Więcej

    Teatr ma przed sobą ogromną przyszłość

    7 grudnia w Domu Kultury Polskiej w Wilnie odbyło się wyjątkowe wydarzenie teatralne. Teatr Polski im. Arnolda Szyfmana w Warszawie wystawił monodram „Szekspir Forever!” w wykonaniu Andrzeja Seweryna, dyrektora tejże sceny, wybitnego aktora. – Teatr jest królem sztuk. Realizują się w nim literatura, muzyka, balet, rzeźba, sztuki plastyczne, nawet sztuki filmowe – mówi „Kurierowi Wileńskiemu” Andrzej Seweryn.

    Czytaj również...

    Honorata Adamowicz: W spektaklu „Szekspir Forever!” opowiada Pan o świecie Szekspira w formie interaktywnego dialogu z widzem. Pokazuje człowieka w chwilach triumfu, zwątpienia i klęski. Jak powstawał spektakl „Szekspir Forever!”?

    Andrzej Seweryn: W Paryżu przeżyłem 33 lata. Zawsze wiedziałem, że wrócę do ojczyzny, do Polski, i zawsze myślałem, żeby nie przyjeżdżać z pustymi rękami, ale z jakimś przedstawieniem. W Paryżu trudno było mi zorganizować przedstawienie, w którym brałoby udział 5–10 aktorów polskich, z którymi mógłbym później grać spektakl w Polsce. No bo jak to zorganizować, aby wezwać ich do Paryża, utrzymywać i płacić. Wymyśliłem więc monodram, wymyśliłem go razem z moim przyjacielem, Piotrem Kamińskim, który jest tłumaczem wszystkich tekstów, oprócz jednego, w tym naszym przedstawieniu „Szekspir Forever!”. Piotr wtedy na moją prośbę zaczął tłumaczyć inne teksty – innych piosenek, z innych scen monologów – i złożyliśmy z tego to przedstawienie. Jerzy Klesyk, mój były asystent, popatrzył na to od strony trochę reżyserskiej. Dzisiejszy stan przedstawienia nie ma nic wspólnego z premierą, która miała miejsce bodajże dziewięć lat temu w Teatrze im. Juliusza Słowackiego w Krakowie. Przedstawienie to grałem w Krakowie parę lat, a później dyrektor podjął decyzję, żeby pozwolić pani producent, Dorocie Kaduli, jeździć z tym przedstawieniem. Myśmy je trochę zmienili i ono mogło jeździć po Polsce w tournée. A później, kiedy w 2013 r. objąłem dyrekcję Teatru Polskiego w Warszawie, pomyślałem, że może warto, żeby to przedstawienie było również w Teatrze Polskim zagrane. I ono wtedy zmieniło tytuł. Pierwszy tytuł spektaklu, który powstał w Teatrze im. Słowackiego, to „Wyobraźcie sobie”. Potem w Teatrze Polskim ono zostało nazwane „Szekspir Forever!”. Jest grane na małej scenie, a w Słowackim – na dużej scenie, więc siłą rzeczy to są inne teksty. W Teatrze im. Słowackiego nigdy nie przyszłoby mi do głowy, żeby jeszcze rozmawiać w trakcie spektaklu z publicznością. Tymczasem tutaj, w Domu Kultury Polskiej w Wilnie, zagrałem wersję z Teatru Polskiego. To znaczy podczas przedstawienia rozmawiałem z publicznością. I to jest ta trzecia wersja tego przedstawienia. 

    Czytaj więcej: SZEKSPIR FOREVER! Spektakl Teatru Polskiego im. Arnolda Szyfmana w Warszawie

    O czym Pan rozmawia z publicznością podczas spektaklu?

    Jest kilka takich momentów oficjalnej rozmowy z publicznością. W tym sensie, że to jest w miejscu zamierzonym, zaplanowanym przeze mnie i przez ekipę techniczną, ale są też momenty, w których ja po prostu przerywam jakiś tam monolog, idę do publiczności i z nią rozmawiam. Tematów do rozmowy z publicznością jest zawsze wiele. To kwestie sztuki, to są kwestie życia publicznego, a czasami nawet politycznego. Rozmawiamy o telefonach komórkowych, bo podczas spektaklu znajdzie się widz, który go wyciągnie i ogląda; albo też ktoś próbuje wyłączyć telefon, a z nerwów nie potrafi tego zrobić, więc widzowie siedzący obok mu pomagają. Rozmawiam o wszystkim z publicznością, o czym tylko mam ochotę. Uważam, że w teatrze – w każdym razie w tym przedstawieniu – bezpośredni dialog z publicznością ma ogromny sens. Spektakl teatralny jest spotkaniem aktorów, w tym przypadku jednego aktora, z publicznością, a im bardziej autentyczne, spontaniczne, dogłębne jest to spotkanie, tym większy sens teatru.

