Pełniąca obowiązki premiera Ingrida Šimonytė z rana, po zebraniu przez organy państwowe wstępnych informacji, wydała oświadczenie, w którym napisała, że chociaż samolot upadł w terenie zabudowanym, to ofiar cywilnych udało się uniknąć. Zaapelowała również o zaufanie do instytucji państwowych badających sprawę. „Badania te odpowiedzą na pytanie o przyczynę incydentu. Spekulacje i domniemania nie pomogą w odkryciu prawdy” — napisała polityk.
Relacja świadka
Do tragicznego wydarzenia doszło ok. godziny 5:30 nad ranem. Mieszkaniec Lipówki Andrzej, który nie chciał upublicznić swojej tożsamości (jego imię i nazwisko są znane redakcji), powiedział w rozmowie z „Kurierem Wileńskim”, że ok. godz. 5:25 usłyszał bardzo szybko lecący samolot, który zostawił za sobą dużo światła. W pierwszej chwili nie wiedział oczywiście na 100 proc., że ma do czynienia z samolotem. Nie wykluczył, jak teraz wspomina, że mógłby to być spadający meteoryt.
— Po pięciu minutach usłyszałem syreny radiowozów, karetek pogotowia oraz straży pożarnej. Moje okna wychodzą w stronę lotniska. Zobaczyłem wówczas mniej więcej w odległości kilometra płomień oraz dym — wspomina wilnianin.
Andrzej informuje, że po zobaczeniu pożaru, obudził domowników oraz włączył radio, aby się dowiedzieć, co się stało.
— Przez pierwszą godzinę była cisza. Media milczały. Po pewnym czasie odebrałem telefon od kolegi z pytaniem, czy wszystko jest w porządku — wspomina poniedziałkowy ranek mieszkaniec Lipówki. Zdaniem rozmówcy incydent miał miejsce ok. 750 metrów od jego domu.
Ewakuowano 13 osób
Z danych policji i innych instytucji państwowych wynika, że samolot należący do hiszpańskiego przewoźnika „Swift Air” był wynajmowany przez niemiecką spółkę DHL. Na pokładzie były cztery osoby. Jedna z nich, hiszpański pilot, zginęła na miejscu. Co najmniej kolejnych dwóch trafiło do szpitala. Jeden z członków załogi do chwili zamknięcia numeru „Kuriera Wileńskiego” pozostawał zaginiony.
Z powodu upadku samolotu zapłonął blisko stojący dom mieszkalny, z którego ewakuowano 13 osób. W tym dwóch nieletnich. Policja poinformował, że są to wszyscy zarejestrowani w tym domu mieszkańcy. Mer Wilna Valdas Benkunskas oświadczył, że wszyscy zostali przetransportowani do hotelu. Po kilku godzinach strażakom udało się uporać z pożarem, ale nadal nie wiadomo, kiedy i czy w ogóle mieszkańcy powrócą do swego domu.
Reakcja służb. „Odpowiedzi nie będą szybkie”
Kilka państwowych instytucji równolegle wszczęło dochodzenia w celu wyjaśnienia przyczyny katastrofy. Szef Krajowego Centrum Zarządzania Kryzysowego (NKVC) Vilmantas Vitkauskas podczas porannej pilnej konferencji prasowej poinformował, że najprawdopodobniej mamy do czynienia z nieszczęśliwym wypadkiem. „Na razie okoliczności i przyczyny są badane, mówienie o jakichkolwiek wersjach jest przedwczesne” — powiedział dziennikarzom.
Tymczasem komisarz generalny policji Arūnas Paulauskas nie wykluczył, że doszło do aktu terrorystycznego. „Takiej wersji nigdy nie możemy odrzucić. To jest jedna z wersji, która ma zostać zbadana. Czeka nas dużo pracy. Sądzę, że oględziny miejsca katastrofy, zbieranie dowodów, może potrwać nawet cały tydzień. Odpowiedzi nie będą szybkie” — oświadczył funkcjonariusz. Po kilku godzinach komisarz powiedział, że ze wstępnych ustaleń wynika, iż w czasie katastrofy wewnątrz samolotu nie było pożaru.
W podobnym tonie wypowiedział się szef Departamentu Bezpieczeństwa Państwa Darius Jauniškis, który oświadczył, że wcześniej żadnych ostrzeżeń jego instytucja nie otrzymała. Dodał, że śledztwo szybko się nie zakończy. Podkreślił, że na obecnym etapie nie można wykluczyć żadnej z wersji. W tym również ataku terrorystycznego.
Bez paniki
O incydencie wypowiedzieli się również czołowi litewscy opinion-makerzy. „Miejmy nadzieję, że samolot DHL upadł nie z powodu dywersji rosyjskich agentów. Jeśli nie, to oznacza, że wojna dotrze i na Litwę” — napisał w Facebooku znany litewski dziennikarz i publicysta Rimvydas Valatka.
Analityk ds. bezpieczeństwa, który od lat monitoruje przypadki wojny hybrydowej Rosji skierowanej przeciwko Zachodowi Marius Laurinavičius napisał, że oczywiście nie możemy wykluczyć dywersji rosyjskiej, jednak na obecnym etapie najlepiej zachować spokój i nie popadać w panikę. „Takie spekulacje są tym, czego chce Rosja, zwłaszcza wtedy, kiedy katastrofa nie jest powiązana z sabotażem” – napisał w sieci społecznościowej ekspert.
W poniedziałek po popołudniu prezydent Gitanas Nausėda wraz z dyplomatami Niemiec oraz Hiszpanii odwiedził miejsce katastrofy. Wcześniej głowa państwa odniosła się do tragedii w sieciach społecznościowych. „Dochodzenie, które prowadzą zawodowcy w swoich dziedzinach, trwa. Nie mam żadnych wątpliwości, że wszystko dogłębnie zostanie wyjaśnione i ustalone. Jesteśmy i musimy być gotowi na różne sytuacje. Nie wiemy, jakie będą wnioski dochodzenia, ale jedno jest pewne — nigdy się nie poddamy panice i nie podejmiemy decyzji bez oparcia w faktach” — napisał na Facebooku prezydent.
Czytaj więcej: W Wilnie spadł samolot, jeden z członków załogi zginął. Rozmówca „Kuriera”: „Zostawił po sobie dużo światła”