Kleszcze już coraz częściej dają o sobie znać, a co za tym idzie – wzrasta ryzyko zakażenia boreliozą i innymi chorobami odkleszczowymi. Dlatego należy „wziąć kleszcze pod lupę”.
Wiosna to czas, kiedy kleszcze budzą się do życia. A to oznacza, że istnieje duże ryzyko, że możemy być ugryzieni, a jeden osobnik może nam przekazać chorobę, z którą nie jest wcale łatwo walczyć. Ostatnimi laty obserwujemy wzrost liczbowy tych stworzeń. Dlaczego tak się dzieje? Jednym z wiodących czynników jest temperatura występująca zimą. Można w uproszczeniu założyć, że im niższa temperatura, tym bardziej przerzedzona zostaje populacja kleszczy. Z drugiej strony, im zima łagodniejsza, tym naturalna broń natury z kleszczami jest słabsza. Faktem jest, że wiosną budzą się i są najbardziej aktywne, ponieważ muszą znaleźć żywiciela, czyli istotę ludzką lub zwierzęcą.
Wiele o kleszczach mogą powiedzieć leśnicy, bo najczęściej spotykamy kleszcze właśnie na terenach leśnych.
– Kleszcze żyją w lasach i na ich skraju – mówi Tadeusz Oleś, polski zoolog, lepidopterolog, preparator zwierząt, jeden z najwybitniejszych przedstawicieli tego zawodu w Polsce, ale też zwyczajnie miłośnik lasu. – Mówiąc skraj lasu, chodzi mi nie tylko o granice między lasem a polem, ale też granice między lasem a polną drogą czy leśną ścieżką. Są to ulubione miejsca wszelkich gryzoni, a więc i żerujących na nich kleszczy. Kleszcze lubią też trakty ubite, na przykład przez opony traktora. Jak widać w lesie taki trakt, to można się spodziewać kleszczy, bo kluczem do występowania kleszczy w danym środowisku jest obecność w nim gryzoni.
Kleszcze koczują najchętniej na krzewach do wysokości 1,5 m sąsiadujących z wysokimi trawami. Można je spotkać w lasach, parkach, na łąkach, a więc w miejscach, które często wybieramy na spacery. Zresztą obecnie kleszcze można spotkać wszędzie, nawet w ogródkach przydomowych, a wszystko na skutek zaburzenia równowagi w przyrodzie.
– Jedynym źródłem energii dla kleszcza jest krew. One nie potrafią się odżywiać w inny sposób. Nawet nie potrafią pić wody. Czerpią ją z krwi oraz wchłaniając przez skórę. Kleszcze boją się wyschnięcia, dlatego muszą być blisko ziemi, bo jeśli robi się zbyt ciepło, to natychmiast zwijają interes i chowają się w ściółce, żeby przetrzymać upał w wilgotnych warunkach. Wieczorem, kiedy upał ustępuje, wychodzą na powierzchnię na żer. Istnieje jeszcze jeden powód, dla którego kleszcze trzymają się blisko gruntu: one nie mogą za dużo się ruszać, bo jeśli skończy im się pochodząca z krwi energia, to po prostu zdychają – tłumaczy Tadeusz Oleś.
Jak wyjaśnia, kleszcz z odległości kilkunastu metrów wyczuwa swoją ofiarę po zapachu potu oraz temperaturze ciała. Po przedostaniu się na skórę ofiary wędruje po niej, szukając miejsca, w którym naskórek jest cienki i wilgotny. Najczęściej umiejscawia się za uszami, pod pachami, pod kolanami lub w okolicach pachwiny, ale równie dobrze czuje się w każdym miejscu.
– Dobrą wiadomością jest, że nie wszystkie kleszcze przenoszą borelię, która powoduje chorobę zwaną boreliozą. Jak wykazują badania, to tylko 10 % populacji kleszczy, ale biorąc pod uwagę, co to za choroba i jakie są jej następstwa, nie należy ich lekceważyć. Taki kleszcz, który sobie nas upatrzy, wgryza się w naszą skórę i od razu wpuszcza do rany ślinę, w której znajdują się substancje znieczulające, więc my niczego nie czujemy. W tej ślinie znajdują się borelie. W ogóle kleszcz posiada w swoim wnętrzu całą fabrykę chemiczną. Między innymi dysponuje środkami zapobiegającymi krzepnięciu krwi, żeby nie krzepła w naczyniach krwionośnych w miejscu wkłucia – kontynuuje Tadeusz Oleś.
Takiego ukłucia przed parunastu laty doznała żona pana Tadeusza Olesia, pani Anna, która w następstwie tego zachorowała na boreliozę, została osobą niepełnosprawną, chodzi o kulach i całe lata cierpi na nieprzemijające, uciążliwe bóle. (Nawiasem mówiąc, jest osobą pogodną, pogodzoną z losem, spełniającą się artystycznie… Obydwoje z mężem mieszkają w Krościenku nad Dunajcem i są ciekawymi, nietuzinkowymi ludźmi, których miałam okazję poznać, ale to jest może temat na osobny artykuł).
Czytaj więcej: Kleszcze w natarciu. Na Litwie zapalanie mózgu coraz częstsze. Wilno apeluje o prewencję
Tak więc, co robić, jak reagować, gdy na swoim ciele zauważymy kleszcza? Czy możemy go usunąć sami?
