziecko, z nauczycielami, stosunek nauczycieli do uczniów, pierwsza miłość to tematy ponadczasowe, które są aktualne zarówno dzisiaj, jak i przed 20 laty – mówi reżyserka spektaklu „Robczik” Bożena Sosnowska. 10 maja odbyła się długo wyczekiwana premiera w wykonaniu Polskiego Teatru w Wilnie na nowej scenie Domu Kultury Polskiej.

    Czytaj również...

    Powieść „Robczik” Bartosz Połoński, obecnie udzielający się w wirtualnej rzeczywistości, napisał na początku XXI w. Trochę, jak wspomina, dla żartu. To była historia polskich nastolatków mieszkających na wileńskich osiedlach. Fabuła opierała się na relacjach maturzysty Darka Borejki z ekscentrycznym dilerem narkotykowym, tytułowym Robczikiem. Książka wpisuje się w kategorię powieści o dojrzewaniu. Opisuje pierwsze kontakty młodych osób z alkoholem, narkotykami czy natury seksualnej.

    Debiut gimnazjalistów

    20 lat później Bożena Sosnowska z Polskiego Teatru w Wilnie postanowiła przenieść tekst na deski teatru. Premiera odbyła się 10 maja w nowej sali Domu Kultury Polskiej w Wilnie. Większość ról zagrali uczniowie polskich klas gimnazjalnych.

    – Dla większości aktorów to był debiut na scenie. Można powiedzieć, że dali z siebie wszystko. Oczywiście, dostrzegłam, że pewne momenty były słabsze. Coś zrobili inaczej, niż było zaplanowane. Niemniej ich pracę oceniam na 10! Premierze zawsze towarzyszą emocje, pozytywna energia i adrenalina. Jestem z nich jednak bardzo dumna – mówi „Kurierowi Wileńskiemu” reżyserka spektaklu.

    Bartosz Połoński zaznaczył, że nie będzie ingerował w treść spektaklu. Pomógł reżyserce w ułożeniu historii, ponieważ oryginalna powieść okazała się zbyt obszerna i trzeba było dokonać skrótów. – Było to trudne zadanie, ponieważ chciałem podkreślić kontekst dorosłych osób, takich jak dyrektor, ksiądz czy baron narkotykowy, którzy mieli wpływ na życie dzieci. Z drugiej strony Bożena skupiała się na psychologii i doświadczeniach dzieci, co było kluczowe dla zrozumienia historii. W końcu się poddałem, ponieważ zdawałem sobie sprawę, że moje zmiany mogą zepsuć spektakl – wspomina w rozmowie z „Kurierem Wileńskim” autor książki.

    REŻYSERKA SPEKTAKLU: DLA WIĘKSZOŚCI AKTORÓW TO BYŁ DEBIUT NA SCENIE. MOŻNA POWIEDZIEĆ, ŻE DALI Z SIEBIE WSZYSTKO.

    Co boli i niepokoi

    W pracach nad spektaklem wziął udział aktor teatralny i filmowy Jan Dravnel, który pochodzi z Wilna, a obecnie pracuje w zespole teatru TR Warszawa. Dravnel przeprowadził z młodymi aktorami warsztaty aktorskie. Spektakl nie jest dosłowną adaptacją powieści, ponieważ powstawał równolegle z próbami, można powiedzieć – na żywca.

    – W trakcie pracy nad spektaklem aktorzy mieli za zadanie napisania własnych monologów. To miał być monolog wewnętrzny, dotyczący tego, co ich boli, niepokoi lub ewentualnie cieszy. O czym chcą mówić, ale nie mają odwagi. Właśnie z tych monologów wyłoniło się dużo tematów. Na przykład pierwsze trzy monologi, które pojawiają się na początku spektaklu, to są teksty aktorów. Tam zostały poruszone takie tematy, jak: depresja, relacja między mamą i córką, stosunki z nauczycielką. Z tych monologów wyłoniła się forma przedstawienia. Podstawą oczywiście była powieść, ale zaczerpnęliśmy z niej tylko te tematy, które są ważne dla aktorów i twórców – tłumaczy Bożena Sosnowska.

