Więcej

    Krzyżowa droga uczciwego znalazcy znalezionej gotówki w bankomacie

    Czytaj również...

    Znalezione pieniądze najlepiej jest zostawić na miejscu i zaczekać, aż bankomat je „połknie” je z powrotem Fot. Marian Paluszkiewicz
    Znalezione pieniądze najlepiej jest zostawić na miejscu i zaczekać, aż bankomat je „połknie” je z powrotem Fot. Marian Paluszkiewicz

    Do redakcji zgłosił się wilnianin Krzysztof, który przez przypadek wziął cudze pieniądze z bankomatu i chciał je zwrócić. Nasz czytelnik chce innych właścicieli kart płatniczych uprzedzić, żeby nie popełnili takiego błędu i nie wzięli do rąk cudzych pieniędzy. Najlepiej jest je zostawić i zaczekać, aż maszyna przyjmie je z powrotem.

    — W końcu sierpnia wstąpiłem do banku Swedbank na ulicy Niemieckiej, żeby pobrać gotówkę ze swojej karty kredytowej. Czekając w kolejce nie zwróciłem nawet uwagi, kto przede mną pobierał pieniądze. Nie wiem nawet, czy to był mężczyzna, czy kobieta. Gdy człowiek odszedł od bankomatu, od razu ja podszedłem. Na ekranie zobaczyłem napis „Trwa naliczanie gotówki”, a po kilku sekundach bankomat wydał 200 euro. Od razu dla mnie był to szok, nie zrozumiałem, skąd te pieniądze, gdyż nie zdążyłem nawet włożyć swojej karty. Wziąłem te pieniądze i wybiegłem na zewnątrz szukać właściciela. Niestety, nikogo już nie zobaczyłem — powiedział Krzysztof, zamieszkały przy ul. Naugarduko.

    Mężczyzna, który wziął z bankomatu cudze pieniądze, zwrócił się do dyżurnego w banku i opowiedział, co się wydarzyło.
    — Dyżurna od razu zadzwoniła do administracji banku. Przyszli jej przedstawiciele i zaproponowali mi, żebym te pieniądze im oddał. Miały być przelane na konto banku i jak znajdzie się ich właściciel, zostaną mu przekazane. Pomyślałem — może tak, a może i nie. Wiedząc, jakie przekręty teraz robią banki, poprosiłem, żeby wezwano kierowniczkę banku. Przyszła, ale nie zaprosiła mnie nawet do gabinetu, a przecież są to sprawy finansowe. Zaproponowała mi zostawić te pieniądze w banku. Zgodziłem się na to. Podszedłem do okienka, żeby oddać pieniądze. Poproszono mnie o paszport, ale nie miałem go przy sobie, jedynie legitymację emeryta. Nie pasowała. Więc powiedziałem, że jutro wrócę z pieniędzmi i paszportem — zaznaczył Krzysztof.

    Jak mówi, następnego dnia wziął paszport, pieniądze i udał się do banku.

    — Pomyślałem, że nie oddam tych pieniędzy bankowi, ale prosto w ręce właściciela. Przyszedłem do banku i powiedziałem, że gdy zwróci się właściciel tych pieniędzy, to żeby przekazali mu moje dane, które zostawiłem, a ja osobiście mu przekażę pieniądze. To wszystko napisałem na piśmie i zostawiłem w banku. Powiedziano, że tak zrobić nie można, gdyż bank nie ma prawa ujawniać ani moich danych dla właściciela tych pieniędzy, ani danych właściciela dla mnie. Wtedy powiedziałem, żeby do mnie zwróciła się policja. Po półtora miesiąca otrzymałem telefon od policji. Bank całą tę sprawę przekazał do ich gestii. Zadzwonił do mnie śledczy Vitalij Kovalevskij z 3 wileńskiego komisariatu. Spotkał mnie z teczką dokumentów i z wilczym wzrokiem, a przecież miał na piśmie moją prośbę, że chcę zwrócić pieniądze. To pismo policji przekazał bank. Niestety, nie brano tego pod uwagę — twierdzi nasz czytelnik.

    Mężczyzna poczuł się tak, jakby to on te pieniądze ukradł i nie chce zwrócić, a przecież jest odwrotnie — to on szuka właściciela.

