Więcej

    Chińczycy na wojnie z Ukrainą. Geopolityczne konsekwencje

    Zdobycie przez Ukrainę dowodu – w postaci jeńców – że Chiny wspierają Rosję w wojnie nie tylko gospodarczo, może mieć duży wpływ na dalszy bieg konfliktu. Pekin ostatecznie odpada jako potencjalny mediator, a Waszyngton ma ważki powód, żeby wspierać Kijów przeciwko faktycznemu blokowi rosyjsko-chińskiemu, wspieranemu dodatkowo przez reżimy Korei Północnej i Iranu.

    Czytaj również...

    Armia ukraińska 8 kwietnia wzięła do niewoli dwóch obywateli Chin, którzy walczyli po stronie Rosji w obwodzie donieckim. Wang Guangjun i Chang Renbo zostali przesłuchani przez SBU.

    Według obu obcokrajowców zostali oni schwytani podczas swojej pierwszej misji bojowej. Jeden z nich został zwerbowany przez przedstawiciela Rosji w Chinach i przybył do Moskwy w lutym 2025 r., tam podpisał kontrakt – twierdzi SBU. Drugi udał się do Rosji w grudniu 2024 r. „w celach turystycznych” i będąc już w kraju, odpowiedział na internetowe ogłoszenie o kontrakcie z płatnością w wysokości 2 mln rubli.

    Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski oświadczył, że ukraiński wywiad ma informacje o co najmniej 155 żołnierzach chińskich, którzy walczą w rosyjskich siłach zbrojnych przeciwko Ukrainie. Jego zdaniem władze w Pekinie wiedzą, iż Moskwa rekrutuje chińskich obywateli na wojnę.

    Pekin nie przeszkadza Rosji w werbowaniu Chińczyków

    Dlaczego obywatele Chin walczą dla Rosji? Największą pokusą wydają się względy finansowe. Ogłoszenia publikowane w chińskich mediach społecznościowych sugerują pensje, które przekraczają średni miesięczny dochód (poza głównymi miastami Chin). W sekcjach komentarzy do ogłoszeń o pracę na pierwszym miejscu pojawiają się pytania o wynagrodzenie, a następnie pytania o wymagany poziom znajomości języka rosyjskiego.

    W chińskim Internecie pełno reklam po rosyjsku z chińskimi napisami, gdzie mówi się, że rekruci mogą otrzymać premię za podpisanie kontraktu z wojskiem w wysokości od 7 tys. do 21 tys. dolarów amerykańskich i miesięczny dochód w wysokości ok. 2400 dolarów.

    W wywiadzie opublikowanym miesiąc temu na YouTubie dziennikarz Chai Jing rozmawia z Chińczykiem, który był na linii frontu z rosyjskimi żołnierzami. Najemnik powiedział, że dołączył do rosyjskich wojsk pod koniec 2023 r., podróżując do Rosji na podstawie wizy turystycznej. Mówił o trudnościach, jakie on i inni zagraniczni żołnierze napotykali w swoich rosyjskich jednostkach, w tym o barierze językowej i rasizmie. Bojownik powiedział, że wcześniej służył w chińskim wojsku, a na jego decyzję o wstąpieniu do rosyjskiej armii wpłynęły obietnice nagród pieniężnych. Powiedział też, że kierowała nim chęć zdobycia doświadczenia wojskowego.

    Pekin jest najbliższym partnerem Moskwy. Zachodni urzędnicy twierdzą, że odegrał ważną rolę we wspieraniu gospodarczym Rosji podczas wojny. Jednak Chiny powstrzymały się od wysyłania pomocy wojskowej.

    Chińskie ministerstwo spraw zagranicznych wezwało swoich obywateli do trzymania się z dala od wojny i nazwało twierdzenie Zełenskiego, że duża liczba ludzi z ChRL jest wysyłana do walki, „całkowicie bezpodstawnym”. Chiński rząd może i nie zezwala oficjalnie na udział najemników w Ukrainie, ale przymyka oczy na to, że Rosja rekrutuje obywateli ChRL. Chińskie władze nie podejmują wysiłków w celu powstrzymania tego zjawiska.

    Internet w Państwie Środka jest silnie cenzurowany, a media społecznościowe są ściśle monitorowane i kontrolowane przez władze. Tymczasem pojawia się wiele postów zachęcających ludzi do wstąpienia do rosyjskiej armii – bez problemu są masowo udostępniane.

    Zachód vs. oś Pekin–Moskwa

    Od początku pełnoskalowej inwazji Rosji na Ukrainę w lutym 2022 r. Chiny utrzymywały stanowisko „prorosyjskiej neutralności”, charakteryzujące się retorycznym wsparciem dla obaw Moskwy o bezpieczeństwo, unikając jednocześnie bezpośredniego zaangażowania wojskowego. Pekin wielokrotnie podkreślał szacunek dla suwerenności terytorialnej i negocjacji pokojowych, przedstawiając się jako potencjalny mediator.