    Sceniczna interpretacja „Robczika” zaimponowała autorowi powieści. – Mimo że nie miałem możliwości uczestniczenia w próbach, po obejrzeniu spektaklu na premierze dostrzegłem pewne ważne elementy, o których nie myślałem, pisząc powieść. Zdałem sobie sprawę, że historia, którą stworzyłem, była opowieścią o skutkach dysfunkcyjnej rodziny i złego wychowania dzieci. Adaptacja teatralna pomogła mi ujrzeć tę tematykę w nowym świetle i zobaczyć, jak ważne jest poruszanie tego typu kwestii na scenie. Byłem zaskoczony, jak głęboko emocjonalny i przekonujący był spektakl, a widzowie byli poruszeni przedstawioną historią – zaznacza Połoński.

    Nowością na polskiej scenie teatralnej na Litwie było użycie leksyki nienormatywnej na scenie. Zdaniem reżyserki wulgaryzmy i język potoczny okazały się w pełni uzasadnione.

    – W przedstawieniu słyszymy slang młodzieżowy, gwarę wileńską. Nie było jednak moim celem, aby widz po spektaklu zapamiętał tylko zabawne momenty i przekleństwa lecące ze sceny. Z pewnością padną opinie, że być może tych przekleństw było za dużo. Wydaje mi się, że były one jednak subtelnie wkomponowane w sceny, aby podkreślić emocje oraz temat i miejsce, w którym odbywa się akcja spektaklu – mówi Sosnowska.

    – Chciałabym, aby widz siedzący w sali rozpoznał sytuację. Na zasadzie: miałem podobnie w szkole albo zachowywałem się jak jej przyjaciele. Być może ktoś, kto to widział na scenie, później w realnym życiu, w konkretnej sytuacji, zatrzyma się i powie „stop”. Rozumiem, że jedna sztuka nie zmieni rzeczywistości, ale jeśli zmieni się chociaż jedna osoba, to już będzie wielka sprawa – wyjaśnia swoje podejście Sosnowska.

    Jej zdaniem jej celem nie było zaszokowanie odbiorcy, tylko pokazanie tematów, które są zawsze aktualne.

    Czytaj więcej: Wielka premiera „Ordonówny” w Teatrze Starym [GALERIA]

    | Fot. Bartosz Frątczak, zw.lt

    Wileńskie realia

    Pewne obawy co do reakcji publiczności miał też Bartosz Połoński. – Przed premierą spektaklu byłem bardzo zdenerwowany, ponieważ Bożena zdecydowała się na przedstawienie tematów, które dotąd były tabu na wileńskiej scenie teatralnej. To problemy takie, jak: narkotyki, seksualność oraz użycie języka nienormatywnego. Co innego jest napisanie takich rzeczy w książce, kiedy się nie ma bezpośredniego kontaktu z czytelnikiem. Tutaj obawiałem się, że publiczność nie będzie gotowa na takie kontrowersyjne przedstawienie i reakcje na premierze będą negatywne – komentuje autor „Robczika”.

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Jak zaznacza Połoński, po obejrzeniu spektaklu był jednak pozytywnie zaskoczony i poruszony. – Bożena nie tylko zdołała uzasadnić ich obecność na scenie poprzez ukazanie ważnej problematyki społecznej, lecz także pokazała, że istnieją sposoby na przedstawienie trudnych tematów w atrakcyjny sposób: poprzez elementy musicalu, stand-upu i klasycznego teatru psychologicznego. Byłem zaskoczony, że trudne problemy zostały ukazane w sposób, który dotąd nie był przedstawiany na wileńskiej cenie teatralnej. Widownia oklaskiwała występ na stojąco. I to był sukces – dzieli się wrażeniami autor.

    Po przedstawieniu do Połońskiego podeszła nauczycielka jednej z wileńskich szkół. – Powiedziała mi, że przedstawienie pomogło jej zrozumieć wiele rzeczy o swoich uczniach, których nigdy wcześniej nie dostrzegała. Uświadomiła sobie, że ci, którzy używają wulgarnych słów lub wyrażają się dosadnie, często kryją głębokie problemy rodzinne. To, co wcześniej wydawało się jedynie brakiem kultury czy niedojrzałością, nabrało dla niej nowego znaczenia i zrozumienia. Ta refleksja dotknęła mnie bardzo głęboko, ponieważ uważam, że nasze społeczeństwo często odrzuca takich ludzi, nie próbując zrozumieć ich sytuacji, a tym samym skazując ich na trudne życie – dodaje nasz rozmówca.

