Do redakcji zwrócił się Wacław Łutowicz ze Słupska z prośbą o pomoc w wyjaśnieniu zaistniałej sytuacji. Rodzina Łutowiczów pochodzi z Wilna. Ojciec pana Wacława, żołnierz Wojska Polskiego Witold Łutowicz poległ w 1919 roku podczas walk z bolszewikami. Został pochowany w kwaterze wojskowej na cmentarzu Antokolskim w Wilnie.
W latach 70-80 ub. w. pan Wacław z rodzicami często przyjeżdżał do rodziny w Wilnie, wtedy też odwiedzał grób pochowanego tu dziadka. Po renowacji krzyży poległych w walkach o Wilno polskich żołnierzy, która miała miejsce w 2007 roku, spostrzegł, że na grobie Witolda Łutowicza został ustawiony krzyż z innym nazwiskiem — Rasłowicz. Rodzina Łutowiczów niejednokrotnie zwracała się do administracji cmentarza na Antokolu z prośbą o wyjaśnienie sytuacji.
— Niestety, w administracji nie podjęto żadnych kroków w tym kierunku. W księgach cmentarnych, inwentaryzacja których była wykonana w 1961 roku, figuruje nazwisko mego dziadka, co potwierdza, że faktycznie spoczywa na tym cmentarzu. Posiadam także niezbite dowody w postaci zdjęć, na których jestem z rodzicami przy grobie Witolda Łutowicza. Na tych zdjęciach są widoczne także krzyże na sąsiednich grobach. Na nich nazwiska po renowacji zostały te same, zaś na grobie dziadka ustawiono krzyż z innym nazwiskiem. Z powodu tej feralnej pomyłki ucierpiała nie tylko nasza rodzina, ale również rodzina człowieka, który jest pochowany w zupełnie innym miejscu — powiedział „Kurierowi” Wacław Łutowicz.
W poszukiwaniu prawdy pan Wacław dotarł do wydziału konsularnego ambasady Rzeczypospolitej Polskiej w Wilnie.
Spotkał się tu ze Stanisławem Cygnarowskim, radcą-ministrem, konsulem generalnym, kierownikiem wydziału.
— Pan Cygnarowski poinformował mnie, że renowacja krzyżów na grobach polskich żołnierzy pochowanych na Cmentarzu Antokolskim odbywała się z inicjatywy Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa — polskiej organizacji państwowej, zajmującej się kultywowaniem pamięci walk i męczeństwa narodu polskiego. Wykonawcą robót konserwatorsko-restauratorskich była firma litewska. Jaka to była firma, dziś nikt nie pamięta. Nie ma już wśród nas Andrzeja Przewoźnika, który w tamtym okresie był sekretarzem generalnym Rady. Zginął w katastrofie samolotu w Smoleńsku w 2010 roku. Poza tym na dzień dzisiejszy nie są do końca wiadome losy tej organizacji, która jakoby zostanie zlikwidowana. To bardzo utrudni moje starania w dochodzeniu sprawy, którą postanowiłem w końcu ostatecznie sfinalizować — dodał Wacław Łutowicz.
Za radą konsula generalnego pan Wacław zwróci się do Instytutu Pamięci Narodowej z prośbą o pomoc w rozwikłaniu sprawy zamiany krzyży.
***
Redakcja „Kuriera” będzie śledzić dalszy przebieg wydarzeń oraz informować czytelników.