Po wkroczeniu Niemców na Litwę Michał Römer nadal wykładał na litewskim Uniwersytecie Wileńskim aż do czasu zawieszenia przez okupanta działalności uczelni w marcu 1943 r. W dalszym ciągu prowadził prawie każdego dnia zapiski w swoich „Dziennikach”. Poniżej prezentujemy fragmenty dzieła dotyczące niektórych wydarzeń z pierwszych dni i miesięcy okupacji hitlerowskiej.
O reakcjach na wkroczenie armii niemieckiej do Wilna
24 czerwca 1941 r.: „Na wszystkich gmachach w Wilnie powiewają już nasze chorągwie trójbarwne litewskie – czerwono-zielono-żółte. Do Wilna punktualnie o godz. 6 rano podług czasu środkowoeuropejskiego, czyli berlińskiego, który obowiązywał i u nas przed inkorporacją Litwy do Sowietów, to znaczy o godz. 8 rano podług czasu moskiewskiego, który narzuciły nam Sowiety i który obowiązywał nas do dnia dzisiejszego – wkroczyły wojska niemieckie. Punktualnie jak w zegarku, jak to było zapowiedziane wczoraj. (…)
Raniutko wyszedłem na miasto. Sowietów już ani śladu nie było. Zaczęły się ukazywać na domach chorągwie w barwach litewskich, które niebawem ozdobiły całe miasto. Na ulicę Giedymina biegły coraz liczniej gromadki młodzieży, przeważnie litewskiej, kobiety z bukietami kwiatów na spotkanie wkraczających Niemców, nie tyle jako nowych panów, ile jako wybawców od jarzma sowiecko-rosyjskiego, które znienawidzono serdecznie. Nie tyle entuzjazm sowiecki, ile entuzjazm antysowiecki. I radość z Litwy odzyskanej (…) Na ulicach, zwłaszcza na głównej, pełno młodzieży litewskiej z opaskami na rękawie z literami na nich TDA (Tautinio Darbo Apsauga). To są partyzanci i zarazem milicja bezpieczeństwa i porządku publicznego, organizacja samorzutna władzy tymczasowej lokalnej. (…)
Ludności na ulicach coraz więcej. Wyraźnie różniczkują się Litwini i Polacy. Litwini płoną entuzjazmem i gorączką czynu, mają kwiaty i serca otwarte dla Niemców. Uczucia Polaków są bardziej skomplikowane. Na ogół cieszą się z ucieczki Sowietów, ale nie mogą mieć serca dla Niemców, którzy zniszczyli Polskę i którzy reprezentują dla nich czynnik wrogi: ich sympatie są w Anglii (…) Co do Żydów, to ci są najbiedniejsi. Teraz Żydów w mieście ani śladu. Wielu uciekło na Mińsk, inni kryją się głęboko po domach, bojąc się pogromów i zarządzeń wściekłości antysemickiej Niemców, udzielającej się i Litwinom”.
CZYTAJ WIĘCEJ: 80 proc. mieszkających na Litwie Żydów zostało zamordowanych już w 1941 r.
O zbrodniach sowieckich w czerwcu 1941 r.
7 lipca 1941 r.: „Są straszne wieści o okrucieństwach dokonywanych przez Sowiety w Litwie przy cofaniu się i w stosunku do nieszczęsnych wywożonych. Faktem jest na przykład, że w Prowieniszkach rozstrzelali oni 400–500 ludzi zatrudnionych na robotach poprawczych na torfowisku. Trupy legły pokotem; są straszliwe fotografie tego wyczynu. W wielu miejscowościach spalone są wsie i miasteczka, ludność była rozstrzeliwana. Bandy sowieckie mściły się za akcję partyzancką, która ogarnęła kraj. (…) Twierdzą, że więźniów z Kowna, z których wywieziono w przeddzień wojny, bolszewicy za Mińskiem wyładowali z wagonów i wszystkich politycznych rozstrzelali. W liczbie rozstrzelanych między innymi są podobno ministrowie Rusteika i Giedraitis. (…)
To wywożenie masowe – to była najdziksza i najokrutniejsza akcja Sowietów. Raczej to był początek, pierwszy akt wielkiej akcji, obliczonej na »oczyszczenie« Litwy i całej Bałtyki ze wszystkich elementów »burżuazji«, »kułaków« i inteligencji starego regime’u, a więc na całkowite wyludnienie kraju przez upływ tysięcy żywych ludzi”.
