Donald Trump w niedzielnym wywiadzie dla NBC oświadczył, że są spore szanse na zawarcie pokoju między Rosją a Ukrainą. „Uważam, że jesteśmy bliżej z jedną ze stron i może nie tak blisko z drugą. Nie chciałbym mówić, z którą jesteśmy bliżej, ale zrobiliśmy interes dla Amerykanów. To było dobre. Udało nam się zdobyć metale ziem rzadkich” — oświadczył prezydent USA.
Plan Trumpa
Trump niejednokrotnie zapowiadał, że jego celem jest jak najszybsze zakończenie konfliktu w Ukrainie. Prezydent USA podawał różne terminy. Na razie żaden się nie sprawdził. Powstaje zatem pytanie, czy wszelkie próby Trumpa w tym temacie poniosły fiasko.
— Nie sądzę, aby plan Donalda Trumpa poniósł fiasko, bo od samego początku jego planem była pomoc Rosji zakończenia wojny na jej warunkach. Można w pewnym sensie powiedzieć, że ta część planu w dużym stopniu została zrealizowana. Jeśli weźmiemy plan zaproponowany przez USA, to powiedziałbym, że tam nawet nie zostało zapisane to, czego chce Rosja, tylko ten plan został napisany w Moskwie. To jest plan, który został podyktowany dla Steve’a Witkoffa (specjalny wysłannik Donalda Trumpa na Bliskim Wschodzie — przyp. red.), a później Trump to nazwał swoim planem — w rozmowie z „Kurierem Wileńskim” twierdzi Marius Laurinavičius, analityk ds. Rosji.
Rozmówca sądzi, że planu nie udało się do teraz wcielić w życie wyłącznie dlatego, że nie odpowiada ani Ukrainie, ani Unii Europejskiej. Poza tym, jego zdaniem, Rosja nie mogła przystąpić do rozmów, dopóki ukraińscy żołnierze byli w obwodzie kurskim.
— Trzeba zrozumieć, że w czasie wojny te procesy nie idą tak szybko, jakby komuś się chciało. Nikt nie jest w stanie powiedzieć, kiedy to nastąpi, czy po kilku tygodniach, czy kilku miesiącach. Tym niemniej, wszystko idzie ku temu, że zostanie podpisany rozejm, a później nastąpi też jakiś pokój. Niestety, ten pokój nie będzie przychylny dla Ukrainy — ocenia Laurinavičius.
Zła wiadomość
Analityk sądzi, że wymuszony pokój na Ukrainie jest również złym sygnałem dla Litwy i Europy.
— Moim zdaniem sam Trump to bardzo zła wiadomość dla Europy, Litwy i całego świata demokratycznego. Już o tym mówiłem, że wszystko, co teraz dzieje się z Ukrainą, to analogia z paktem Ribbentrop-Mołotow. Oczywiście w mniejszej skali. Nie dotyczy całej Europy. Celem Trumpa jest wznowienie relacji z Rosją. Trzeba zrozumieć, że dla Trumpa najważniejszy nie jest pokój. Pokój jest tylko narzędziem do wznowienia kontaktów z Rosją. On mógłby teoretycznie wznowić relacje i bez pokoju, ale byłoby trudniej. Trudno odwołać sankcje, kiedy trwa nadal wojna — dodaje rozmówca.
Władze Rosji w ubiegłym tygodniu zapowiedziały, że ogłaszają zawieszenie broni od północy z 7 na 8 maja do północy z 10 na 11 maja. Strona ukraińska oświadczyła, że mają kontrpropozycję, czyli bezwarunkowe zawieszenie broni na okres 30 dni. „Bezwarunkowe zawieszenie broni to model zaproponowany przez Amerykanów. Podążamy za nim. Od tej lub innej daty, najlepiej wcześniej. Tak, spróbujmy na 30 dni. Dlaczego 30-dniowe zawieszenie broni? Ponieważ niemożliwe jest uzgodnienie czegokolwiek w ciągu trzech, pięciu, siedmiu dni” — oświadczył w minioną sobotę Wołodymyr Zełenski.
Następnego dnia prezydent Ukrainy podczas wizyty w Czechach oświadczył, że rozejm z Rosją jest możliwy w każdej chwili. Z kolei Władimir Putin oświadczył, że jego kraj posiada wystarczająco sił oraz środków, aby doprowadzić wojnę z Ukrainą do „logicznego zakończenia z potrzebnym sobie (Rosji – od aut.) rezultatem”.
Czytaj więcej: Ekonomista: „Cel Donalda Trumpa jest gospodarczy, a nie polityczny”