Taki tytuł ma książka – przewodnik do zdrowia. Jej autor, Zbigniew T. Nowak, znany ekspert telewizyjny oraz specjalista w dziedzinie ziołolecznictwa i apiterapii przekonuje, że wybrane zioła i produkty pszczele mogą naprawdę okazać się wprost bezcenne w przywracaniu zdrowia i sił po COVID-19.
Cały czas trwają badania, jak będzie ze zdrowiem ozdrowieńca w przyszłości. Koronawirus po cichu potrafi czynić spustoszenie i lekarze przyznają, że z tak podstępnym wirusem jeszcze nigdy nie mieli do czynienia.
Według Światowej Organizacji Zdrowia większość zakażonych przechodzi COVID-19 łagodnie lub z umiarkowanymi objawami. W takim przypadku wracają oni do zdrowia i pełnej aktywności po 2 do 6 tygodniach. Jednak u części ozdrowieńców, niezależnie od tego, czy przeszli chorobę ciężko, łagodnie czy bezobjawowo, jeszcze przez wiele tygodni, a nawet miesięcy, mogą pojawiać się dolegliwości związane z przebytą chorobą.
Najczęściej obserwowane i zgłaszane powikłania po zakażeniu koronawirusem SARS-CoV-2 to:
– problemy z układem oddechowym: przewlekły kaszel, duszność, zaburzenia czynności płuc, zwłóknieniowa choroba płuc, choroba naczyń płucnych, chroniczne zmęczenie,
– dolegliwości psychiczne: zmiany nastroju, depresja i lęk,
– nasilone stany zapalne,
– objawy neurologiczne: utrzymywanie się zaburzeń węchu i smaku, bóle i zawroty głowy, zaburzenia funkcji poznawczych (pamięci i koncentracji), deregulacja rytmu snu,
– problemy sercowo-naczyniowe: uszkodzenie mięśnia sercowego, niewydolność serca, powikłania arytmiczne, bóle w klatce piersiowej, nadciśnienie, zatory i zakrzepy żylne,
Warto więc ze szczególną uwagą przyglądać się swojemu stanowi zdrowia i konsultować go ze specjalistami.
Warto też samemu naturalnymi środkami wspierać swój organizm, do czego namawia pan Zbigniew T. Nowak. Bo, jak pisze w swojej książce, COVID-19, choroba wywołana przez SARS-CoV-2, to nie to samo, co zwykłe przeziębienie, nawet nie to samo co zwykła grypa. Okazuje się, że skala powikłań doznanych wskutek tego zakażenia zatrważa nawet największe autorytety medycyny. A co gorsze, powikłania te nie ustępują tak łatwo oraz pogarszają znacząco jakość życia ozdrowieńców. Stwarzają też ryzyko poważnych problemów zdrowotnych w przyszłości.
Wydał Pan tę książkę wierząc, że medycyna naturalna może pomóc?
Zdecydowanie. Nie zwlekajmy ani chwili i czym prędzej podejmijmy kompleksową kurację regenerująco-leczniczą, wykorzystując najnowsze osiągnięcia medycyny naturalnej. Jest ona doskonałym uzupełnieniem terapii zalecanej przez lekarza. Poza tym, podczas gdy medycyna akademicka dopiero próbuje wszelkimi możliwymi sposobami opanować problem leczenia tych powikłań, garść takich rozwiązań oferuje nam już od dawna apteka natury.
Czytaj więcej: Nie idą do lekarza, bo się boją
Do najczęściej występujących i zaobserwowanych przez lekarzy powikłań po przejściu COVID-19 należy długotrwałe zmęczenie porównywane do zespołu chronicznego zmęczenia…
Eksperci z różnych zakątków świata twierdzą, że zespół przewlekłego zmęczenia u ludzi ozdrowiałych po przebyciu tej choroby ma swą główną przyczynę w przewlekłym stanie zapalnym o mniejszym lub większym nasileniu. Może też to wynikać wprost z okresowego niedotlenienia organizmu, tzw. hipoksji. W szczególności dotyczy to niedotlenienia serca, mózgu i nerek. Niedotlenienie to wiąże się ściśle z niewydolnością płucną wskutek zapalenia płuc spowodowanego właśnie tym zakażeniem („burza cytokin w płucach”).
Ubytek sił witalnych jest spowodowany też niewydolnością serca i mózgu wskutek przebytego czy trwającego stanu zapalnego tych organów, a wywołanego przez tego wirusa. Według mnie zespół przewlekłego zmęczenia czy wyczerpania organizmu może mieć swe źródło również w długotrwałym stresie oksydacyjnym, a więc w kaskadzie wolnych rodników (reaktywnych form tlenu), z którymi nie bardzo sobie radzi nasz organizm. Człowiek czuje się osłabiony, ciągle zmęczony, apatyczny. Nie ma sił i chęci na wykonywanie codziennych czynności, nawet tych prostych, niewyczerpujących, podejmowania jakichkolwiek ćwiczeń rehabilitacyjnych, które byłyby pomocne.