    Zdaniem autora powieści sztuka teatralna może być odpowiednim narzędziem do dyskusji na tematy niewygodne lub kontrowersyjne. – W przypadku „Robczika” wydaje się, że przedstawienie pozwoliło publiczności spojrzeć na problemy młodzieży w sposób szczery i bezpośredni, a leksyka nienormatywna, tematyka narkotykowa i seksualna były integralnymi elementami tej opowieści – mówi z przekonaniem Połoński.

    Młodzi i tekst

    Powieść została napisana przed 20 laty, jednak młodzi odtwórcy głównych ról nie mieli problemu z jej odczytaniem. – Młodzi aktorzy potrafili nie tylko odnaleźć się w moim tekście, lecz nawet go wzbogacić, wychodząc poza granice, jakie stworzyłem w książce. Faktycznie, nie chodziło tu o kosmetyczne zmiany, takie jak aktualizacja technologiczna czy nowe gadżety. Młodzi aktorzy wprowadzili głębsze zmiany, dotykające backstory postaci oraz ich ukrytych motywacji. Dzięki ich pomysłom bohaterowie nabrali jeszcze większej głębi psychologicznej i stali się bardziej skomplikowani. Byłem pod wrażeniem, jak bardzo aktorzy ożywili moje postacie i ich historie. Chociaż powieść nie została jeszcze wydrukowana, zastanawiam się, czy wprowadzić te zmiany do mojego pierwotnego tekstu. Chętnie jednak wysłucham opinii redaktorki przed podjęciem ostatecznej decyzji. Obecnie pracujemy nad czwartym draftem – mówi Bartosz Połoński, którego książka w druku ma ukazać się jeszcze w tym roku.

    Reżyserka spektaklu, chociaż jest starsza od aktorów, a młodsza od autora, nie miała problemu z jej zrozumieniem. – Pewne momenty i sytuacje z początków nowego wieku pamiętam jeszcze z czasów mojej młodości, kiedy miałam lat 13–14. Bardzo dobrze rozumiem, co napisał Bartosz. Wychowałam się w dzielnicy Nowe Miasto, dlatego te postacie z książki są mi bliskie i dobrze znane – podkreśla Bożena Sosnowska.

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Czytaj więcej: Recenzja „Robczika”. Przerażające wołanie o pomoc. A kto pomoże?


    Artukul opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” Nr 21(61) 27/05-02/06/2023

    Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Afisze

    Więcej od autora

    Pogrzeb Nawalnego a rosyjska bierność

    Aleksiej Nawalny został pochowany przed dwoma tygodniami. Pożegnać się z czołowym rosyjskim opozycjonistą – mimo niewyobrażalnych utrudnień dokonywanych przez władze Rosji – przyszły tysiące osób. Gdy uświadomimy sobie obecne rosyjskie realia, gdzie za post w Facebooku można pójść do...

    25 lat obecności Polski w NATO. Historyczna wizyta Dudy i Tuska w USA

    „Dzisiejsza wizyta to ważny sygnał potwierdzający strategiczne relacje polsko–amerykańskie” — oświadczył prezydent Polski Andrzej Duda. „Polska jest i będzie solidnym i trwałym filarem społeczności transatlantyckiej” — zadeklarował premier Donald Tusk. „Ta historyczna wizyta upamiętniła 25. rocznicę przystąpienia Polski do...

    Dzień Odrodzenia Państwowości Litwy: to również święto mniejszości narodowych

    Przed 34 laty, 11 marca 1990 r., Rada Najwyższa Litwy ogłosiła przywrócenie niepodległości kraju. Litwa ponownie znalazła się na politycznej mapie świata. Z tej okazji w miniony poniedziałek przywódcy Litwy złożyli życzenia dla mieszkańców. „W ciągu tych dziesięcioleci niepodległości...

    W 1990 r. nie trzeba było tworzyć państwa litewskiego od podstaw. Choć problemów nie brakowało

    Patrząc z perspektywy czasowej na wydarzenia sprzed 34 lat, widać, że wówczas całe litewskie społeczeństwo torowało drogę ku własnej niepodległości. 24 lutego 1990 r., po 50 latach, odbyły się w pełni demokratyczne wybory do Rady Najwyższej. W następnych tygodniach,...