Najnowsze badania opinii publicznej agencji „Baltijos tyrimai” pokazały, że wśród czynnych polityków największym zaufaniem cieszy się Gitanas Nausėda. Obecnego prezydenta popiera 66 proc. badanych. Większym zaufaniem wyborcy darzą tylko Valdasa Adamkusa, którego zaufanie społeczne wynosi ponad 80 proc. Adamkus od dawana nie udziela się w czynnej polityce i dlatego nie może być konkurentem dla obecnej głowy państwa.
Brak zaplecza politycznego
Politolog prof. Jarosław Wołkanowski sądzi, że przyczyna popularności prezydenta tkwi w tym, że nie jest on kojarzony z żadną opcją polityczną. Nie zawsze to się sprawdza w czynnej polityce, ponieważ ośrodek prezydencki musi ciągle lawirować między różnymi opcjami politycznymi, aby zjednać poparcie do swych projektów. — Tradycyjnie na Litwie jest bardzo niski wskaźnik zaufania do partii politycznych i poszczególnych ministrów. Dlaczego tak jest, to trzeba pytać ludzi, sądzę, że to może wynikać z niespełnionych oczekiwań względem partii i polityków. Nausėda nie miał i nie ma praktycznie zaplecza politycznego. Przyszedł do pałacu prezydenckiego jako osoba samodzielna, która wcześniej nigdy nie zajmowała żadnych politycznych stanowisk. Sądzę, że chyba stąd bierze się jego poparcie i zaufanie społeczne — mówi „Kurierowi Wileńskiemu” Wołkonowski.
Instytucja prezydenta, twierdzi politolog Andrzej Pukszto, od zawsze na Litwie cieszy się wielką popularnością. To dotyczy praktycznie wszystkich państw byłego bloku wschodniego. — Społeczeństwo chce widzieć w prezydencie lidera państwa ponad podziałami. Trochę takiego, jak Bóg Ojciec, który na wszystko patrzy z daleka, który dla wszystkich stara się być i lekko dobrym, i lekko złym. Nausėda pomimo tego, że nie udało mu się uniknąć pewnych błędów, wydaje się, iż dąży do takiego ideału. Na pewno ideałem dla niego jest Valdas Adamkus. Oczywiście daleko mu jest do Adamkusa, ale na dzień dzisiejszy raczej nikogo więcej takiego na Litwie nie ma, który byłby odbierany w ten sposób — mówi politolog. Zgodnie z litewską konstytucją prezydent ma więcej uprawomocnień w polityce zagranicznej. Tym niemniej, sądzi Pukszto, zaangażowanie w sprawy wewnętrzne dodają mu popularności wśród zwykłych obywateli.
Czytaj więcej: Nausėda liderem, Tomaszewski bez zaufania, ale bardziej lubiany niż Armonaitė i Landsbergisowie. Ranking polityków litewskich
Zła komunikacja
Od lat lider AWPL-ZchR Waldemar Tomaszewski cieszy się najniższym poparciem społecznym w skali kraju. Polityka darzy zaufaniem tylko 9 proc. badanych. Negatywnie jego działalność ocenia 65 proc. ankietowanych. Gorzej są oceniani tylko Aušrinė Armonaitė (77 proc.) oraz Gabrielius Landsbergis (74 proc.). Zdaniem Wołkonowskiego negatywny ranking dwóch ministrów wpisuje się w szerszy kontekst braku zaufania dla partii i rządu w społeczeństwie.
— Wiąże się to z przegranymi sprawami, jakie Litwa miała w ostatnim okresie. Jeśli mówimy o Gabrieliusie Landsbergisie, to zapewne miała wpływ sprawa tranzytu do Kaliningradu, co Unia Europejska zinterpretowała w niekorzystny sposób dla Litwy, która bardzo ostro występuje przeciwko Rosji. Niestety Komisja Europejska stwierdziła, że towary do obwodu kaliningradzkiego mogą być transportowane przez terytorium Litwy. Druga kwestia, która zaszkodziła jego wizerunkowi, to sprawa Tajwanu. Chociaż tutaj trzeba podkreślić, że stanowisko Litwy było zgodne z systemem wartości. Niestety u ludzi często zwycięża pragmatyzm nad wartościami — tłumaczy politolog.
Czytaj więcej: Ultimatum Rosji wobec Litwy. Minister Landsbergis: „Zakaz tranzytu stali do Kaliningradu to decyzja UE”
W przypadku Armonaitė głównymi czynnikami obniżającym jego pozycję w rankingu, jest inflacja i ogólna sytuacja gospodarcza kraju. — Rząd ponosi odpowiedzialność za wysokie ceny na energię. Więc częściowo winna jest też ona. Była też osobą, która napędziła inflację z racji wpompowanych dużych subsydiów dla sektora prywatnego w okresie pandemii. Dzisiaj wszyscy obywatele ponoszą odpowiednie koszta. Przedsiębiorcy z różnych branż szantażowały rząd, że zaczną zwalniać pracowników. Wpompowano pieniądze, które często poszły na nabycie drogich samochodów. Ludziom to bardzo się nie spodobało — podkreśla Wołkonowski. Chociaż jego zdaniem nie można całej winy za wzrost cen zrzucić na koalicję rządzącą, ponieważ w dużym stopniu są one podyktowane globalną koniunkturą gospodarczą. Departament Statystyki poinformował, że w lipcu roczna inflacja, porównana z tym samym okresem w roku ubiegłym, wyniosła 21,6 proc. Pod tym względem sytuacja na Litwie jest wyjątkowa. Jak podaje Eurostat w lipcu inflacja w UE osiągnęła 9,8 proc., a w Polsce — 14,2 proc.