O polityce okupantów niemieckich wobec Litwinów i Polaków
19 lipca 1941 r.: „Przed dwoma dniami ogłoszona została deklaracja wileńskich władz okupacyjnych niemieckich, wyrażająca pewne zasady rządów okupacyjnych na Wileńszczyźnie. Ludzie nazywają tę deklarację żartobliwie »konstytucją«. Nie ma w niej żadnych zgoła aluzji do państwowości litewskiej. Poza różnymi innymi przepisami, nakazującymi posłuch władzom okupacyjnym, najjaskrawsze są dwie tezy, przeczące temu, do czego usiłowali tu dążyć Litwini. (…) Pierwsza teza dotyczy języka. Litwini, jak to było za czasów rządów państwowych litewskich w roku 1939–40 i nawet za czasów sowieckich, usiłowali ustalić monopol urzędowości języka litewskiego (za czasów sowieckich – litewskiego jako republikańskiego i równolegle rosyjskiego jako związkowego) z zupełnym usunięciem polskiego. (…) Deklaracja niemiecka stwierdza równoległość trzech języków lokalnych – litewskiego, białoruskiego i polskiego, które wszystkie trzy mają równe prawo obywatelskie w urzędach cywilnych i w życiu publicznym; zastrzega też, że żaden z trzech odłamów językowych ludności nie może pretendować do tego, aby dwa inne nauczyły się jego języka i nim się posługiwały. (…) Natomiast deklaracja zaleca uczenie się języka niemieckiego jako tego, który dominuje. Druga teza uderza w to, co Litwini zaczęli w pośpiechu dokonywać; mianowicie zaczęli wszędzie – w urzędach, instytucjach, handlu państwowym i samorządowym – usuwać pracowników Polaków i kompletować personel wyłącznie litewski. (…) W deklaracji obecnej władza okupacyjna zaznacza, że żadne zwalnianie pracowników nie może mieć miejsca bez wiedzy i sankcji władz niemieckich. Dla Polaków to triumf, dla nacjonalistów litewskich – przykry cios”.
CZYTAJ WIĘCEJ: Kto zwyciężył w wojnie po wojnie na Litwie
O mordowaniu Żydów na prowincji litewskiej
31 lipca 1941 r.: „Gdyśmy w Ucianie szli pod wieczór z Jadzią w towarzystwie księdza wikarego Jankiewicza od naczelnika powiatu, słyszeliśmy szereg strzałów i salw od strony gościńca użpolskiego. Wikary objaśnił nam, że jest to jedna z tych masowych egzekucji dokonywanych przez partyzantów. Wikary był bardzo tym poruszony i pałał uczuciem oburzenia na partyzantów oraz głębokim bólem z powodu takiego okrucieństwa, plamiącego imię litewskie. Powiada, że Żydów rozstrzeliwują wprost jako takich, nie tylko komunistów. Rozstrzelali w tych dniach także kilku doktorów oraz takich Żydów, którzy byli przeciwnikami komunistów, na przykład jednego takiego, który ułatwiał obecnemu naczelnikowi powiatu Stasiunasowi ukrywanie się za czasów sowieckich. Ani ksiądz, ani naczelnik powiatu, ani policja litewska nie mają władzy nad partyzantami, którzy działają na własną rękę. Niemcy zaś jeszcze porządku nie zrobili. Partyzanci grasują jak chcą i w stosunku do Żydów są panami ich życia, śmierci i majątku. Wikary, który nie posiada się z oburzenia, mówi, że szeregi partyzantów, zwłaszcza po miasteczkach, tworzące najokrutniejsze orgie bez ładu i bez żadnej kontroli, składają się z młokosów miasteczkowych, po prostu chuliganów, dla których znęcanie się nad bezbronnymi Żydami i mordowanie ich masowe jest sportem, którym się chwalą, jest rozrywką, na którą idą ze śpiewem, pędząc gromadę oszalałych ze strachu Żydów i garstki komunistów chrześcijan i wracają z egzekucji także ze śpiewem. (…) Niemcy się temu przyglądają i nie przeszkadzają, ale dziwią się temu chaotycznemu okrucieństwu Litwinów. Uważają to za rzecz nieczystą, którą sami plamić się nie chcą i brzydzą, ale że Żydzi na tym cierpią i będą tym terroryzowani – przeciwko temu nic nie mają, więc patrzą na to przez palce.
Partyzanci rozstrzeliwują i mężczyzn, i kobiety. Spędzają skazańców do wykopanych zawczasu jam, osobno mężczyzn i osobno kobiety, tam ich rozbierają, mordują i zasypują doły (…) Zdarza się, że niektórzy są zagrzebywani w dołach jeszcze żywi. Zdarzało się tam podobno, że niektórym z rozstrzeliwanych udało się wyrwać żywym i zbiec, i że okrwawieni w przerażeniu biegli po ulicach Uciany. Straszne to są rzeczy. Wśród tego gatunku partyzantów, jak powiada ksiądz, nie brak takich, którzy za czasów sowieckich manifestowali swoje uczucia komunistyczne”.
Krzysztof Jeremi Sidorkiewicz
Artykuł opublikowany w wydaniu magazynowym “Kuriera Wileńskiego” nr 44(213) 09-15/11/ 2019