    Jaka jest różnica między publicznością w różnych państwach?

    W Anglii, przynajmniej na podstawie moich doświadczeń, aktorów wzywa się na scenę, klaszcząc raz, góra dwa razy, nawet jeżeli przedstawienie jest bardzo dobrze oceniane przez tę publiczność. We Francji klaszcze się dużo więcej. Ludzie wstają, krzyczą „brawo!”. Podobnie jest we Włoszech. Za moich czasów w Polsce publiczność zachowywała się bardzo dyskretnie. Obecnie w Polsce jest zupełnie inaczej. Zupełnie inaczej ludzie się czują, są bardziej swobodni, bardziej rozluźnieni, manifestują swoje zadowolenie. Klaszczą bardzo entuzjastycznie, ale nie ma krzyków. Publiczność polska rzeczywiście ewoluowała, jeśli chodzi o manifestowanie zadowolenia lub niezadowolenia. Publiczności litewskiej nie pamiętam, chociaż kiedyś w Wilnie grałem przedstawienie „Zemsta” Fredry. 

    21 października 2013 r. na scenie Teatru na Pohulance wystawiono „Zemstę” Aleksandra Fredry z Teatru Polskiego im. A. Szyfmana w Warszawie. Na zdjęciu aktorzy podczas próby: Jarosław Gajewski, Andrzej Seweryn i Daniel Olbrychski
    | Fot. Marian Paluszkiewicz

    Czy podoba się Panu Wilno?

    Wilno pamiętam z moich poprzednich wizyt. Byłem po prostu zakochany w tym pięknym mieście. Przyjechaliśmy wczoraj po południu i poszliśmy natychmiast z żoną do sanktuarium Matki Bożej Ostrobramskiej. Potem chyba dwie godzinki pospacerowaliśmy po Starym Mieście i wróciliśmy do hotelu. Wizyty turystyczne z wizytami zawodowymi stoją w sprzeczności. Robert Hirsch, znany francuski aktor, mówił, że on jeździł w tournée z komedią francuską po całym świecie, a ponieważ grał główne role, to nic nie widział, bo spał, odpoczywał przed przedstawieniem. Ale to, co widzę i co pamiętam – Wilno jest cudowne.

    Czytaj więcej: 90. rocznica koronacji obrazu Matki Boskiej Ostrobramskiej

    Czy Pan zawsze chciał być aktorem?

    Byłem kiedyś w harcerstwie Jacka Kuronia. Myśmy jeździli w czasie wakacji na obozy, organizowaliśmy ogniska, na których śpiewaliśmy piosenki, robiliśmy jakieś tam skecze dla miejscowej ludności i siebie, i wydawało mi się, że jakoś mi to idzie. Potem w szkole, w liceum, organizowałem akademie ku czci czegoś, mówiliśmy tam jakieś wiersze, jakieś piosenki śpiewaliśmy. No i potem pomyślałem, że może można spróbować popracować w teatrze. No i wtedy postanowiłem już ostatecznie, żeby zdawać do szkoły teatralnej. Pani profesor Anna Radziwiłł, ostatnia księżniczka polska, moja profesor od historii, uważała, że to jest błąd. Udało mi się zdać i po czterech latach poszedłem do teatru. I tak już poszło. To jest takie względne, czy ktoś ma talent, czy ktoś się nadaje – to się sprawdza z czasem. Trzeba być w odpowiednim czasie, mieć szczęście, trafić w dobrym momencie na spotkanie z dobrymi ludźmi, być w dobrej formie. Jak to się mówi, wszystko zależy od Pana Boga, ale trzeba Panu Bogu pomóc. Moim zdaniem aktor powinien być długodystansowcem. Praca aktora to jest praca na wiele lat. To, że się zagra w młodości dobrze jedną rolę, to jest bardzo dobre oczywiście, ale to tylko początek…

    | Fot. Marian Paluszkiewicz

    Jak ewoluował widz, teatr w ciągu tych lat?

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    To jest bardzo ciekawe pytanie. Teatr ma przed sobą wielką przyszłość. Obserwujemy ogromny wpływ kina na teatr, a kino proponuje realizm. Niewiele jest filmów, które są filmami poetyckimi, gdzie mamy do czynienia z nierealistycznym aktorstwem. Próby wpływu kina na teatr stale obserwujemy. Na przykład te mikrofony. Tutaj mi też przygotowano mikrofon. Wyrzuciłem go na zbity łeb, no przecież, jak mogę grać z mikrofonem?! To jest wstyd grać z mikrofonem, chyba że to jest skomponowane, a nie tylko dlatego, żeby mnie było słychać. Tak źle jesteś wykształcony w zawodzie i tak słaby masz głos, że nie mogą cię usłyszeć na sali? To coś ty robił w czasie studiów aktorskich w szkole teatralnej? 

