
W sprawie możliwie związanej z korupcją polityczną wiceprzewodniczący Partii Pracy Vytautas Gapšys usłyszał zarzuty w sprawie handlu wpływami i łapówkarstwa na dużą skalę.
Vytautas Gapšys został wezwany do Prokuratury Generalnej. Prokuratorzy podejrzewają, że polityk przyjął łapówkę w wysokości 25 tys. euro w zamian za decyzje przychylne dla koncernu MG Baltic.
— Nie wziąłem żadnej łapówki i nie handlowałem żadnymi wpływami. W prokuraturze też nie ma żadnych na to dowodów. W poniedziałek nie usłyszałem niczego nowego. Zarzucają mi, że ze środków masowego przekazu zarządzanego przez koncern „MG Baltic” Partia Pracy otrzymała zniżki na reklamę polityczną. Ale przecież przez to nie złamałem żadnego prawa. Prokuratorzy sami przyznają, że wzięcie łapówki a otrzymanie zniżki to są dwie różne sprawy — powiedział „Kurierowi” Vytautas Gapšys.
W sprawie figuruje również były przewodniczący liberałów Eligijus Masiulis, który również zrzekł się mandatu poselskiego.
— Moją sprawę próbują powiązać z Eligijusem Masiulisem, gdyż otrzymaliśmy zniżkę właśnie od „MG Baltic”. Więcej nic wspólnego nie mamy. Nie czuję się w niczym winny. To po prostu taka kampania przedwyborcza. Sam zrzekłem się mandatu, a także immunitetu poselskiego żeby jak najszybciej ta sprawa została wyjaśniona. Mam nadzieję, że długo nie będę musiał czekać. Ale myślę, że ta nieprzyjemna sytuacja jeszcze potrwa do wyborów. Niestety, to taka polityka wyborcza — zaznaczył Vytautas Gapšys.
Były parlamentarzysta podpisał zobowiązanie o nie wyjeździe z Litwy.
— To naturalne, że w takiej sytuacji nie można przekroczyć granicy. Nie zamierzam tego robić. Na szczęście swobodnie mogę jeździć po Litwie siedem dni tygodniowo, a to dla mnie teraz jest bardzo ważne. Zamierzam brać udział w nadchodzących wyborach — podkreślił Gapšys.
Valentinas Mazuronis, lider Partii Pracy, europoseł w rozmowie z „Kurierem” powiedział, że nie stracił zaufania do Vytautasa Gapšysa.
— Zarzuty, które zostały przedstawione przez prokuraturę Gapšysowi, moim zdaniem nie mają żadnego sensu. On nie brał żadnej łapówki, po prostu negocjował o zniżki. Czy to jest niezgodne z prawem? Nie widzę żadnej jego winy. Prokuratura musi przedstawić jakieś poważne dowody, żebyśmy mogli mówić o jego winie — powiedział Valentinas Mazuronis.
Mazuronis nie rozumie, co ma wspólnego sprawa Vytautasa Gapšysa ze sprawą byłego przewodniczącego liberałów Eligijusa Masiulisa.
— U Gapšysa nie znaleziono żadnej gotówki, o której można byłoby mówić, że otrzymał jako łapówkę. Tymczasem u Masiulisa znaleziono oznakowane pieniądze. Tych dwóch spraw nie wolno nawet porównywać, a już tym bardziej mówić, że mają coś ze sobą wspólnego — twierdzi Valentinas Mazuronis.
Tymczasem Andrius Kubilius, lider sejmowej opozycji, konserwatysta, były premier Litwy powiedział „Kurierowi”, że nikogo nie zdziwiło, że właśnie Vytautas Gapšys, wiceprzewodniczący Partii Pracy, usłyszał zarzuty o handlu wpływami i łapówkarstwa na dużą skalę.
— Nie jestem prokuratorem i nie mogę powiedzieć, czy Gapšys jest winny, czy nie. Szczerze mówiąc dziwi mnie fakt, że chce kandydować w przyszłych wyborach do Sejmu. To znaczy, że mu zależy na immunitecie. To, że teraz odmówił się, wcale nie znaczy, że wkrótce znów nie będzie go miał. Myślę, że do Sejmu idzie, żeby przeszkadzać praworządności w wykonaniu ich zadania. Wszyscy wiedzą, że pozbawienie immunitetu poselskiego jest procedurą dosyć długą — podkreślił Andrius Kubilius.