    Podejście to zaczęło jednak ulegać erozji w latach 2023–2024, gdy presja Zachodu na Chiny wzrosła, a strategiczne partnerstwo chińsko-rosyjskie pogłębiło się pod względem gospodarczym i wojskowym. Wysyłanie żołnierzy na wojnę – nawet jeśli ma to taki pośredni charakter – może służyć jako sygnał strategicznej solidarności z Rosją oraz test determinacji USA i NATO. W miarę nasilania się napięć związanych z Tajwanem Pekin może postrzegać Ukrainę jako zastępcze pole bitwy do oceny zachodniej reakcji wojskowej, zdolności nadzoru i progów eskalacji.

    Niezależnie do kwestii chińskich najemników wiadomo, że chińscy oficerowie pojawiają się na tyłach sił rosyjskich za zgodą Pekinu, aby studiować taktykę wojenną. Ukraińskie pole bitwy oferuje chińskim siłom specjalnym i pracownikom wywiadu rzadką okazję do zdobycia rzeczywistego doświadczenia w walce z technologiami i doktrynami szkoleniowymi NATO. Mogłoby to posłużyć do zwiększenia zdolności Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej (ChALW) w zakresie wojny hybrydowej i nieregularnej.

    Pekin może kalkulować, że jego zaangażowanie na Ukrainie wprowadziłoby niepewność do strategii NATO i potencjalnie nadwerężyłoby transatlantycką jedność. Mógłby także dążyć do odwrócenia uwagi Stanów Zjednoczonych od ich priorytetów w regionie Indo-Pacyfiku.

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Amerykańska presja na sojuszników

    Dla Kijowa zaangażowanie Chin oznacza niebezpieczne rozszerzenie wojny. Może zmusić Ukrainę do ponownej oceny swoich strategii na polu bitwy, przewidywania zaawansowanych chińskich technologii i zmagania się z bardziej złożoną siecią sojuszy. Z drugiej strony taki rozwój wydarzeń może zwiększyć dyplomatyczną przewagę Ukrainy, przedstawiając jej walkę nie tylko jako obronę przed rosyjską agresją, lecz także jako część globalnego demokratycznego frontu przeciwko autorytarnej inwazji.

    Szczególnie jest to ważne w kontekście amerykańskim. Dla USA to Chiny są największym zagrożeniem, nie Rosja. Jeśli oba te kraje występują wspólnie, wojna na Ukrainie staje się już wojną nie tylko z Moskwą, lecz także z Pekinem. A więc warta jest zaangażowania sił przez USA. Uznanie, że to walka nie z Rosją, ale z blokiem rosyjsko-chińskim prawdopodobnie przyspieszyłoby wysiłki USA i NATO na rzecz dalszego dozbrajania Ukrainy, zwiększania wydatków obronnych i ponownego przeanalizowania postawy sił zbrojnych zarówno w Europie, jak i na Indo-Pacyfiku.

    Stany Zjednoczone mogłyby wykorzystać ten moment do wywarcia presji na sojuszników, zwłaszcza w krajach tzw. globalnego Południa, by ponownie rozważyli swoje relacje z Chinami i Rosją. Może to też spowodować nałożenie nowych sankcji lub kontroli eksportu na chińskie podmioty wspierające rosyjskie działania wojenne.

    Czytaj więcej: Kanał Panamski czy Amerykański? Trump uderza w Chiny


    Artykuł opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” Nr 16 (45) 19-25/04/2025

    Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Afisze

    Więcej od autora

    Szarża Farage’a. Rewolucja na Wyspach?

    To był poważny sprawdzian dla premiera Keira Starmera z Partii Pracy oraz Kemi Badenoch stojącej od niedawna na czele Partii Konserwatywnej. To była też pierwsza okazja, aby sprawdzić, czy...

    Najdłuższa wojna na Bliskim Wschodzie dobiega końca

    „PKK wypełniła swoją historyczną misję” i doprowadziła „kwestię kurdyjską do punktu, w którym może ona zostać rozwiązana poprzez demokratyczną politykę” – oświadczyło kurdyjskie ugrupowanie Partia Pracujących Kurdystanu (Partiya Karkerên...

    Dżihad nad Zatoką Gwinejską. Nowy front wojny Rosji z Zachodem

    W wyniku długotrwałych rebelii w Burkina Faso i Nigrze grupy powiązane z Państwem Islamskim i Al-Kaidą przejęły – często wykorzystując długotrwałe konflikty etniczne lub lokalne spory polityczne, a także...