    Teatr ma przed sobą ogromną przyszłość również dlatego, że pozwala patrzeć na świat inaczej, niż patrzymy na świat codziennie, inaczej niż w informacjach w telewizji. Teatr wreszcie też proponuje poezję w najszerszym tego słowa znaczeniu. Teatr jest wreszcie królem sztuk, realizują się w nim literatura, muzyka, balet, rzeźba, sztuki plastyczne, nawet sztuki filmowe. Zmienił się też widz, on już tyle się naoglądał tych filmów. Przecież dzisiaj film możemy oglądać w komórce, na dworcu kolejowym. Cały czas jesteśmy w kulturze obrazu. A w teatrze tak nie jest. Teatr wreszcie jest też momentem skupienia, zatrzymania się. Człowiek dzisiaj jest zabiegany, cały czas pędzi, pędzi, pędzi… Tymczasem w teatrze siadam i patrzę. Teatr jest miejscem wspólnego przeżywania, a człowiek tego potrzebuje, cokolwiek by się działo w świecie, człowiek tego będzie potrzebował. Kiedy zaczęła się wojna [na Ukrainie], zobaczyłem, że ludzie chętnie szli do teatru. Kiedy zakończyła się pandemia, myśmy się bali, że ludzie nie będą chcieli do teatru chodzić, ale jeszcze chętniej chodzą.

    Andrzej Seweryn w przedstawieniu według „Ostatniej taśmy Krappa” Samuela Becketta w Teatrze Polskim w Warszawie. Premiera: 13 kwietnia 2016 r.
    | Fot. Paweł Sulej

    Czym różni się gra w teatrze od gry w kinie?

    W moim przekonaniu akt twórczy, to znaczy gra przed kamerą czy granie w teatrze, jest taki sam. Ale kiedy chodzi o użytek tego aktu artystycznego, no to oczywiście jest inny. W kinie gram, powiedzmy, przez 2–3 minuty jakąś scenę, gram ją w różnych wersjach. Gdy popatrzy się z zewnątrz, to są zupełnie inne aktorstwa, a właściwie lepiej powiedzieć – używanie mojej pracy. W teatrze staję na scenie, stoję przed wami i przez dwie godziny muszę grać. W kinie w tym sensie jest łatwiej, ponieważ gra się tylko kawałki. Tylko że te kawałki muszą być skonstruowane i dobrze wykonane, bo inaczej po prostu się tego w montażu nie bierze. Mówi się często, że w kinie gra się w sposób bardziej oszczędny, to też jest nieprawda. Grając w teatrze, gdy stoję gdzieś dalej, nie muszę wykonywać mocnych gestów, natomiast jeżeli ja nie wykonam tych gestów, grając w kinie przy szerokim planie, to nikt nie będzie wiedział, co ja robię. Osobiście wolę mówić o tym, że sam akt artystyczny w kinie czy w teatrze jest taki sam, natomiast używanie jego jest inne.


    Wywiad opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” Nr 50 (145) 16-22/12/2023

    Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Afisze

    Więcej od autora

    Więcej młodzieży w Służbie Zatrudnienia:  „Chcą żyć, a nie pracować”

    — Dosyć często młodzież po ukończeniu szkoły rejestruje się w Służbie Zatrudnienia nie po to, żeby znaleźć pracę, ale w celu uzyskania świadczeń socjalnych, stypendiów socjalnych, ubezpieczenia społecznego na wypadek bezrobocia. Przygotowanie zawodowe młodych ludzi do wejścia na rynek...

    Bezpośredni kontakt z klientem — tylko w języku litewskim?

    — Inicjatywa ta powstała już dawno temu. Wynikała ona z dostrzeżenia dyskryminującej prawnej różnicy panującej między sektorem usług (gdzie mamy do czynienia ze stosunkiem pracy) tj. zakładami firmowymi, w których istnieje obowiązek posługiwania się językiem litewskim a innymi nowymi...

    Męskie i kobiece zawody to wciąż pokutujące stereotypy

    – Jest to dzień, w którym średnie roczne zarobki kobiet osiągają poziom średnich rocznych zarobków mężczyzn w poprzednim roku. Ta symboliczna data zmienia się co roku w zależności od statystyk dotyczących różnicy w wynagrodzeniach kobiet i mężczyzn. Komisja Europejska,...

    Tragedia w Czarnym Borze: w pożarze zginęła kobieta

    — Pożar wybuchł w drewnianym dwukondygnacyjnym budynku, w którym znajdowało się 13 mieszkań. W wyniku pożaru całkowicie spłonęło dwupokojowe mieszkanie. Niektóre mieszkania zostały zalane podczas gaszenia pożaru. Dokładna przyczyna pożaru na razie nie jest znana, ale mieszkańcy domu mówią,...