    — Cała sprawa została przekazana do prokuratury, ale ja mam papier, na którym czarno na białym jest napisane, że chcę zwrócić pieniądze właścicielowi. Śledczy powiedział mi, że na dochodzenie tej sprawy wydano 600 euro. Oddałem pieniądze śledczemu, ale pod jednym warunkiem, że gdy zgłosi się właściciel, od razu mnie powiadomi. Dzisiaj jeszcze się nie odnalazł. Chciałbym, żeby z mojej historii jak najwięcej ludzi wyciągnęło wnioski. W żadnym wypadku nie bierzcie cudzych pieniędzy z bankomatu, jeżeli ktoś je zapomni. Jak się dowiedziałem, po pewnym czasie bankomat zabierze je z powrotem, a wy zaoszczędzicie sobie dużo nerwów. Bank powinien by na nowo przepatrzyć swoje przepisy, żeby uczciwy człowiek nie musiałby pokonywać krzyżowej drogi — podsumował.

    Jak poinformował „Kurier” Saulius Abraškevičius, rzecznik prasowy banku „Swedbank”, każdemu zdarza się być czasem nieco roztargnionym. W takich chwilach łatwo zapomnieć odebrać wypłaconą przez bankomat gotówkę. Tych pieniędzy w żadnym wypadku nie wolno przywłaszczyć. Najlepiej jest zostawić je na miejscu i zaczekać, aż bankomat po 30 sekundach zabierze je z powrotem.

    — Kiedy w bankomacie te pieniądze będą ” połknięte” z powrotem, wówczas podczas inkasowania będzie widać, że jest za dużo gotówki. Wycofane środki wrócą do konkretnej transakcji. Operator bankomatów bardzo łatwo może dowieść, komu trzeba te pieniądze zwrócić i zazwyczaj trafiają one z powrotem na konto właściciela. Ludzie, którzy zapominają pieniądze w bankomacie, bardzo często dosyć szybko sami zwracają się do banku. Ich prośba o zwrot pieniędzy zostaje szybko rozpatrzona i jeżeli nie było podjętych żadnych bezprawnych kroków, pieniądze zostaną zwrócone — powiedział Saulius Abraškevičius.

    Abraškevičius uprzedza, żeby nikt nawet nie próbował przywłaszczać cudzych pieniędzy zostawionych w bankomacie, gdyż to jest karalne. Udowodnić, że pieniądze wzięła dana osoba, nie jest zbyt trudno, ponieważ przy każdym bankomacie stoją kamery i nieuczciwy człowiek będzie poszukiwany listem gończym.

    — Jeśli zdarzy nam się natknąć na zostawioną w bankomacie gotówkę, to najlepiej poczekać, aż automatycznie wróci ona z powrotem. Jeśli weźmiemy ją sobie, to popełnimy przestępstwo, za które grozi kara. Pamiętać należy zatem, że zostawione w bankomacie pieniądze to nie prezent od losu, ale czyjaś własność — podkreślił.

    Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Afisze

    Więcej od autora

    Barbara Misiun: „Św. siostra Faustyna jest dla mnie niedoścignionym wzorem”

    — Lektura „Dzienniczka” towarzyszy mi od dawna. Jego treść rezonuje z moją duszą, zachwyca mnie, krzepi i dodaje odwagi. Zapragnęłam przedstawić orędzie Miłosierdzia Bożego wszystkim, którzy go jeszcze nie poznali lub zapomnieli o nim. Wiara ma to do siebie,...

    Przedwojenny symbol walecznych kobiet powrócił do dawnej świetności

    — Ten sztandar kiedyś był stracony. Podczas pierwszej wojny światowej został on wywieziony do Polski. Osoba, która prawdopodobnie wywiozła ten sztandar i przechowywała go, mieszkała w Polsce u gospodarzy w gospodzie. Następnie, gdy ta osoba wyjechała z tej gospody...

    Szef Litewskiego Związku Teatralnego: „Teatr musi wywierać wpływ, szokować ludzi”

    — Ludzie chętnie chodzą do teatru, liczba spektakli jest ogromna. Ponieważ nie ma kontroli, wszystkie sztuki, które powstają, są pokazywane, ich wartość artystyczna jest również bardzo różna. Jedna może być pokazywana, a druga nie powinna być pokazywana. Kiedyś mówiono,...

    Św. Józef przychodzi do takiego biedaczka jak ja i mówi: Nie bój się!

    Honorata Adamowicz: Jak narodził się pomysł na film „Opiekun”? Dariusz Regucki: Tak naprawdę nie miałem żadnych osobistych doświadczeń związanych z postacią św. Józefa ani mistycznych uniesień. Propozycję dostałem od producenta, Rafael Film. Dopiero podczas pracy nad scenariuszem zacząłem odkrywać naszego...