Niemniej jednak nie można bezradnie rozkładać rąk…
Tak. Z pomocą przychodzą rośliny lecznicze, których przydatność w usuwaniu i łagodzeniu takich dolegliwości potwierdza bezsprzecznie nauka. Ja proponuję: żeń-szeń prawdziwy, różeniec górski, dziką różę, rokitnik zwyczajny i pokrzywę zwyczajną.
W żeń-szeniu tkwi siła i witalność i od lat zachwyca uczonych i jest ciągle poddawany analizie w licznych laboratoriach i klinikach świata. Zdaniem największych autorytetów w dziedzinie medycyny najbardziej aktywnymi związkami czynnymi żeń-szenia są ginsenozydy. Poza tym w tej roślinie, w jego korzeniu, bo to jest ta zdrowotna część, jest masa innych ważnych związków, jak między innymi: polisacharydy, aminokwasy, flawonidy, kwasy tłuszczowe i organiczne, pektyny i witaminy (szczególnie z grupy B) i ważne minerały. Nie będę wszystkich wymieniać, ale naprawdę żeń-szeń to korzeń zdrowia, od tysięcy lat uchodzi za środek pobudzający witalność organizmu. W aptekach jest dużo preparatów z żeń-szenia. Najlepiej jednak wybierać te specyfiki, które zawierają suchy, naturalny wyciąg. Unikajmy takich, które oferują suplementy. Ze sproszkowanego korzenia żeń-szenia można samemu przygotować domowy ekstrakt na bazie spirytusu.
Kiedy zmęczenie utrudnia człowiekowi życie, przydatny też jest różeniec górski (rhodiola rosea). Wywodzi się z Syberii i Mongolii, ale rośnie i w polskich górach. Lecznicze związki gromadzi w kłączach i korzeniach. Różeniec górski posiada zdolność minimalizowania wszelkich konsekwencji niedotlenienia organizmu, w szczególności serca i mózgu. Wyciąg z różeńca górskiego daje również zadowalające rezultaty przy arytmii serca, która nie jest rzadkością po przebytym COVID-19. Specyfiki są do kupienia w aptekach w postaci np. kapsułek, które zawierają odpowiednią ilość rozawin (związków leczniczych).
O owocach róży zapewne wszyscy wiemy, jak są zdrowe i skuteczne, ale często zapominamy. A eksperci doliczyli się ponad 130 różnych związków leczniczych zawartych w tej roślinie. Tak więc róbmy jak najwięcej przetworów, teraz jest czas na nie. Przetwory z róży są bardzo ważne dla osób po przebyciu COVID-19, u których wcześniej zdiagnozowano chorobę wieńcową (niedokrwienną) oraz dla ozdrowieńców uskarżających się na zaburzenia pracy serca i duszność wysiłkową. Za sprawą cennych polifenoli, róża wpływa ochronnie na mięsień serca, po przebytych zawałach, udarach mózgu czy mikrozakrzepach mózgu.
Czytaj więcej: Żylaki: lepiej zapobiegać niż leczyć
Kiedyś słyszałam, jak w programie TVP2 „Pytanie na śniadanie” zachwalał pan rokitnik.
Bo to jest krzew, który budzi u mnie wielki zachwyt. Gdy ponad 30 lat temu napisałem o nim w „Wiadomościach Zielarskich”, nie przypuszczałem, że w XXI wieku zrobi on tak zawrotną karierę w medycynie. Naprawdę mało jest roślin, które w swych owocach potrafią zgromadzić tyle dobra dla zdrowia człowieka, co właśnie rokitnik i to nie tylko jego owoce, ale i liście. Owoce tego krzewu gromadzą nawet 14 witamin, 24 biopierwiastków. Dodajmy koniecznie, że samych bezcennych dla ozdrowieńców (i nie tylko) aminokwasów potrafi zgromadzić od 18 do 22, wśród nich są i takie, które zaliczamy do egzogennych. Istnieje jeszcze jeden powód, dla którego warto zaufać kuracji rokitnikiem: otóż leki z tego krzewu hamują namnażanie przeróżnych wirusów. Jak wskazują ostatnie badania naukowe, przeprowadzone w Indonezji, flawonoidy, takie jak kwercetyna czy kemferol oraz katechiny zawarte w liściach i owocach rokitnika wykazują aktywność przeciwko wirusowi SARS-CoV-2, ponieważ hamują jego enzym proteaza 3CLpro (Mpro), przez co wirus ten ginie. Jest to bardzo pocieszająca informacja dla ozdrowieńców o obniżonej odporności organizmu.
