47,8 proc. uprawnionych do głosowania wzięło udział w wyborach samorządowych, które zakończyły się na Litwie w niedzielę o godz. 20.00. Kandydaci poszczególnych komitetów społecznych wyborczych uzyskali 26,66 proc. poparcia w całym kraju, co świadczy o znacznym wzroście ich popularności. W porównaniu z poprzednimi wyborami, w 2015 roku, frekwencja była wyższa o kilka punktów procentowych.
Najwięcej głosów w niedzielnych wyborach samorządowych uzyskali kandydaci bezpartyjnych komitetów wyborczych – 26,66 proc. poparcia. Konserwatyści – 16,02 proc., socjaldemokraci – 13,24 proc., Związek Chłopów i Zielonych – 11,16 proc.
– Wielką niespodzianką w tych wyborach była Litewska Partia Socjaldemokratyczna. Nie myślałem, że odniosą tak dobre wyniki. Partia Pracy poniosła porażkę, myślę, że nie będzie długo działała. Moim zdaniem, jej koniec jest blisko. Wielką niespodzianką jest też to, że Paluckas (lider socjaldemokratów, kandydat na mera Wilna) nie zebrał nawet 3 procent. Po tych wyborach nie zdziwię się, jeżeli poda się do dymisji. Przynajmniej takiego zachowania można oczekiwać. Nie ma szans w dalszej polityce – powiedział „Kurierowi Wileńskiemu” litewski politolog, Kęstutis Grinius.
Jak zaznaczył, zwycięstwo niektórych kandydatów w pierwszej turze było do przewidzenia. Dobre wyniki komitetów wyborczych wskazują na rozwój nowych tendencji – partie będą powoli odchodzić do lamusa.
– Wyniki wskazują, że ludzie zaczynają patrzeć sceptycznie na obecnie działające partie polityczne. Kolejną niespodzianką były wyniki wyborów Litewskiego Związku Chłopów i Zielonych. Karbauskis był przekonany, że jego partia uzyska największe poparcie, ale ludzie źle ocenili ich pracę. Przyczyną tak złych wyników może być też to, że nie mają wyborców na wsi – podkreślił Kęstutis Grinius.
AWPL-ZChR w koalicji Aliansem Rosjan startowała w Wilnie, Wisaginii, w rejonach wileńskim, solecznickim, święciańskim oraz trockim. Według wstępnych wyników koalicja w Wilnie zyskała 6 mandatów, przy obecnym stanie 10, w Wisaginii – 3, w rejonach wileńskim – 18, w solecznickim – 19, w święciańskim – 4 oraz trockim – 4. AWPL-ZchR ma też dwóch merów Zdzisława Palewicza w rejonie solecznickim – 75 proc. głosów oraz Marię Rekść – 52,48 proc. głosów w rejonie wileńskim. Ogółem w porównaniu z poprzednimi wyborami samorządowymi AWPL-ZChR straciła 11 mandatów.
– Akcja Wyborcza Polaków na Litwie – Związek Chrześcijańskich Rodzin także traci swoich wyborców. Wyniki mogły być lepsze. Partia nie była odpowiednio przygotowana do tych wyborów – uważa Kęstutis Grinius.
W Wilnie II turze o fotel mera będą walczyć Remigijus Šimašius i Artūras Zuokas. Obecny mer Wilna zdobył 37,33 proc. poparcia, Zuokas – 22,70 proc. Na trzecim miejscu znalazł się Wiktor Uspaskich – 10,90 proc., na czwartym Dainius Kreivys – 9,07 proc., na piątym Virginijus Sinkevičius – 4,90 proc. , na szóstym – Edyta Tamošiūnaitė z poparciem 4,72 proc.
Najwięcej mandatów – 17, w stolicy zdobył komitet wyborczy „Drużyna Remigijusa Šimašiusa: „Za Wilno, z którego jesteśmy dumni” (R. Šimašiaus komanda „Už Vilnių, kuriuo didžiuojamės!“). Komitet Zuokasa „Szczęśliwe Wilno” (A. Zuoko ir vilniečių koalicija „Laimingas Vilnius“) może liczyć na 10 mandatów. Konserwatyści zdobyli 9 mandatów, AWPL-ZChR i Alians Rosjan – 6, Partia Pracy – 5 oraz Chłopi i Zieloni – 3.
Frekwencja w wyborach wyniosła 47,8 proc. i w porównaniu z wyborami przeprowadzonymi w 2015 roku była wyższa o kilka punktów procentowych.
W wyborach samorządowych na Litwie obowiązuje 4-procentowy próg wyborczy dla partii politycznych i 6-procentowy dla koalicji. Jeśli żaden z kandydatów na mera danego miasta nie uzyska ponad 50 proc. głosów w pierwszej turze, dwaj kandydaci z najlepszymi wynikami ubiegają się o zwycięstwo w drugiej turze głosowania.
Na Litwie wybierano 1 502 radnych oraz merów 60 samorządów. O głosy ok. 2,5 mln wyborców walczyło ok. 14 tys. kandydatów z 14 partii, 90 społecznych komitetów wyborczych i 14 koalicji partyjnych.
Na Litwie II tura wyborów odbędzie się za dwa tygodnie, 17 marca.
Fot. Marian Paluszkiewicz