W nocy ze środy na czwartek w Wilnie przy al. Savanorių 215A spłonął dom należący do rodziny Jarosława i Barbary Szafranowiczów. Matka rodziny zdążyła uratować swoje dzieci, w wieku 8 lat (dziewczynka) i 18 lat (chłopak).
Ale mienia nie udało się uratować. W jednej chwili stracili cały dobytek. Mimo sprawnej akcji strażaków nie udało się uratować dachu, który uległ znacznemu spaleniu, spalił się też garaż i znajdujący się w nim samochód. Ich dorobek życia zniszczył ogień.
— Moja siostra nadal jest w szoku. Pożar prawdopodobnie spowodowało zapalenie samochodu w garażu. Za ścianą spała siostra, która po usłyszeniu wybuchu zdążyła zabrać dzieci i wybiec boso na podwórko. Niczego nie udało się uratować. Ogień bardzo szybko rozprzestrzeniał się i to, czego nie pochłonął ogień, zniszczył dym — opowiada Jolanta Nawicka, siostra Barbary Szafranowicz.
Jak mówi, rodzina niedługo mogła cieszyć się swoim nowym domem, wprowadziła się do niego dopiero w grudniu 2014 roku.
Mieszkające w budynku osoby nie mają obecnie możliwości powrotu do swojego domu. Koszty remontu częściowo spalonego budynku przekraczają możliwości finansowe jego mieszkańców. Teraz próbują podnieść się po tym niespodziewanym ciosie. Pomagają im bliscy, przyjaciele, sąsiedzi. Obecnie największym ich pragnieniem jest jak najszybsza odbudowa domu — głównie dachu. Pomóc mogą również wszyscy ludzie dobrego serca.
— Trudno im będzie stanąć od nowa na nogi, gdyż na to, żeby wybudować swój własny dom, w banku zaciągnęli pożyczkę, którą muszą oddawać przez kolejnych 20 lat. Mąż siostry pracował w Norwegii, ale gdy dowiedział się o nieszczęściu, od razu postanowił wrócić. Obecnie jest w drodze powrotnej do domu — mówi Jolanta Nawicka.
Natychmiast uruchomiona została pomoc dla rodziny poszkodowanej. Do akcji pomocy włączyła się najbliższa rodzina poszkodowanych, sąsiedzi i wielu ludzi dobrej woli.
— Dziękuję wszystkim, którzy udzielili pomocy poszkodowanej rodzinie. Jesteśmy bardzo wdzięczni uczniom oraz gronu pedagogicznemu Gimnazjum im. Adama Mickiewicza w Wilnie, którzy pomagają nie tylko materialnie, ale też fizycznie. Dziękujemy także rodzicom i pedagogom przedszkola „Źródełko”, do którego uczęszcza siostrzenica. Wszystkim, którzy nie są obojętni wobec cudzej biedy „Bóg zapłać” — dziękuje Jolanta Nawicka.
Obecnie rodzina pogorzelców mieszka w domu udostępnionym przez brata. Jarosław i Barbara Szafranowiczowie wierzą, że przy pomocy ludzi życzliwych uda im się odbudować zniszczony dom rodzinny. Apeluje w związku z tym o jakąkolwiek pomoc.
W tej chwili pogorzelcy najbardziej potrzebują drewnianych materiałów budowlanych i pokrycia dachu. Bez remontu dachu nie mogą oni bowiem wrócić do swojego domu. W dalszej kolejności trzeba wymienić plastikowe okna, które wykrzywiły się w pożarze na skutek bardzo wysokiej temperatury. Również podłogi i ściany w mieszkaniu nadają się do generalnego remontu.
Niezbędne są ubrania dziewczęce (8-latka, rozmiar butów nr 33), chłopięce (rozmiar ubrań L, XL, rozmiar butów nr 45), kobiece (rozmiar ubrań L, XL, rozmiar butów nr 42).
Rzeczy można zostawić na recepcji Domu Kultury Polskiej w Wilnie (Naugarduko 76).
Finansowo wesprzeć rodzinę można robiąc przelew na konto Fundacji AD BONUM:
AD BONUM, VšĮ
A.s. LT10 7300 0101 3358 8276 z dopiskiem „Parama po gaisro” („Pomoc pogorzelcom”).
***
Redakcja „Kuriera Wileńskiego” dołącza się do prośby o pomoc dla pogorzelców z al. Savanorių 215A. Każdy, kto jest w stanie pomóc w odbudowie domu państwa Szafranowiczów, niech pomoże!