Więcej

    Na drodze do niepodległości — jak Akt 5 listopada pomógł Polakom?

    O Akcie 5 listopada 1916 r. rozmawiamy z dr. Tomaszem Roguskim, historykiem, koordynatorem projektów z obszarów kultury i historii Fundacji „Pomoc Polakom na Wschodzie”.

    Czytaj również...

    Ilona Lewandowska: 5 listopada 1916 r. władze niemieckie i austro–węgierskie wydały proklamację, zawierającą obietnicę powstania Królestwa Polskiego, pozostającego w niesprecyzowanej „łączności z obu sprzymierzonymi mocarstwami”. Jak doszło do tego, że to właśnie Niemcy deklarowały, że chcą być rzecznikiem polskiej, ograniczonej, ale niezależności?

    Tomasz Roguski: Wynikało to oczywiście z sytuacji na froncie. Dodatkowo niepowodzenie ich ofensywy pod Verdun (luty–czerwiec 1916 r.), w której ponieśli bardzo duże straty w ludziach (prawie ćwierć miliona), rozpoczęcie ofensywy przez sprzymierzonych nad Sommą (ich przewaga techniczna i materiałowa), ofensywa gen. Brusiłowa na froncie wschodnim (cofnięcie się frontu i straty w ludziach), a także niepowodzenie w największej bitwie morskiej I wojny światowej u brzegów Jutlandii sprawiły, że Niemcy dostrzegli konieczność zmiany dotychczasowej polityki względem Polaków. W tym czasie okupowali większość terytorium Królestwa Polskiego, w którym, według wyliczeń ugrupowań germanofilskich, można było zwerbować około 1 miliona rekrutów. Pozwolono więc Polakom na zorganizowanie obchodów rocznicy 3 maja, a także złagodzono warunki okupacji, by podkreślić, że współpraca z nimi jest bardziej korzystna niż z ich sojusznikiem. Nieudolność wojsk austro–węgierskich, szczególnie na froncie włoskim, była bardzo widoczna. Ciężar walk spoczywał więc na państwie niemieckim, które planowało utworzenie zależnego od siebie państwa polskiego, które miało stanowić wał obronny przed Rosją, a w kwestii obronności uzasadniona była wyższość bojowa Polaków nad Austriakami. W tych planach Królestwo miało utracić na rzecz Niemiec tereny przygraniczne, dzięki czemu Niemcy mogliby lepiej zabezpieczyć własną granicę. Natomiast jego tereny mogłyby być rozszerzone na terytorium litewsko–białoruskim, by posiadało niezbędny potencjał ludnościowy do walki z Rosją. Kolejnym argumentem były kwestie gospodarcze — przyszłe państwo polskie miało być spichlerzem dla Niemiec, stanowić rynek zbytu dla przemysłu niemieckiego, a także bezcłową drogę tranzytu do Rosji.

    Niemcy liczyli na to, że polski rekrut okaże się bardziej skuteczny niż austriacki?

    Tak. Wynikało to przede wszystkim z tego, że Polacy byli bardziej zmotywowani do walki. Doskonale było to widać na przykładzie legionów, które na froncie rosyjskim utrzymywały swoje pozycje lub parły do przodu, podczas, gdy Austriacy się wycofywali. Polakom po prostu zależało na zwycięstwie. Austriacka armia miała natomiast szereg problemów, które ją wyniszczały. Spojrzenie w kierunku Polaków było więc jak najbardziej uzasadnione ze strony Niemiec.

    Czytaj więcej: Dr Roguski: „Polonię należy odróżnić od polskiej mniejszości narodowej”

    Komenda Naczelna POW podczas ćwiczeń w roku 1917
    | Fot. domena publiczna

    Doświadczenie polskiej historii pokazuje, że nie po raz pierwszy budzono polskie nadzieje na niepodległość, mając zamiar wykorzystać potencjał narodu, który walczy o wolność. Czy Polacy dali się nabrać na niemiecką propozycję?

    Zdecydowanie nie. Polacy doskonale wykorzystali okazję, jaką stworzył im zaborca. Oczywiście, wybuch I wojny światowej rozbudził wśród Polaków nadzieję na odbudowę własnego państwa. Te nadzieje wiązano ze współpracą z różnymi zaborcami, jednak podchodzono do tego raczej pragmatycznie. Bardziej swobodnie zaczęła działać Polska Organizacja Wojskowa, Polacy uzyskali dostęp do niemieckich garnizonów, szkoleń. POW wkrótce wróciło do konspiracji, ale nadal wykorzystywała możliwości, które stwarzali Niemcy. Członkowie organizacji zgłaszali się jako wolontariusze do zbierania rannych z pola bitwy i przy okazji zbierali broń na własne potrzeby. Było to widać również w Wilnie. Niejednokrotnie zdarzało się, że POW wpadało tu na Niemców, którzy puszczali wolno uzbrojonych Polaków, mając nadzieję, że staną po ich stronie. Tymczasem członkowie POW działali w zupełnie innym celu, czego przykładem może być np. okradanie z dokumentacji punktów werbunkowych, żeby uchronić przez wcieleniem do armii niemieckiej tych, których udało się w jakiś sposób zwerbować.

