Jeszcze wiele jubileuszy będzie miała Wileńska Szkoła Średnia im. Joachima Lelewela, dawna „Piątka”, lecz bardziej wspaniałego prezentu, jaki ma z okazji jubileuszu 70-lecia, chyba nie otrzyma. Bo trudno wyobrazić coś bardziej wartościowego na taką okazję niż książka „Zawsze wierni »Piątce«”.
Kronika 70-lecia Wileńskiej Szkoły Średniej im. Joachima Lelewela” autorstwa zasłużonej wileńskiej dziennikarki Krystyny Adamowicz, absolwentki tej szkoły z roku 1956.
Od dnia 29 marca, gdy w DKP podczas spotkania w ramach 25-lecia czterech kół ZPL, została przedstawiona 300-stronicowa książka, poświęcona zarówno dziejom pierwszej po wojnie polskiej szkoły w Wilnie, jak też losom jej nauczycieli i uczniów, w wielu przypadkach niewymownie tragicznych.
Edyta Zubel, obecna dyrektor „Piątki” w słowie wstępnym podkreśla:
„Jestem dumna, że szkoła, którą mi przyszło kierować, powstała na bezcennych fundamentach wspaniałych tradycji polskiego szkolnictwa Wilna”. Zaś przewodniczący AWPL, europarlamentarzysta Waldemar Tomaszewski uzupełnia: „To wychowankowie tej szkoły w pierwszych latach powojennych zasilili szeregi nauczycieli szkół polskich. To jej zawdzięczamy odradzanie polskiej inteligencji, wyniszczonej przez kolejnych okupantów Wileńszczyzny”.
Warto dodać, że mama Waldemara, nauczycielka z 55-letnim stażem, Jadwiga Tomaszewska z Raguckich ukończyła „Piątkę”. Wzruszające przesłanie złożył ksiądz Tadeusz Jasiński, absolwent tej szkoły:
„Drogi Czytelniku, przed Tobą książka. Niech ona towarzyszy podróży Twej pamięci do lat być może trudnych, ale jakże pięknych”.
Z kolei Wacław Baranowski, dyrektor „Piątki” w latach 1980-2007 trafnie napisał: „Historię szkoły tworzą nauczyciele, wysławiają – uczniowie”. Rzadko się o tym wspomina, a przecież dała Litwie dwóch laureatów Nagrody Nobla. Są to poeta Czesław Miłosz i fizjolog Andrzej Schally, uczniowie Wileńskiego Gimnazjum im. Króla Zygmunta, którego spadkobierczynią stała się „Piątka”, pisarz Tadeusz Konwicki, swą twórczością często nawiązujący do Ziemi Wileńskiej.
Z omawianej książki dzisiejsze pokolenie młodzieży dowie się, jakich tragedii doświadczyli uczniowie tamtych lat. W swych wspomnieniach śp. Jadwiga Kudirko (Jagoda Ambrożewicz), wieloletnia dziennikarka „Czerwonego Sztandaru”, nazywa ich pokoleniem bez wczesnej młodości. Wraca pamięcią do epizodu z 1946 r., jakiego nie zapomniała przez całe życie:
„Podczas lekcji pod filharmonię, czyli naszą szkołę, podjechała ciężarówka, w której już siedzieli rodzice jednej z naszych koleżanek. Wojskowi wtargnęli do klasy, zabrali ją i posadzili do ciężarówki razem z rodzicami. To był szok…”.
A przecież areszty i wywózki uczniów „Piątki” na „białe niedźwiedzie” trwały jeszcze przez długie lata, prawie do śmierci Stalina w 1953 r. Ich ofiarą stała się też Krysia Rzewuska z Kolonii Wileńskiej, bliska koleżanka Jagody oraz Haliny Kalwajt (Lala Hołub).
Wiosna 1948 r. zapowiadała się w życiu Krysi szczęśliwie:
„Oto ja zdobyłam świadectwo ukończenia polskiej szkoły i przede mną cały świat jest otwarty” — tak rozmyślała dziewczyna, idąc ulicami miasta. I już wkrótce jej światem stały się zimne przestworza Syberii, dokąd została wywieziona razem z matką. Dopiero w 1956 obie mogły wyjechać do Polski, pomijając Wilno. Krystyna przy każdej okazji przyjeżdża do Wilna. A tych okazji jest sporo, bo przecież znana jest tradycja dorocznych spotkań absolwentów „Piątki”, świętowanie okrągłych jubileuszy szkoły. Również Stanisława Kowalewska-Kociełowicz doznała zesłańczego losu „sybiraczki”. Obecnie mieszka w Szczecinie. Jest wiceprezesem Stowarzyszenia Łagierników Żołnierzy AK oraz prezesem Zarządu Okręgu Szczecińskiego Światowego Związku Żołnierzy AK.
Tak wielu znanych ludzi wyszło z murów „Piątki”, że o wszystkich trudno wspomnieć, jednak pominąć wilniuka z Ginejciszek, absolwenta z roku 1954, Stefana Śnieżkę nie sposób. Wybitny prawnik, działacz „Solidarności”, internowany w 1981 r., zastępca prokuratora generalnego RP przy premierze Tadeuszu Mazowieckim, również nie zapomina Wilna i swojej szkoły.
Z późniejszych lat pamięta się nazwiska Choroszewskich, Tuliszewskich oraz założycieli „Wilii” jak np. Barbara Garszko-Rogala. A z jeszcze późniejszych absolwentów też jest sporo znanych osób jak np. uzdolniona poetka i tłumaczka Alicja Rybałko i in.
Jako datę narodzin tej najstarszej w Wilnie polskiej szkoły uważa się rok 1944, a dokładniej 14 października 1944 r. W tym dniu nauczyciele — a większość z nich podczas wojny prowadziło tajne komplety — zgromadzili się na posiedzenie pierwszej rady pedagogicznej zwołanej przez Jadwigę Czarnecką-Turkowską, ur. w Omsku w r. 1889, pedagoga o niezwykłym losie, córkę powstańca styczniowego, pierwszą panią dyrektor nowo powstałej szkoły.
Ze wspomnień Zbigniewa Rymarczyka, nauczyciela fizyki, później zastępcy dyrektora (ponad 50 lat oddał „Piątce”) dowiadujemy się, jak od roku 1948 zaczyna się proces likwidacji polskiej szkoły, staje się rosyjsko-polską. Argument: Polaków na Litwie już nie ma — wszyscy wyjechali do Polski. A jednak ci, którzy pozostali w Wilnie, nie odeszli od polskości, pragnęli kształcić swoje dzieci w języku ojczystym. Dzięki nim uratowano pion polski, następnie wzmocniono go i od 1997 r. jest to już polsko-rosyjska szkoła ze znaczną przewagą klas polskich.
Cieszy, że ostatnie dziesięciolecie jest pomyślne w życiu „Piątki”. Absolwenci i uczniowie starszych pokoleń, którzy zaangażowali się do tworzenia kroniki „Piątki” i przekazali swe wspomnienia, pamiętniki, informacje, zdjęcia, a w szczególności tacy, jak Jan Pakalnis, wierny kronikarz dziejów swojej ukochanej „budy” na Antokolu, spłacili w ten sposób dług wdzięczności jej pierwszym dyrektorom i nauczycielom, dzięki którym ta polska placówka oświatowa mimo dziejowych burz przetrwała.