Prezydent Korei Południowej Park Geun Hie ogłosiła w czwartek, że prom Sewol, który zatonął w kwietniu ub. r., w wyniku czego utonęły 304 osoby, zostanie wydobyty na powierzchnię, „jak tylko będzie to możliwe”. Od roku domagają się tego rodziny ofiar.
„Podejmę konieczne kroki, żeby wydobyć prom, jak tylko będzie to możliwe” – powiedziała szefowa państwa podczas wizyty na wyspie Jindo. Dokładnie w czwartek mija rok od zatonięcia promu Sewol.
Rodziny żądają wydobycia jednostki na powierzchnię. Koszt tej operacji szacowany jest na 110 mln dolarów.
Śledztwo wykazało, że do zatonięcia przyczyniło się wiele czynników – od przeciążenia jednostki ładunkiem po niekompetencję załogi. Kapitan został uznany za winnego zaniedbania obowiązków i skazany na 36 lat więzienia, a szef firmy-operatora promu dostał 10 lat więzienia. Inni przedstawiciele przedsiębiorstwa żeglugowego Chonghaejin Marine zostali skazani na kary od trzech do sześciu lat pozbawienia wolności za malwersacje i zaniedbania.
Przeciążony prom Sewol zatonął podczas rejsu z portu Incheon na wyspę Czedżu w Korei Południowej, stanowiącą popularny cel wycieczek turystycznych. Prom wypłynął z 3 606 tonami towarów i samochodów na pokładzie; to ponad trzy razy więcej niż wynosi zalecana maksymalna masa ładunków.
Po tej największej od lat katastrofie morskiej w Korei Południowej w ogniu krytyki znalazła się prezydent Park i jej rząd. Krytykowano m.in. źle przeprowadzoną akcję ratunkową, podczas której udało się uratować tylko 172 spośród 476 pasażerów statku.
(PAP)