    Rozbrajanie żołnierzy niemieckich w Warszawie. 10 listopada 1918
    | Fot. domena publiczna

    Jakie były więc skutki tego dokumentu? Czy miał on jakieś praktyczne znaczenie dla późniejszych dążeń do pełniej niepodległości?

    Podstawowym było powstanie po pewnym czasie Rady Regencyjnej. Akt 5 listopada stworzył również większą samodzielność polskim organizacjom, które dotąd działały w całkowitym podziemiu. Skutki tego aktu były bardzo znaczące w sferze dyplomatycznej. Można powiedzieć, że ponownie przywrócił sprawę polską do głównego nurtu politycznej debaty. Miało to znaczenie zwłaszcza po styczniowym orędziu Woodrowa Wilsona i wypowiedzeniu wojny Niemcom przez USA.

    W czasie I wojny światowej Polacy uzyskali deklaracje poparcia dla swojej niepodległości od wszystkich trzech zaborców. Jeszcze do 1916 r. takie deklaracje padły ze strony carskiej Rosji i Austro-Węgier. W pierwszym przypadku ogłoszono dążenie do zjednoczenia całości ziem polskich pod panowaniem carskim. Natomiast współpraca z Austro-Węgrami była oparta na dotychczasowych doświadczeniach z zaboru austriackiego, gdzie Polacy posiadali względnie duże swobody polityczne. Czerpiąc z założeń dualistycznej monarchii tego państwa, ogłoszono projekt trialistyczny, w którym Polska miałaby stanowić jedną z trzech podpór monarchii Habsburgów, na równi z Węgrami. Niemcy były ostatnim z mocarstw, które na taką deklarację się zdobyły. Był to bardzo znaczący dokument w czasie konferencji pokojowej w Wersalu. Miał również ogromne znaczenie ze względu na możliwości szkolenia polskich żołnierzy. W 1918 r. mieliśmy naprawdę świetnie przygotowaną armię, która nie zamierzała pomagać zaborcom, ale była zdeterminowana do walki o całkowitą niepodległość.

    Kartka pocztowa z okazji proklamowania Aktu 5 listopada (ze zbiorów Muzeum Wojska Polskiego)
    | Fot. IPN.gov.pl

    Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Afisze

    Więcej od autora

    Prof. Stanisław Swianiewicz – patriota, naukowiec, świadek historii – doczekał się pełnej biografii

    Ilona Lewandowska: W marcu odebrał Pan Nagrodę „Przeglądu Wschodniego” w kategorii dzieła krajowe za książkę „Intelektualny włóczęga. Biografia Stanisława Swianiewicza”. Jakie znaczenie ma dla Pana to wyróżnienie?  Wojciech Łysek: Ogromne. O Nagrodzie „Przeglądu Wschodniego” słyszałem zawsze jako o prestiżowej. Dlatego...

    Biskup niezłomny

    Ilona Lewandowska: Jako jednego z patronów roku 2024 ustanowiono także abp. Antoniego Baraniaka, któremu poświęcił Ksiądz swoją książkę „Defensor Ecclesiae. Arcybiskup Antoni Baraniak (1904–1977). Salezjańskie koleje życia i posługi metropolity poznańskiego”. Co zdecydowało o wyborze takiego tytułu książki i...

    Chciałbym iść drogą Sprawiedliwych

    Ilona Lewandowska: W tegorocznych obchodach Dnia Pamięci Ratujących Litewskich Żydów zauważalnym akcentem była seria zrealizowanych przez Pana filmów „Sprawiedliwi wśród Narodów Świata” (lit. Pasaulio teisuoliai). Pokazywano je w szkołach, muzeach, także podczas konferencji zorganizowanej przez Centrum Badania Ludobójstwa i...

    Kulinarna opera wielkanocna, czyli jak świętowano w dworach dawnej Litwy

    „O kulturze życia codziennego w minionych wiekach nie wiemy wiele, bo to, co codzienne, rzadko bywa przedmiotem barwnych opisów. Wydaje się, że Wielkanoc, święto obchodzone co roku bardzo uroczyście, powinna być dobrze odzwierciedlona we wspomnieniach czy innych źródłach. Tak...