Czytaj więcej: Litwa szykuje się na drożyznę, ale ma pomysły. „Inflacja będzie jeszcze wyższa”
To, że negatywny ranking Tomaszewskiego, podkreśla Wołkonowski, jest niższy niż Landsbergisa lub Armonaitė nie jest żadną zasługą lidera AWPL-ZChR. Bo dla większości społeczeństwa Litwy prezes AWPL-ZChR nadal pozostaje politykiem prorosyjskim, co w obecnych realiach geopolitycznych jest odbierane negatywnie.
Zbyt liberalna
Mówiąc o notowaniach wyżej wspomnianych ministrów, Pukszto przytacza żart, że „jeśli polityk chce znaleźć się w grupie osób mało lubianych, powinien rozpocząć pracę w rządzie”. Społeczeństwo zazwyczaj za zły stan państwa obarcza rząd, bo to on jest odpowiedzialny za tzw. sprawy codzienne. Poza tym Armonaitė i Landsbergis są liderami partii współtworzących koalicję rządzącą, co jakby jeszcze bardzo potęguje ich „winę za sytuację w kraju”.
— Armonaitė prezentuje typ polityka bardzo liberalnego, daleko idącego w swoich reformach i poczynaniach. Jej partia opowiada się za legalizacją miękkich narkotyków, małżeństwami tej samej płci, za zliberalizowaniem prawa kobiet do aborcji. Społeczeństwo chyba na takie rozwiązania nie jest jeszcze gotowe — zauważa politolog.
W przypadku Landsbergisa dochodzi kolejna kwestia. — Płaci wysoką cenę nie tylko za bycie ministrem, ale również przewodniczącym partii. Wybór prezesa był krytykowany przez samych konserwatystów. Zarzucano, że więzy rodzinne pomogły mu zdobyć stanowisko, że pomimo braku doświadczenia, młodego wieku i słabych kwalifikacji, dzięki dziadkowi, został wepchany do polityki. Teraz praca w rządzie spowodowała, że ten negatywny ranking jeszcze bardziej poszybował w górę — oświadcza Pukszto. Poza tym w obu przypadkach, jak mówi nasz rozmówca, politycy mają problemy z komunikacją, nie lubią krytyki i przysłuchiwać się odmiennym opiniom.
Nie sieje paniki
Do grona najbardziej lubianych polityków trafił szef resortu obrony Arvydas Anušauskas, który wyprzedził Dalię Grybauskaitė. Ministra ochrony kraju popiera 56 proc., a stosunek negatywny ma do niego 26 proc. Poparcie dla byłej prezydent jest na tym samym poziomie, ale negatywne zdanie ma 36 proc. badanych. — Ważną cechą Anušauskasa jest spokój. Dla polityka odpowiadającego za obronność kraju jest to niesłychanie ważne. Ważne jest niesianie paniki i zapewnienie wewnętrznego spokoju poprzez odpowiednią komunikację ze społeczeństwem. To pokazały ostatnie wydarzenia, kiedy Rosjanie w obwodzie kaliningradzkim rozmieścili samoloty z rakietami Kindżał mające ogromną prędkość. Wówczas minister oświadczył, że to nic nie zmienia. Taka postawa potęguje sympatię społeczeństwa wobec figury ministra — sądzi Wołkonowski. Dodając, że minister ma poważną wadę, ponieważ nie zna języka angielskiego, co jest bardzo ważne dla osoby na takim stanowisku. Tym niemniej dla większości społeczeństwa nie stanowi to żadnego problemu. — Czy będzie kandydował na prezydenta? Trudno mi powiedzieć, ale w każdym bądź razie jego rankingi są dobre — zauważa Wołkonowski.
Czytaj więcej: Hipersoniczne Kindżały w Kaliningradzie. Anušauskas: „Nie zwiększają zagrożenia”
Andrzej Pukszto sądzi, że Anušauskas decyzję o kandydowaniu na prezydenta i szefa partii podejmie raczej nie wcześniej niż latem 2023 r. Na wzrost jego popularności wpływ mają dwa czynniki. Z jednej strony jest starszy niż Armonaitė i Landsbergis, czyli w oczach społeczeństwa bardziej nadaje się na polityka. — Po drugie, wydaje się, że okres wojny w Ukrainie jest niezwykle przychylny dla niego. Chyba byłby przychylny dla każdego ministra obrony. Anušauskas jednak połączył sprawy wojny, czyli sprawy bardzo niebezpieczne, z bardzo spokojnym tłumaczeniem. Tłumaczy powoli, wyraźnie i dokładnie, co jest ważne dla słuchacza mniej obeznanego z kwestiami politologicznymi i obronnymi. Wydaje się, że na kogoś takiego zrównoważonego i opanowanego, wyborcy czekają — zaznacza rozmówca.