W handlu pojawiło się ostatnio wiele produktów na bazie rokitnika. Najłatwiej jest kupić sok, ale uważajmy, aby był tłoczony z owoców, a nie robiony z koncentratu i aby nie zawierał w składzie innych soków. Są też suszone owoce rokitnika, ale trzeba się im uważnie przyjrzeć – kolor powinien być wyraźnie pomarańczowo-bursztynowy. Dobrą propozycją są też owoce liofilizowane, np. w formie zmielonej, ale koniecznie muszą być w hermetycznych opakowaniach.
Po przebytej chorobie COVID-19 niejednokrotnie pozostają kłopoty z oddychaniem, przewlekły kaszel, problemy z odkrztuszaniem…
Dolegliwości ze strony układu oddechowego po przebyciu choroby i w trakcie są częste, bardzo uciążliwe i nierzadko zagrażają zdrowiu i życiu. Potwierdzają to statystyki z różnych krajów. Płuca stają się bowiem pierwszym celem ataku koronawirusa. Atak na płuca zawsze prowadzi do ich zapalenia o różnym stopniu nasilenia. Czasami jest tak ostre, że chory musi być podłączony do respiratora. Są to przypadki bardzo trudne i dotyczą ostrego przebiegu COVID-19. Prowadzi to w konsekwencji do powstania płucnych nacieków, zaburzona jest wtedy konieczna do życia wymiana gazowa. Uszkodzone są komórki płuc, powstają w nich zwłóknienia i zmętnienia. Tworzą się też łatwo zatory w naczyniach płucnych. Po przebytym zapaleniu płuc ozdrowieńcy skarżą się na duszność, mają kłopoty z normalnym oddychaniem. Dolegliwości, jeśli nie podejmie się właściwej terapii, mogą utrzymywać się bardzo długo. I tu medycyna naturalna jest bardzo pomocna. Te dawne, stare, naturalne syropy na pewno przyniosą ulgę i wspomogą leczenie. Ja osobiście odradzam długotrwałe stosowanie syropów opartych na kodeinie (to jest pochodna morfiny).
Pomocne są na pewno te na bazie tymianku (syrop, olejek), wyciągi z doględy (grindeliae herba), syropy z cebuli, syrop z suszonych kwiatów dziewanny.
Wiele osób uskarża się na stany depresyjne, bezsenność, ogólne zniechęcenie i apatię…
Tak, w wielu przypadkach lekarze stwierdzają u takich ludzi typowy zespół stresu pourazowego. Przyczyn takiego stanu rzeczy jest wiele. Ma to związek z przebytą chorobą, doznanym szokiem wskutek izolacji społecznej, ale i zmianami w mózgu w następstwie niedotlenienia czy stanu zapalnego. Depresja może być też następstwem strachu o zdrowie, życie i przyszłość. Dotyczy to najczęściej osób, które kiedyś już miały epizod depresyjny, są w tej grupie, ale i osób starszych. Leczenie typowej depresji i ciężkich stanów powinno być zawsze pod kontrolą lekarza psychiatry, a jeśli trzeba, to i psychologa. Natomiast w lżejszych przypadkach stanów depresyjnych, zaburzeń lękowych czy związanych z uczuciem ogólnego niepokoju wewnętrznego, można również wybrać kurację naturalną. Warto skorzystać z dobroczynnych właściwości dziurawca zwyczajnego, lawendy lekarskiej, rumianku pospolitego. Te szanowane dziś rośliny lecznicze naprawdę potrafią przynieść ulgę w wielu zaburzeniach natury psychicznej.
Warto na koniec wspomnieć o bólu stawów i mięśni…
Ból stawów i mięśni o różnym nasileniu rzeczywiście wzmaga się po przebytym zakażeniu przez koronawirusa, o tym sygnalizują statystyki. Występuje u osób, które chorowały wcześniej na choroby zwyrodnieniowe, na RZS. Środki przeciwbólowe w nadmiarze i przez długi czas zażywane to nie jest dobry pomysł, lekarze też odradzają długoterminowe ich zażywanie. Wszystkim osobom, którym po przebytym zakażeniu koronawirusem, ale nie tylko, dolegają przeróżne bóle mięśni, stawów, ścięgien, z pomocą przychodzi imbir lekarski. Jest jeszcze jeden powód, dla którego warto go przyjmować. Otóż kłącza tej rośliny posiadają sprawdzone działanie przeciwzapalne.
Pamiętajmy jednak, że przed stosowaniem wszystkich medykamentów, nawet tych naturalnych, należy czytać ulotki o ew. działaniu ubocznym i skonsultować to ze swoim lekarzem.