Jak to zrobić bezpiecznie? Czym zdezynfekować ranę po kleszczu? Na te nurtujące zapewne każdego z nas pytania odpowiada dr Barbara Komarowska – lekarz rodzinny Centralnej Przychodni Rejonu Wileńskiego, wiceprezes Polskiego Stowarzyszenia Medycznego na Litwie.
Jak rozpoznać, kiedy robi się niebezpiecznie?
Taka najprostsza, uniwersalna odpowiedź jest taka, że jeżeli kleszcz jest okazały, gruby i lekko odczepia się od skóry, świadczy to o tym, iż był dość długo pod skórą i nie jest to, niestety, dobra wiadomość. Jeżeli jest twardo przyczepiony do skóry i nie da się go łatwo usunąć, znaczy to, że dopiero niedawno jest w naszym ciele. I wtedy ważna jest technika pozbycia się go. Można to zrobić samemu, wykręcając go ostrożnie odwrotnie do wskazówek zegara. Absolutnie nie wolno wyciągać go, ciągnąć w górę. Wówczas może dojść do oderwania tułowia, podczas gdy głowa zostanie w skórze. Najlepiej w takim przypadku jak najszybciej pojechać na izbę przyjęć lub do swojego lekarza rodzinnego bądź chirurga, którzy to zrobią fachowo i profesjonalnie. Jeśli działamy sami, to po usunięciu kleszcza zawsze trzeba zdezynfekować miejsce użądlenia tym, co jest pod ręką, najlepiej specjalistycznym płynem do dezynfekcji, rozcieńczonym spirytusem, a nawet można wódką czy czystą wodą.
Czego nie można robić?
Nie panikować, bo może to zdrowy kleszcz i nie jest groźny. Na pewno nie należy smarować miejsca olejem, nie wyrywać ani nie wyciągać na siłę w panice.
Dlaczego ukąszenie przez kleszcza budzi tak silne emocje i lęki w społeczeństwie?
Z powodu dwóch chorób – kleszczowego zapalenia opon mózgowo-rdzeniowych i boreliozy.
Kleszczowe zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych, tzw. meningitis, w 80 proc. jest groźne z powodu śmiertelności albo bardzo trudnego przebiegu choroby z różnymi nieodwracalnymi komplikacjami. I trzeba wiedzieć, że ta choroba zaczyna się gwałtownie.
Choroba Lyme/borelioza, odwrotnie, na początku może nie dawać żadnych objawów, a po 1-2 latach choroba może postępować i powodować duże zniszczenia układu nerwowego, stawów, serca. Dlatego ważne jest obserwować siebie, swoje ciało. Jeśli mamy podejrzenia, jeśli coś nas niepokoi, najlepiej po 3 tyg. od ukąszenia zbadać krew na przeciwciała. Takim sygnałem jest zaczerwienienie tego miejsca – jeśli ono nie znika, utrzymuje się przez parę dobrych dni, trzeba się zbadać. Jeżeli po ukąszeniu jest gorączka, jest to też jeden z objawów; szczególnie, jeżeli jest wysoka (39-40 C), może świadczyć o kleszczowym zapaleniu mózgu.
Czy rumień wędrujący daje nam jednoznaczne rozpoznanie boreliozy?
Rumień wędrujący występuje tylko w 40-50 proc. przypadków choroby Lyme, u 50 proc. osób może nie wystąpić. Może być w innym miejscu niż było ukąszenie kleszcza, więc w okresie wiosenno-jesiennym zawsze musimy obserwować swoją skórę, szczególnie po wyprawach do lasu, po spacerach z psem. I tu uwaga – również właściciele psów muszą pamiętać o swoich psach i chronić je przed kleszczami, bo są dla nich tak samo groźne, a poza tym czasem pies lub kot na swojej sierści może wnosić kleszcze do domu, które potem bardzo energicznie przeniosą się na domowników.
Jeżeli ktoś mieszka w prywatnym domu i ma trawnik, to trzeba porządkować swoją posesję, gdyż kleszcze bardzo lubią żyć na krzewach, na niekoszonej trawie. Kleszcze nie lubią idealnie przystrzyżonej trawy, wykoszonej łąki, im taki porządek nie pasuje.
Czy są skuteczne szczepienia, aby się uchronić przed chorobami odkleszczowymi?
Przed boreliozą, niestety, nie ma. Istnieją tylko przeciw zapaleniu mózgu. Są to trzy szczepienia w odstępach 2-9 miesięcy. Potem należy powtórzyć po trzech latach jednorazową dawkę. Jeśli robi się szczepienia regularnie, to po trzech powtórkach może być odstęp co 5 lat.
Czy kleszcze mogą jednocześnie przenosić bakterię boreliozy i wirusa kleszczowego zapalenia mózgu?
Raczej bardzo rzadko, gdyż jedną chorobę wywołuje bakteria Gram-ujemna w kształcie krętek z grupy Borrelia, a drugą – wirus z grupy arbovirusów.
Tam, gdzie „grasują kleszcze”, najczęściej są tereny endemiczne i warto czasem na stronie WHO sprawdzić występowanie takich terenów. Jeżeli wiadomo, że jest to teren endemiczny albo jeżeli kleszcze pojawiają się w gromadach, albo kilka dni z rzędu je spotykamy, zaleca się zażyć jednorazowo, osłonowo 1 tab. doksycykliny 200mg. Nie zmienia to faktu, że po 3-4 tyg. trzeba się zbadać.